Polityka i prawo
GW: Dział Przeciwdziałania Dezinformacji w NASK miał być wykorzystany do polityki PiS
Dział Przeciwdziałania Dezinformacji w NASK Państwowym Instytucie Badawczym, podlegający pod Ministerstwo Cyfryzacji, przed wyborami zamiast zajmować się walką z rosyjską propagandą i fake newsami, sprawdzał, co Polacy myślą o PiS i ówczesnym rządzie - wynika z informacji „Gazety Wyborczej”.
Jak informuje „GW”, zespół Dział Przeciwdziałania Dezinformacji w NASK PIB powołany w 2022 roku - na którego półtora roku działania przeznaczono 19 mln zł - w ostatnich miesiącach kampanii zajmował się sprawdzaniem, co Polacy myślą o rządzie PiS i tematach, które mogły być wykorzystywane w wyścigu wyborczym. Założenia zespołu były natomiast zgoła inne: walka z dezinformacją, weryfikowanie fake newsów, obalanie kremlowskiej propagandy po rosyjskiej agresji na Ukrainę.
Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa - Państwowy Instytut Badawczy (NASK PIB) jest instytucją, która zajmuje się bezpieczeństwem w sieci, nadzorowaną przez Ministerstwo Cyfryzacji i finansowaną z publicznych pieniędzy.
Tymczasem - choć cele miał szczytne, a założenia dobre - jak informuje „Wyborcza”, Zespół ds. Przeciwdziałania Dezinformacji w NASK sprawdzał np. co w internecie Polacy piszą o „nauce w szkołach prywatnych” po tym, jak były premier Mateusz Morawiecki wysłał swoją córkę do prywatnej szkoły. Sprawdzano także np. co obywatele myślą o cudzoziemcach (po ujawnieniu tzw. afery wizowej) czy o cenach mieszkań.
Z raportu, do którego dotarli dziennikarze wynikało, ze w sierpniu, wrześniu i październiku zespół zajmiast skupiać się na dezinformacji w sieci, przed wyborami zajmował się tematami ważnymi dla PiS - z punktu widzenia kampanii. Świadczy o tym choćby temat sprawdzany w sieci: „Wiarygodność Prawa i Sprawiedliwości” (monitorowany przez zespół 9 października). Przykładów jest więcej.
Były rzecznik rządu Piotr Muller skomentował te informacje stwierdzeniem, że „robienie zarzutu z faktu, że w monitoringu pojawiają się hasła dotyczące rządu Prawa i Sprawiedliwości czy konkretnych ministrów, jest absurdalne”.
Czytaj też
To Żaryn zlecał analizy o PiS?
Według informacji „GW”, tematy do analizy miał zlecać sekretarz stanu w KPRM Stanisław Żaryn, a także Pełnomocnik Rządu ds. Bezpieczeństwa Przestrzeni Informacyjnej RP. Przypomnijmy, że to stanowisko powstało właśnie w celu koordynowania działań rządu w zakresie walki z dezinformacją i propagandą, przede wszystkim rosyjską i białoruską.
Obecny rząd zdecydował o likwidacji tego stanowiska, tłumacząc, że nie ma potrzeby „sztucznego utrzymywania” tej funkcji, o czym informowaliśmy jako pierwsi. Tak mówił nam wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski. Z kolei sam Żaryn komentował, że „minister nie wie, o czym mówi”.
Żaryn miał przyznać w rozmowie z „Wyborczą”, że „jedynie kilkukrotnie prosił dział o analizy i dotyczyły one zagrożeń związanych z bezpieczeństwem” (np. rosyjską propagandą), a miały nie dotyczyć „tematów politycznych lub partyjnych”.
AKTUALIZACJA
(Poniedziałek 19.02, godzina 12:55): W odpowiedzi na doniesienia dziennika, Stanisław Żaryn przesłał nam swoje stanowisko, które publikujemy w całości: „W czasie pełnienia funkcji Pełnomocnika Rządu ds. Bezpieczeństwa Przestrzeni Informacyjnej RP zleciłem Zespołowi w NASK kilka analiz - dotyczących pojawiania się wątków rosyjskiej propagandy w polskiej przestrzeni informacyjnej, monitorowania kanałów propagandowych chińskich i rosyjskich, a także działania niemieckich mediów przeciwko polskim projektom inwestycyjnym.”
Jak zaznacza,”analizy te nie dotyczyły żadnych tematów partyjnych czy politycznych i były związane z działaniami informacyjnymi podmiotów obcych, które dotyczyły bezpieczeństwa RP”.
”Moja współpraca z Zespołem NASK nie miała charakteru nadzorczego. Jako Pełnomocnik nadzorowalem Zespół budowany przeze mnie w Departamencie Bezpieczeństwa Narodowego KPRM. Nie wiem kto nadzorował Zespół NASK, ani kto zlecał mu działania inne niż opisane przeze mnie. Moja misja koncentrowala się na budowie zdolności RP do identyfikowania przejawów wojny hybrydowej i walki informacyjnej przeciwko Polsce” - podkreśla w komentarzu dla CyberDefence24.pl.
Czytaj też
Wszyscy umywają ręce
Dziennik przytacza też wypowiedzi jednego z pracowników Działu Przeciwdziałania Dezinformacji, który określił, że „atmosfera była tam stricte polityczna” i jak „w partyjnej młodzieżówce”, a po kilku miesiącach poprosił o przeniesienie do innego działu.
Dyrektorem DPD był Mateusz Mrozek, który na początku lutego br. stracił stanowisko w związku z wykrytymi nieprawidłowościami - co ma być efektem audytu, jaki przeprowadza obecne Ministerstwo Cyfryzacji.
Z kolei jeszcze do niedawna dyrektorem NASK był Wojciech Pawlak, który z końcem ubiegłego roku został odwołany. „GW” tłumaczy, że „zespól DPD podlegał dyrektorowi Adamowi Marczyńskiemu” (nadal pracuje w NASK). Sam miał powiedzieć, że „nie zna cytowanych mu raportów (z analiz zespołu DPD) oraz nie chce ich teraz poznawać”. Miał nie wiedzieć również, co robił zespół, ani dla kogo.
Warto jednak zwrócić uwagę, że były dyrektor NASK wielokrotnie publicznie wypowiadał się na temat dezinformacji i działań, jakie podejmuje ta instytucja w tym obszarze. „Nie możemy pozostawać obojętni na zjawisko dezinformacji, bo zatacza ono coraz szersze kręgi. Na fałszywe informacje jesteśmy narażeni każdego dnia i możemy nawet nie zdawać sobie sprawy z tego, jak na ich podstawie kształtują się nasze opinie. Dlatego tak istotna jest współpraca przy monitorowaniu i wychwytywaniu tych informacji, a także edukowanie użytkowników Internetu w tym zakresie” – zwracał uwagę w kwietniu 2022 roku Wojciech Pawlak, Dyrektor NASK. To tylko jeden z nielicznych jego cytatów.
Kto jeszcze mógł być odpowiedzialny za koordynowanie i nadzorowanie prac zespołu DPD? Były minister cyfryzacji Janusz Cieszyński miał skomentować, że „w czasie kampanii wyborczej jako minister cyfryzacji zorganizował współpracę wszystkich komitetów wyborczych w celu walki z dezinformacją” i zastrzegł, że ani sam, ani poprzez Ministerstwo Cyfryzacji nie zlecał do analiz tematów politycznych.
Audyt i nieprawidłowości w NASK
Nieprawidłowości w dziale miały zostać wykryte w ramach audytu, jaki zarządziło nowe Ministerstwo Cyfryzacji. „Wykryliśmy, że działania, które miały służyć walce z dezinformacją, były wykorzystywane przez rząd PiS do walki wyborczej z ówczesną opozycją” - skomentował Krzysztof Gawkowski.
Jednak to nie wszystko, nieprawidłowości miały dotyczyć w NASK także innych obszarów, takich jak np. „wydłużenie okresu wypowiedzenia wybranej grupie osób w 2023 roku z jednego do sześciu miesięcy”, „brak należytego nadzoru nad majątkiem NASK-PIB” czy „niecelowe zatrudnianie ludzi bez jasno określonych zadań i kompetencji”.
Czytaj też
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany