Reklama

Polityka i prawo

Gramatyka: Sprawa córki Róży Thun będzie miała swój finał prawny

Michał Gramatyka, wiceminister cyfryzacji
Michał Gramatyka, wiceminister cyfryzacji
Autor. Sejm RP/ oficjalne konto X

„Z pewnością ta sprawa będzie miała swój finał prawny. Reprezentanci prawni pani Marii Thun są w procesie prawnym, co było potwierdzane w mediach. Nie sądzę, że dostanie odprawę. Ministerstwo stoi na stanowisku, że nie było podjęcia, świadczenia pracy”- stwierdził wiceminister cyfryzacji Michał Gramatyka, odnosząc się do sprawy zatrudnienia w COI córki europosłanki Róży Thun.

Michał Gramatyka (Trzecia Droga, Polska 2050) był gościem „Porannej Rozmowy” RMF FM.

Przypomnijmy, że kilka dni temu głośna medialnie stała się informacja o zatrudnieniu w COI córki europosłanki Róży Thun (Polska 2050) - Marii Thun. Głównie dlatego, że decyzją Donalda Tuska - zaledwie po 1 dniu pracy - została odsunięta od obowiązków. Powodem miała być „walka z nepotyzmem”, mimo że kobieta w branży cyfryzacji uchodzi za ekspertkę (pracowała m.in. w IBM, Mastercard czy Kyndryl Polska) i posiada kwalifikacje na stanowisko, na które została zatrudniona.

Maria Thun miała sama zgłosić się do wiceministra cyfryzacji Michała Gramatyki z Polski 2050, wysyłając swoje CV i wyrazić chęć podjęcia pracy w sektorze publicznym. Po spotkaniu z Gramatyką i Gawkowskim, jej kandydatura miała zostać przekazana do szefa COI, Radosława Maćkiewicza. Po przejściu rekrutacji (oficjalnie nie było konkursu na to stanowisko) rozpoczęła pracę 17 stycznia br. Jak się szybko okazało, był to jej ostatni dzień w ośrodku.

Reklama

Czy Maria Thun ma kompetencje, aby być wicedyrektorką COI? „Ma daleko bardziej idące kompetencje. To jedna z bardziej kompetentnych i doświadczonych osób, jakie poznałem” - stwierdził polityk.

Na pytanie, kto w takim razie zdecydował o jej zwolnieniu (media pisały, że była to osobista decyzja premiera Donalda Tuska, który nie chciał, aby pojawiły się oskarżenia o „nepotyzm”) odpowiedział: „To nie są moje decyzje. Zarekomendowałem ją na stanowisko z pełną odpowiedzialnością, mimo że wcześniej jej nie znałem” - skomentował Michał Gramatyka. Dodał, że „zwolnienie Marii Thun odbywało się poza nim”.

Reklama

Pytany, czy każdy może zadzwonić do wiceministra cyfryzacji i powiedzieć, że szuka pracy, ocenił, iż „dostaje takie oferty bardzo często, szczególnie za pośrednictwem portalu, który zajmuje się łączeniem pracodawców z pracownikami (chodzi o LinkedIn - red.)”.

Dalej na zarzut dziennikarza Roberta Mazurka, że „to córka koleżanki partyjnej” odpowiedział, że „z Różą Thun znają się ledwo, ledwo” i że „nie wpływa ona na kariery swoich dzieci, a CV dostał za pośrednictwem LinkedIn”.

„Jestem absolutnie przekonany, że byłby z niej wspaniały pożytek w pracy w COI” - zaznaczył.

Czytaj też

250 tys. zł odprawy za 1 dzień pracy?

Z informacji Onetu wynikało, że Maria Thun może otrzymać nawet do 250 tys. zł brutto odprawy w związku z utratą przez nią pracy po 1 dniu. Pensja na stanowisku wicedyrektorki wynosi bowiem 42 tys. brutto, do tego 6-miesięczna odprawa i dodać należy kolejną 1-miesięczną pensję (z racji okresu wypowiedzenia). Sumarycznie dałoby to kwotę blisko 300 tys. zł brutto.

Oficjalnie Ministerstwo Cyfryzacji utrzymuje, że „zatrudnienia nie było”. Opublikowano oświadczenie, wskazujące, że „strony nie uzgodniły warunków zatrudnienia, więc do zawarcia umowy o pracę nie mogło dojść. Pani Maria Thun nie rozpoczęła faktycznie świadczenia pracy”.

Problem w tym, że rozesłano już maila do pracowników o jej zatrudnieniu, miała otrzymać też swoje biuro, służbowy mail i sprzęt. Co więcej, maile w tej sprawie trafiły nawet do sieci.

Reklama

Michał Gramatyka ocenił, że „nie wyobraża sobie takiej odprawy” i dodał, że „z pewnością ta sprawa będzie miała swój finał prawny”.

„Reprezentanci prawni pani Marii Thun są w procesie prawnym, co było potwierdzane w mediach. Nie sądzę, że dostanie odprawę. Ministerstwo stoi na stanowisku, że nie było podjęcia, świadczenia pracy” - powiedział w wywiadzie wiceminister cyfryzacji.

Czytaj też

„Odpolitycznienie” instytucji

W RMF FM był także pytany o „odpolitycznienie instytucji”. Wicedyrektorem COI pod koniec grudnia 2023 roku został Sebastian Wilk, działacz PO i były kandydat na radnego w Mińsku Mazowieckim w wyborach samorządowych. Robert Mazurek zapytał czy to jest „to słynne odpolitycznienie kadr”.

„Zarekomendowałem niezwykle kompetentną osobę i ubolewam, że nie ma jej w dyrekcji ośrodka, miałem efekt »wow« po analizie CV. To nie moja decyzja. Wszyscy wiemy, jak było. Moja rola w tej sprawie skończyła się na uzgodnieniu jej roli z wicepremierem” - odniósł się polityk jeszcze raz do sprawy Róży Thun.

Czytaj też

Nie będzie konkursów na dyrektorów NASK i COI

Jak informowaliśmy, wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski przyznał, że nie będzie otwartych konkursów na stanowiska dyrektorów w NASK czy w Centralnym Ośrodku Informatyki (COI) - instytucjach publicznych, które podlegają pod resort cyfryzacji. Tymczasem „transparentne konkursy” zapowiadano w kampanii w „100 konkretach” KO.

Centralny Ośrodek Informatyki (COI) zatrudnia ponad 1,5 tys. specjalistów, którzy wykonują projekty IT dla sektora publicznego, wyznaczane i koordynowane przez Ministerstwo Cyfryzacji. To właśnie zespół COI odpowiada np. za aplikację mObywatel, jej funkcjonowanie i wdrażanie kolejnych funkcjonalności.

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama