Polityka i prawo
Parlament Europejski debatuje nt. aplikacji śledzących kontakty
Europosłowie przedyskutowali wykorzystanie aplikacji na smartfony w monitorowaniu rozprzestrzeniania się pandemii Covid-19, w tym wytyczne KE nakazujące, żeby oprogramowanie było dobrowolne.
W czwartkowej debacie udział wzięli komisarz UE ds. sprawiedliwości Didier Reynders oraz, w imieniu Rady, przedstawicielka chorwackiej prezydencji Nikolina Brnjac. Dyskusja dotyczyła sytuacji, w których aplikacje mobilne są opracowywane i już używane w niektórych państwach członkowskich w celu śledzenia osób zakażonych koronawirusem SARS-CoV-2 lub zagrożonych infekcją. Poruszono również kwestie dotyczące wpływu oprogramowania na prawa podstawowe w UE, takie jak ochrona danych i prywatności.
"Aplikacje mobilne mogą pomóc w jak najszybszym przywracaniu normalności w UE, mogą zapewnić bezpieczny obrót towarami i dobrami we Wspólnocie; skorzystają z nich także takie sektory jak transport lub turystyka. Państwa członkowskie popierają tę inicjatywę oraz chcą zapewnienia interoperacyjności aplikacji, co zapewni, że oprogramowanie będzie działało w całej UE" - powiedziała podczas spotkania Nikolina Brnjac.
Przedstawicielka chorwackiej prezydencji dodała również, że Rada pracuje obecnie nad propozycjami inwestycji w infrastrukturę technologiczną w UE, co umożliwiłoby skuteczniejsze wzdrażanie rozwiązań cyfrowych w życie.
Komisarz Reynders przypomniał, że KE jeszcze w kwietniu opublikowała wytyczne w sprawie opracowywania nowych aplikacji do śledzenia kontaktów, aby zapewnić ich zgodność z przepisami UE dotyczącymi prywatności i ochrony danych osobowych.
"Przyjęliśmy szereg zaleceń. Przede wszystkim instalowanie aplikacji powinno być dobrowolne i nikt nie powinien być sygmatyzowany za jej brak. Dostęp do anonimowych danych będą miały jedynie krajowe władze sanitarne, zdrowia lub organy zarządzające kryzysem. Aplikacja nie daje możliwości geolokalizacji użytkowników, a jedynie śledzi kontakty, wszelkie zmiany w oprogramowaniu zaś mogą być wprowadzane jedynie za zgodą użytkowników. Dane mogą być przechowywane tylko przez czas kryzysu i na potrzeby medyczne" - wymieniał Reynders.
Komisarz dodał również, że aplikacja ma ratować życie i monitorować pandemię, a nie być wykorzystana do inwigilowania mieszkańców. Polityk przyznał, że KE zdaje sobie sprawę, iż państwa mogą zdecydować się na podejście zdecentralizowane lub scentralizowane (tj. na wspólnym serwerze - przyp. PAP) odnośnie przechowywania danych i że oba są dopuszczalne.
Większość grup politycznych w Parlamencie Europejskim poparła podejście Komisji, chociaż niektórzy politycy wyrażali wątpliwości co do tego, czy zgromadzone dane faktycznie będą właściwie przetwarzane. Europosłowie zaznaczali, że kluczowe jest przestrzeganie wytycznych chroniących prywatność użytkowników.
"Mieszkańcy zostaną przekonani do aplikacji tylko wówczas, jeśli będą mieli zaufanie, że ich dane zostana odpowiednio wykorzystane" - powiedział niemiecki europoseł Andreas Schwab z Europejskiej Partii Ludowej.
Duńska deputowana Karen Melchior z Renew Europe zaznaczyła, że technologia cyfrowa może być dobrym rozwiązaniem do monitorowania wirusa, ale aplikacje powinny być wykorzystywane tylko podczas kryzysu i nie powinny być traktowane jako panaceum na pandemię.
Z kolei zdaniem niemieckiej socjaldemokratki Birgit Sippel istnieje obawa, że "aplikacje mogą łamać prawa człowieka". W jej opinii należy zapewnić, że nikt nie będzie dyskryminowany za to, że nie zainstalował oprogramowania.
Posłanka PiS Beata Mazurek dodała, że grupa konserwatystów zgadza się na metody proponowane przez Komisję, chociaż są wątpliwości co do ochrony danych użytkowników. Dodała też, że ważna jest wpółpraca z państwami, które już wdrożyły oprogramowania i podkreśliła, że Polska opracowała dwie aplikacje: ProteGo do śledzenia kontaktów użytkowników oraz aplikację do monitorowania osób przebywających na kwarantannie.