Reklama

Polityka i prawo

Bosak: Nie zamierzamy rezygnować z Facebooka; wkrótce pokażemy nasz projekt ustawy o wolności słowa [WYWIAD]

Krzysztof Bosak, jeden z liderów partii Konfederacja i wiceprezes Ruchu Narodowego, w rozmowie z serwisem CyberDefence mówi, że partia nie zamierza rezygnować z korzystania z Facebooka jako metody kontaktu z opinią publiczną. „Jesteśmy gotowi na długą walkę” - twierdzi Bosak i zapowiada, że wkrótce Konfederacja wniesie do Sejmu własny projekt ustawy regulującej kwestię wolności słowa w mediach społecznościowych.

Małgorzata Fraser (CyberDefence24.pl): Co będzie w pozwie, który pan zapowiedział w związku z usunięciem profilu Konfederacji, o co chcecie oskarżyć Metę, właściciela portalu Facebook?

Krzysztof Bosak (Konfederacja): To jest sprawa dla naszych prawników, ja nie chciałbym komentować treści pozwu przed jego złożeniem.

MF: W dyskusji wokół blokady waszego profilu pojawia się mnóstwo głosów o tym, że teraz Konfederacja może przekonać się, jak działa wolny rynek, a Facebook miał prawo do takiej decyzji - to podmiot prywatny...

KB: W ustach części naszych przeciwników wybrzmiewa satysfakcja. To ludzie, którzy już wcześniej niejednokrotnie wyrażali opinię, że nie powinno być dla nas w ogóle miejsca w debacie. Przypominam, że część lewicy mówi, że głoszenie naszych poglądów powinno być zakazane prawem i jak to mówią, z faszystami się nie dyskutuje. To ludzie, którzy określają każdego, kto ma ich zdaniem poglądy nazbyt konserwatywne, nazbyt prawicowe czy nazbyt katolickie, że jest faszystą albo fundamentalistą.

Zawsze byłem osobiście krytykiem takiej retoryki i nigdy jej nie stosowałem. Dogmatyczny, ślepy na wszelkie uwarunkowania liberalizm jest czymś, co ja zawsze sam krytykowałem. Jestem w życiu publicznym od 20 lat i mój pogląd się nie zmienił.

Rynek, konkurencja, są dla mnie i będą wartością, natomiast ogromny błąd popełniają ci, którzy próbują bawić się w taką sofistykę i utożsamiają rynek z bezprawiem. To jest dowód ich ignorancji. Rynek jest konstrukcją prawną. To, że ludzie mogą w sposób bezpieczny zawierać transakcje, wymieniać dobra, wynika z tego, że ktoś tworzy otoczenie regulacyjne, w którym jest to wszystko możliwe. W związku z czym, utożsamianie rynku z całkowitym brakiem jakichkolwiek regulacji i możliwością dowolnie niesprawiedliwego, bezprawnego działania z jako szczytową formą rynku jest dla mnie osobiście nieporozumieniem, jest to sprzeczne z poglądami prawicowymi i konserwatywnymi.

MF: Wróćmy jednak do sprawy blokady na Facebooku...

KB: Programem Konfederacji nigdy nie była arbitralność działania wielkich firm medialnych. Od powstania nas, domagaliśmy się ochrony wolności słowa i tego, żeby nie być poddanym dyktaturze fałszu, kłamstwa czy cenzury.

Zawsze w naszej narracji było widoczne, że to kłamstwo, ta cenzura, przelewa się zarówno z instytucji rządowych, publicznych, państwowych, jak i z wielkich mediów i firm.

Nasz spór wokół Facebooka datuje się od roku 2014, a więc był na dobre rozkręcony zanim w ogóle powstała Konfederacja. Pięć lat wcześniej my już mieliśmy spór z Facebookiem o blokowanie treści i kasowanie profili.

MF: Rozmawiałam o zablokowaniu profilu Konfederacji z ministrami Januszem Cieszyńskim i Adamem Andruszkiewiczem. Obaj powiedzieli mi, że to nadużycie. Dodatkowo, minister Andruszkiewicz powiedział, że to, czy jakąś treść partii politycznej należy usunąć, powinien regulować sąd . Jak pan się na to zapatruje?

To jest nasz postulat wyrażony podczas dyskusji u Rzecznika Praw Obywatelskich w 2016 roku. Postulat, aby korporacje mogły usuwać tylko rzeczy, które są orzeczone jako sprzeczne z polskim prawem jest jak najbardziej słuszny i niczego więcej nam nie potrzeba na tym poziomie.

Państwo polskie daje szerokie gwarancje wolności słowa, w mojej ocenie szersze, niż w wielu państwach zachodnich i uważam, że powinniśmy tę wartość zachować.

Czytaj też

MF: Czy problem może rozwiązać ustawa o wolności słowa promowana przez wiceministra sprawiedliwości Sebastiana Kaletę?

KB: Gdyby ją ustanowić, to sądzę, że ona mogłaby rozwiązać ten problem. Na dniach przedstawimy jednak swój projekt, bo czekanie na projekt rządu już trochę nam się dłuży. Ta historia trwa już nie wiem, czy nie ponad rok, a PiS rządzi już siódmy rok i nic w tej sprawie nie zrobił.

W tej chwili możemy powoływać się jedynie na ogólne przepisy Kodeksu cywilnego i łamanie naszych praw jako konsumentów. Natomiast nawet na gruncie zwykłego prawa Kodeksu cywilnego jest duże nadużycie w tym, co robi Meta, to jest niezwykle nieprofesjonalne.

Nie jesteśmy użytkownikiem, który opublikował sobie trzy wpisy i został skasowany. Jesteśmy ogólnopolską partią polityczną, partnerem biznesowym, znaczna część naszych budżetów kampanijnych była wydatkowana również przez ich platformę na czym oni zarabiali, jesteśmy jedną z sił politycznych i uważam, że przecież Meta ma ludzi od kontaktów z administracją, od relacji publicznych. Ci ludzie powinni się z nami skonsultować, powinni przedstawić to, co uważają jako sprzeczne z regulaminem. To nie jest tak, że my jesteśmy jakoś bardzo uparci - nam zależy, żeby mieć ten profil. Gdybyśmy więc dostali informację, że jakieś treści rodzą problem, to być może byśmy je zmodyfikowali albo z nich zrezygnowali.

Natomiast, w mojej ocenie, problemem nie są żadne konkretne treści, tylko problemem dla Facebooka jest to, że Konfederacja jest "numerem jeden" jeśli chodzi o popularność w polskim internecie. Wyszukiwanie pretekstu jest wtórne.

Czytaj też

MF: Nikt nie ostrzegał was przed tym, że strona Konfederacji zostanie usunięta? Nie było żadnych znaków?

KB: My jako administratorzy tego profilu nie wiemy tak naprawdę, ani co przesądziło, ani jaki materiał uważali za poważny. Widać było, że są czasem ręczne ingerencje, widać, że działają algorytmy moderacji.

Ostatnie komunikaty mieliśmy 30 listopada, gdzie zarzucili nam, że publikujemy fake newsa. Opublikowaliśmy zdjęcie z marketu przedzielonego płotem, gdzie był podział na zaszczepionych i niezaszczepionych. Ich (Facebooka - red.) wyszukiwarka graficzna rozpoznała to zdjęcie, że w innych państwach było oznaczone jako fake news.

Dlaczego? To zdjęcie było publikowane jako przedstawiające sklepy w Niemczech z podziałem na zaszczepionych i niezaszczepionych, i w tym właśnie sensie jest to fake news. Nie było ono wykonane w Niemczech. My opisaliśmy je na stronie poprawnie - jako zrobione w Rumunii. Tymczasem, Facebook oznaczył to jako fake news i przysłali nam linka, żebyśmy sobie sprawdzili, na czym polega "fejkowość" tego fake newsa. Problem jednak polega na tym, że opublikowaliśmy informację prawdziwą.

MF: A pracownicy Mety? Czy przedstawiciel polskiego biura kontaktował się z Konfederacją?

Od 2016 r. nie mieliśmy kontaktu z żywym człowiekiem z Facebooka. Wówczas rozmawialiśmy z p. Jakubem Turowskim (dyrektor Facebooka ds. polityki publicznej w regionie Europy Środkowo-Wschodniej i państw bałtyckich - red.), który mówił, że nas zapraszają, żeby wyjaśnić z nami, jak działają ich reguły, po czym kilka dni przed spotkaniem odwołali je, przestali odbierać telefony i już szósty rok z rzędu milczą.

Czytaj też

MF: Bardzo ciekawe.

KB: To całkowita izolacja.

MF: Jak wyglądała kwestia ostrzeżeń o naruszeniach regulaminu na Facebooku?

KB: Jedyne co, to te automaty, które wyświetlają, że jakiś materiał został zdjęty. W okolicach świąt lub sylwestra pojawiła się informacja, że grozi jej (stronie Konfederacji - red.) zdjęcie i mamy zadbać o jej jakość. Tam były informacje o tym, że w poprzednich miesiącach nam coś usunęli. Znajdował się tam również link, który odsyła do standardów społeczności, do tego ogólnego dokumentu.

To błędne koło kliknięć - jedyne, co oni nam umożliwili. Absolutne upozorowanie kontaktu. W ostatnim czasie dostawaliśmy też komunikaty, że obniżana będzie widoczność naszej strony, bo naruszamy regulamin, jednak nie napisano, w jaki sposób. Tam nie było grama wyjaśnień od człowieka.

MF: Co tracicie politycznie przez to, że nie macie tej strony?

KB: Moim zdaniem jest za wcześnie, żeby na to odpowiedzieć. Tracimy fanpage, który jest największym w portfolio, którymi dysponujemy, ogromne narzędzie komunikacyjne. Jego zasięg w szczycie był największy ze wszystkich profili politycznych w Polsce. Z drugiej strony zostajemy z wieloma innymi stronami na Facebooku i nie zamierzamy zrezygnować z korzystania z tej platformy. Jesteśmy gotowi na długą walkę.

Na potrzeby tego materiału próbowaliśmy skontaktować się z przedstawicielami Facebooka w Polsce, jednak do czasu publikacji tego tekstu nie odpowiedzieli na naszą prośbę o komentarz.

Chcemy być także bliżej Państwa - czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać - zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.

Reklama
Reklama
Reklama