Reklama

Polityka i prawo

NGOsy i biznes apelują o zablokowanie ustawy o wolności w mediach społecznościowych

Autor. Basil James / Unsplash

Organizacje pozarządowe, takie jak Fundacja Panoptykon czy Helsińska Fundacja Praw Człowieka, a także biznesowe - jak Konfederacja Lewiatan czy Związek Przedsiębiorców i Pracodawców - apelują o zablokowanie ustawy o wolności w mediach społecznościowych promowanej przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Osią argumentacji jest obawa o wprowadzenie arbitralnej kontroli politycznej nad swobodą wypowiedzi w internecie.

Reklama

Podczas zorganizowanej przez Fundację Batorego debaty na temat wolności słowa w internecie, wiceminister w resorcie sprawiedliwości Sebastian Kaleta mówił o tym, jaką genezę mają kontrowersyjne propozycje legislacyjne ministerstwa. Według niego, to m.in. napływające w ostatnich latach skargi.

Reklama

"Widzieliśmy, że jest narastający problem usuwania treści, które są oceniane przez moderatorów jako takie, które naruszają regulaminy i nie powinny być dostępne. Często treści te docierały do wielu osób, miały charakter polityczny. Ciężko wskazać, jakie normy takie treści mogły naruszać. Wydawało się, że są to normalne treści, które w Polsce były elementem sporu toczącego się na wielu obszarach" - mówił Kaleta. Jak dodał, "taką cenzurę stosuje się do treści, które mają nacechowanie chrześcijańskie".

Czytaj też

Propozycje Ministerstwa Sprawiedliwości wzorowane na prawie niemieckim?

Reklama

Sebastian Kaleta podkreślił, że "w Niemczech i Francji już są legislacje dotyczące tego, jak mają reagować serwisy społecznościowe". Jak mówił, w Niemczech ustawa nakazuje wielkim firmom posiadanie punktu kontaktowego, żeby można było kierować wezwania czy wnioski związane z lokalnym prawem.

"To powinno być podejście wiodące do moderacji - jeśli treść narusza prawo, musi być możliwość, żeby to weryfikować na poziomie platform, ale żeby też był bezpiecznik w postaci przepisów krajowych, które pozwolą korygować te decyzje (o np. usunięciu treści - red.)" - tłumaczył wiceminister wskazując, że "to tło utworzenia ustawy wolnościowej".

Według Kalety, drugim elementem, który zaważył na decyzji o zaproponowaniu nowych przepisów, "był postulowany przez byłego Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara postulat wprowadzenia pozwu ślepego". Miałby umożliwiać wejście w spór w sytuacji, gdy nie są znane dane osoby naruszającej prawa powoda.

Kaleta podkreślił, że niezbędne jest ograniczenie możliwości stosowania pozwów typu SLAPP. "Zanim sąd wystąpi o dane (osoby pozwanej - red.), musi ocenić, czy żądanie jest uprawdopodobnione, żeby rozwiązanie to nie było nadużywane" - tłumaczył polityk.

Czytaj też

Ministerstwo Sprawiedliwości krytycznie o DSA

Podczas debaty wiceminister sprawiedliwości wydał krytyczną opinię na temat unijnego Aktu o usługach cyfrowych (DSA) , którego wstępną wersję PE przegłosował, kierując do dalszych prac w ub. czwartek.

Według Kalety w DSA jest "małe pole do negocjacji w kwestii tego, że ocena nielegalnych treści może zawierać błędy. Zachęca się platformy społecznościowe, żeby prewencyjnie usuwały treści, bo mogą być one uznane za nielegalne" - mówił polityk.

Jego zdaniem w DSA nie ma procedury, która by równoważyła te kwestie po stronie użytkowników, chcących dochodzić swoich praw względem usuniętych bezpodstawnie treści.

"Polska proponowała, żeby przepisy, w których znajduje się obowiązek usuwania nielegalnych treści, zawierały zapis o obowiązku przywracania tych niesłusznie usuniętych" - zaznaczył Kaleta i podkreślił, że obserwowany po stronie resortu był "duży opór dla wprowadzenia dwutorowego działania" w UE.

Czytaj też

Panoptykon: chcielibyśmy, żeby na ustawie skorzystali obywatele, nie politycy

"Zgadzamy się że platformy, prywatne firmy nie powinny w pełni decydować jak wyglądają ramy debaty publicznej. Mamy coraz więcej dowodów na to, że ten mechanizm dziś nie działa dobrze. Decyzje rzeczywiście zapadają w sposób mocno nieprzejrzysty, często arbitralny, bez możliwości kwestionowania przez użytkowników" - mówiła podczas poniedziałkowej debaty prawniczka Fundacji Panoptykon, Dorota Głowacka.

Jak wskazała, wewnętrzne mechanizmy odwoławcze powinny gwarantować platformy, ale musi być również wdrożony zewnętrzny nadzór nad działaniem wielkich firm kontrolujących media społecznościowe.

"Kto skorzysta na nowym prawie? Chcielibyśmy, żeby byli to obywatele, obawiamy się jednak, że zyskają politycy" - powiedziała Głowacka, odnosząc się do propozycji resortu sprawiedliwości.

Ustawa resortu Ziobry nieprzejrzysta

Jak wskazała, głównym problemem ustawy o wolności słowa w mediach społecznościowych jest brak należytej przejrzystości działania opisanych tam mechanizmów, np. tego, który jest podstawą dla wyboru Rady Wolności Słowa.

Głowacka wymieniła, że nietransparentne są również mechanizmy sprawdzania kompetencji członków tego organu, kontrowersje budzi też tajność postępowań, które Rada ma prowadzić jak i brak obowiązku uzasadniania jej decyzji. "To sprawia, że naszym zdaniem standardy transparentności działania Rady nie są zachowane" - podkreśliła prawniczka.

Przedstawicielka Panoptykonu odniosła się do krytyki DSA wygłoszonej wcześniej przez Kaletę.

"Nie zgadzam się, że DSA nie równoważy sytuacji z odzyskiwaniem treści. Mam poczucie że DSA dokładnie ten obszar przewiduje, to pozasądowe mechanizmy rozwiązywania sporów. Rada Wolności Słowa nie spełnia wymogów, które muszą spełniać pozasądowe mechanizmy rozwiązywania sporów - transparentności, apolityczności" - powiedziała.

Jej zdaniem zaproponowany przez ministerstwo model prawa jest niespójny z DSA, ma również nieprecyzyjne kryteria podejmowania decyzji, takie jak np. naruszenie dobrych obyczajów. "Zaproponowane przez państwa przepisy nie dają gwarancji niezależności politycznej członków Rady" - zwróciła uwagę.

Czytaj też

Konfederacja Lewiatan:  wejście projektu MS w życie spowoduje niepewność prawną dla użytkowników i przedsiębiorców

Aleksandra Musielak reprezentująca Konfederację Lewiatan oceniła, że unijny akt o usługach cyfrowych "w porównaniu z projektem krajowym jest dojrzały, powstawał latami, czerpie z najlepszych tradycji i doświadczeń i ma tę przewagę, że wprowadza równowagę".

Jej zdaniem "DSA w większym stopniu wzmacnia użytkowników".

"Projekt ustawy MS, mówiąc kolokwialnie, nie ma zbyt wielu fanów, nie spotkał się z dużą aprobatą" - mówiła Musielak, wskazując na jego krytykę ze strony organizacji pozarządowych broniących praw człowieka i wolności słowa oraz biznesu. "Ten projekt również w ramach opiniowania nie spotkał się z dobrą opinią RPO, prezesa UODO czy przewodniczącego KRRiT" - zaznaczyła.

W opinii Musielak to "unikalna sytuacja, kiedy biznes razem z NGO wypowiada się tak negatywie" o proponowanej legislacji.

Fundacja Batorego: regulacje nie nadążają za rzeczywistością

Reprezentujący podczas debaty Fundację Batorego prawnik Krzysztof Izdebski ocenił, że w Polsce nie było szerokiej dyskusji na temat DSA, a wartość dodana polskiego projektu prawnego, mającego regulować kwestię moderacji treści w mediach społecznościowych, polega na tym, że "zwraca uwagę na te kwestie".

Zdaniem Izdebskiego "nie ma idealnych rozwiązań w kontekście regulacyjnym", a same "regulacje nie nadążają za rzeczywistością".

Przedsiębiorcy i NGOsy apelują do premiera

W poniedziałek opublikowany został list otwarty sygnowany do czasu publikacji tego tekstu przez 12 organizacji pozarządowych i branżowych, które apelują do premiera Mateusza Morawieckiego o zaniechanie prac nad projektem ustawy o wolności słowa w serwisach społecznościowych.

Sygnatariusze listu odnotowują, że projekt MS "spotkał się z szeroką krytyką wielu środowisk, począwszy od przedstawicieli różnych gałęzi biznesu, takich jak wydawcy prasowi, branża usług cyfrowych, organizacje przedsiębiorców, aż po organizacje zajmujące się ochroną praw człowieka".

"Projekt ustawy, wbrew deklaracjom projektodawców, nie doprowadzi do wzmocnienia praw użytkowników serwisów społecznościowych względem wielkich korporacji internetowych. Z dużym prawdopodobieństwem przyczyni się natomiast do wprowadzenia arbitralnej kontroli politycznej nad swobodą wypowiedzi w internecie i wprowadzenia rozwiązań niezgodnych z prawem Unii Europejskiej" - czytamy w liście.

Chcemy być także bliżej Państwa - czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać - zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany
Reklama