Reklama

Polityka i prawo

Czy Facebook wykorzystuje fact-checking do własnej gry politycznej?

Autor. Thalles Cardoso / Unsplash

Próby blokowania debaty politycznej i cenzurowanie informacji niezgodnych z interesami politycznymi jednej strony. Właśnie do tego służy globalny system fact-checkingowy koncernu Meta (Facebook) - twierdzą dziennikarze stacji Sky News Australia.

Reklama

Globalny system fact-checkingu Mety jest wykorzystywany niezgodnie z zasadami koncernu obejmującymi bezstronność polityczną i przejrzystość - twierdzi stacja Sky News Australia . Jak uważa nadawca, w wyniku dziennikarskiego śledztwa odkryto próby blokowania debaty politycznej i rozprzestrzeniania się informacji przez Metę, przy udziale dwóch cieszących się dużym wpływem australijskich uniwersytetów.

Reklama

Deplatformizacja dziennikarstwa

Reklama

Jak czytamy w materiale, w jednym z analizowanych przez dziennikarzy przypadków, znany i cieszący się dobrą renomą Royal Melbourne Institute of Technology (RMIT) biorący udział w globalnym programie fact-checkingowym Mety, zyskał od strony koncernu możliwość celowej deplatformizacji określonych australijskich mediów i ich pracy. Oczywiście to niezgodne z zasadami Facebooka, który chciał, aby fact-checkingiem zajmowały się niezależne podmioty.

Jak do tego doszło? Dzięki ujawnionej przez dziennikarzy umowie komercyjnej zawartej przez koncern Marka Zuckerberga bezpośrednio z RMIT, która pozwala uczelni na zarabianie nawet 740 tys. dolarów rocznie. Tymczasem, Facebook zawsze obiecywał, że nie będzie „arbitrem prawdy w internecie", a fact-checking prowadzony na jego platformach jest niezależny - i nadzorowany przez organizację International Fact Checking Network, swoją drogą - bardzo nieprzejrzystą.

Sky News Australia zwraca uwagę, że organizacja ta wcześniej wydała odpowiedni certyfikat uczelni RMIT, ten jednak wygasł w grudniu - wobec czego w ramach swoich działań, nie musi już ona zachowywać się niezależnie i może dowolnie cenzurować - oczywiście w imię fact-checkingu - australijskie dziennikarstwo.

Jak dodaje stacja, to tylko jeden z 55 podmiotów, którym certyfikaty mające gwarantować niezależność i obiektywność wygasły, a które nadal biorą udział w programie fact-checkingowym Mety. Sky News Australia jest przy tym redakcją, która została przez decyzje RMIT dotyczące weryfikacji faktów wielokrotnie pokrzywdzona.

Polityczne manipulacje i nadużycia fact-checkerów

Według stacji, fact-checkerzy zatrudniani przez RMIT dopuszczali się licznych naruszeń regulaminów swojej pracy - w tym, jedna z osób wykorzystywała swoje prywatne konto w mediach społecznościowych do flagowania lidera opozycji - Petera Duttona - jako rasisty wykorzystującego strach do manipulacji opinią publiczną. Stacja twierdzi, że ta sama osoba publikowała jako fact-checker wiele raportów, które dotyczyły jej programów, opłacanych przez koncern Meta, gdzie skutkiem było ograniczenie zasięgów nadawcy i jego cenzura.

Kto odpowiada za prawdę w fact-checkingu?

Przypadek z Australii każe zastanowić się nad uczciwością praktyk fact-checkingowych Mety w innych krajach. Koncern pytany o sprawę przez dziennikarzy z Australii, odsyła ich do międzynarodowej organizacji International Fact Checking Network, o której w tym tekście już wspomnieliśmy - a ta twierdzi, że nie dyktuje fact-checkerom tego, jak mają działać , aby postępować w zgodzie z zasadami.

Zdaniem Sky News, działania wchodzące w skład operacji fact-checkerów, finansowanych m.in. z pieniędzy Mety we współpracy z RMIT, ukierunkowane są na wywarcie wpływu na to, jak Australijczycy będą głosowali w nadchodzącym referendum konstytucyjnym w kraju.

Stacja wskazuje też, że we współpracę uczelni w ramach fact-checkingu zaangażowane są osoby wcześniej związane z krajowymi mediami, które nigdy nie ukrywały swoich sympatii politycznych - wprost przeciwnie, z publicystyki nacechowanej partyjnym językiem mogły uczynić swój znak rozpoznawczy.

RMIT FactLab, czyli laboratorium fact-checkingowe w ramach uczelni z Melbourne - broni swojej niezależności i deklaruje, że nie jest uwikłane w żadne manipulacje polityczne. Uniwersytet, odpowiadając na pytania o wygasły certyfikat, winę zrzuca na International Fact Checking Network i opieszałość w procesie jego odnowienia - jednak IFCN zaprzecza, jakoby proces ten trwał dłużej, niż trzy miesiące i wskazuje, że przed wygaśnięciem certyfikatu, podmioty są informowane o tym z miesięcznym wyprzedzeniem. Mają więc czas, aby zadziałać na rzecz swojej wiarygodności.

Pieniądze od Mety

Równie interesująco kształtują się kwestie wokół finansów w projekcie fact-checkingowym Mety. Według Sky News Australia, RMIT za fact-checking dla Facebooka zarabia ok. 40 tys. dolarów miesięcznie. Pieniądze te są wypłacane przez spółkę zależną Mety z siedzibą w Irlandii, co ma ułatwiać kwestie podatkowe.

Meta deklaruje, że cały fact-checking na platformach koncernu odbywa się niezależnie od firmy - jednak utrzymywanie stosunków finansowych w oczywisty sposób temu przeczy. Stacja zwraca uwagę, że w świetle takiego związku niepokojący jest fakt, że raporty publikowane przez RMIT są w ewidentny sposób ukierunkowane w stronę jednej opcji politycznej.

Zależność finansowa i manipulacja polityczna tworzą zdaniem dziennikarzy zamknięty krąg - im więcej raportów fact-checkingowych na temat referendum publikuje RMIT, tym więcej pieniędzy od Mety zarabia uczelnia.

Inne problemy

Nie tylko MRIT jest jednak zamieszany w manipulacje fact-checkingowe - według Sky News Australia, nieprawidłowości zachodzą też w uczelni University of Adelaide.

Na uniwersytecie tym miały być prowadzone badania, które nie spełniały standardów obiektywizmu badawczego - a prowadziła je związana z katedrą komunikacji dr Victoria Fielding, mająca bardzo silne poglądy polityczne, których nie obawia się wyrażać w dydaktyce. Uczelnia z jakiegoś powodu pozwoliła jej prowadzić stronniczy politycznie projekt obciążony licznymi błędami metodologicznymi - uważa Sky News Australia. Propagacja wyników tych badań w oczywisty sposób przekłada się na manipulację opinią publiczną. Naukowczyni, kiedy zwrócono jej uwagę na błędy metodologiczne, uzasadniła taki, a nie inny kształt badania „losowo wybieraną próbą" treści medialnych, które były przedmiotem jej analizy.

Sky News Australia przypomina, że to nie pierwszy przypadek, kiedy Facebook został złapany na „mieszaniu" w fact-checkingu - wcześniej już prezes firmy Mark Zuckerberg przepraszał za to, że jako fałszywe zostały oznaczone artykuły z dziennika „New York Post" poświęcone aferze z laptopem syna prezydenta Joe Bidena - Huntera Bidena. Na ograniczanie widoczności tych materiałów wskazywali amerykańscy konserwatyści, słusznie wytykając platformie manipulację.

Konkluzja?

Meta z pewnością ma wiele do zrobienia, jeśli chodzi o zagwarantowanie przejrzystości swoich działań - zwłaszcza w obszarze tak krytycznym, jak fact-checking, który może być wykorzystywany jako narzędzie wpływu na opinię publiczną. Warto jednak pamiętać, że stacja Sky News Australia to część imperium medialnego Ruperta Murdocha, słynącego z realizacji własnych celów politycznych za pomocą kontrolowanych przez siebie mediów.

Poprosiliśmy polski oddział Facebooka o komentarz, czekamy na odpowiedź.

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama