Reklama

Polityka i prawo

Czy w USA prywatne firmy będą monitorować media społecznościowe na zlecenie rządu?

Fot. himmlisch / Pixabay
Fot. himmlisch / Pixabay

Ministerstwo bezpieczeństwa wewnętrznego USA rozważa zlecenie monitoringu publicznych wpisów w mediach społecznościowych prywatnym firmom. Działanie to miałoby pozwolić na odpowiednio wczesne wykrycie sygnałów ostrzegawczych przed wybuchami ekstremizmu takimi, do jakich doszło 6 stycznia br. podczas zamieszek na Kapitolu – podaje dziennik „Wall Street Journal”.

Projekt nie zyskał jeszcze akceptacji na poziomie politycznym, nie rozpisano również na niego finansowania. Dziennik podkreśla, że pomysł wdrożenia takich metod wzbudził niezadowolenie w niektórych kręgach, rodząc pytania o stan poszanowania wolności obywatelskich Amerykanów.

Celem inicjatywy ma być dokładne mapowanie zagrożeń w mediach społecznościowych i wykrywanie narracji, które mogą prowadzić do eskalacji ekstremizmu oraz przemocy w rodzaju tych, do których doszło 6 stycznia br. podczas napaści tłumu skrajnie prawicowych zwolenników byłego prezydenta USA Donalda Trumpa, domagających się m.in. unieważnienia przegranych przez niego wyborów.

Zdaniem władz USA służby wywiadowcze nie rozpoznały należycie zagrożenia, przez co nie zdołano podjąć działań mogących powstrzymać zamieszki.

Twarz projektu 

Twarzą nowego projektu ministerstwa bezpieczeństwa wewnętrznego jest John Cohen, który ocenił, że realizacja zapowiadanych działań będzie nieodzowną częścią podnoszenia kompetencji resortu w świetle narastających wyzwań cyfrowych. Cohen od pewnego czasu lobbuje za wzmocnieniem działań z zakresu nadzoru elektronicznego i białego wywiadu nie tylko w swoim ministerstwie, ale również w innych pionach administracji prezydenta Joe Bidena – twierdzi „WSJ”.

Jego pomysł spotkał się jednak z chłodnym przyjęciem tak w resorcie, jak i w innych kręgach politycznych. Gazeta wskazuje, że wśród urzędników Białego Domu głośno wybrzmiewają obawy o nadużywanie kompetencji ze strony władzy, które stanowią echo dla głosów aktywistów działających na rzecz ochrony praw obywatelskich i wolności. Ich zdaniem ministerstwo bezpieczeństwa wewnętrznego nie tyle nie posiada właściwych kompetencji, aby prowadzić takie działania, ile nie dysponuje nawet odpowiednią podstawą prawną. Dodatkowo, definicja publicznych treści w mediach społecznościowych funkcjonuje na poziomie umownym i jako taka nie może zostać w obecnym kształcie wykorzystana do umocowania prawnego tak daleko posuniętych działań.

Dane przechowywane bezterminowo 

Prawnik związany z organizacją Electronic Frontier Foundation Adam Schwartz w rozmowie z dziennikiem wskazał, że informacje gromadzone w ramach projektu przez amerykański rząd mogą być przechowywane bezterminowo i wykorzystywane niezgodnie z pierwotnym celem ich zbierania – np. do wspomagania bieżących działań operacyjnych organów ścigania. „Nie popieramy wzmocnienia inwigilacji w mediach społecznościowych tłumaczonej tym, aby nie dopuścić do następnego ataku na Kapitol” – powiedział Schwartz.


Chcemy być także bliżej Państwa – czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture. 

image
Fot. Reklama
Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama