Reklama

Polityka i prawo

#CyberMagazyn: Psychologiczne skutki wojny informacyjnej. Strach i osłabianie morale

Konflikt, do którego eskalacji doprowadziła Rosja, napadając w ubiegłym tygodniu na Ukrainę ma wymiar nie tylko zbrojny - to również wojna informacyjna, w której część działań nakierowana jest na osłabienie morale, broniących się Ukraińców, ale i pomagających im osób z innych krajów - w tym z Polski. Strach ma wielkie oczy - i niestety, bardzo często, wielką moc.

Reklama

Wykorzystywanie operacji informacyjnych do siania paniki, traktowanie informacji jako narzędzia prowadzenia walki, to nie zjawisko nowe - w swojej "Sztuce wojny" opisał je już w V wieku przed naszą erą Sun Tzu. Obecnie jednak obieg informacyjny wygląda znacznie inaczej - nigdy wcześniej bowiem nie był tak szeroki i nie uczestniczyło w nim tak wielu ludzi.

Reklama

Badania - na przykład te realizowane przez Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne - wykazują, że w przypadku 66 proc. respondentów ciągła konsumpcja treści to główny czynnik, który przyczynia się do zwiększenia stresu związanego ze strachem o swoją przyszłość.

"Zespół stresu nagłówkowego" - termin, który ukuł amerykański psychoterapeuta i doktor psychologii Steven Stosny, nabiera nowego znaczenia w czasie wojny, która nigdy jeszcze nie była tak blisko naszych granic. Po wyborach prezydenckich w USA z 2016 r. Stosny pisał tak w dzienniku "Washington Post": "dla wielu z nas, nieustanne powiadomienia ze źródeł informacji, blogów i mediów społecznościowych są jak pociski w oblężeniu, które nie ma końca".

Reklama

Zanurzenie w świecie informacji, którego wielu z nas doświadcza od tygodnia, wzmaga uczucia niepokoju, smutku, beznadziei, desperacji - to widać, choćby po krótkiej analizie większości wpisów, które możemy dziś spotkać w mediach społecznościowych.

"Nuklearny atak Putina"

W piątek rano w jednej ze stacji telewizyjnych pojawił się pasek krzyczący na czerwono: "NUKLEARNY ATAK PUTINA". Treść taką wyemitowano po ataku wojsk rosyjskich na ukraińską Zaporoską Elektrownię Atomową. W ataku nie uszkodzono systemów ważnych dla jej bezpieczeństwa i nie odnotowano wzrostu promieniowania - nagłówek ten jednak przyczynił się do znacznego wzrostu paniki w związku z rzekomym zagrożeniem, jakie miałaby stwarzać przejęta przez Rosjan elektrownia. Z aptek zniknął płyn "Lugola", a media społecznościowe zalała fala pytań i dezinformujących wpisów, dotyczących właśnie spekulacji wokół tego, czy możliwa jest katastrofa nuklearna związana z tym, co się stało na Ukrainie.

Były oficer izraelskiego wywiadu Uzi Szaja powiedział kiedyś, że "media społecznościowe pozwalają na dostęp do niemal każdej osoby i na zabawę jej umysłem".

Fałszywe wybuchy, zrujnowane miasta

W pierwszej dobie po rosyjskiej inwazji zbrojnej na Ukrainę w internecie pojawiło się mnóstwo fałszywych zdjęć przedstawiających rzekome bombardowania i eksplozje, do których miało dochodzić w wyniku działań wojsk Władimira Putina.

Czytaj też

Dystrybuowane w ten sposób obrazy ukierunkowane były na wzmocnienie w odbiorcach przekonania, że Ukraina to słabe państwo, które nie jest zdolne stawić czoła o wiele potężniejszemu pod względem technicznym przeciwnikowi. Ukraina szybko jednak przeszła do informacyjnej kontrofensywy, pokazując zdjęcia zdobywanego, bądź porzucanego przez Rosjan sprzętu, a także emitując wystąpienia prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, zagrzewające naród ukraiński do walki z agresorem.

Czy chodzi wyłącznie o zbudowanie fałszywego obrazu strat ponoszonych przez Ukrainę? Nie. Nieprawdziwe informacje dotyczące porażek w starciu z Rosją nastawione są również na degradację morale i ducha walki ukraińskiego społeczeństwa.

Informacja ma ogromną siłę perswazyjną - a media społecznościowe, które same w sobie nastawione są na promowanie przekazów emocjonalnych o skrajnym wydźwięku, dodatkowo ten efekt amplifikują.

Demobilizacja i demoralizacja

W ciągu ostatniego tygodnia zorganizowałam w swoich kanałach społecznościowych sesję Q&A, w której zamieściłam okienko dla moich odbiorców z możliwością zadania mi dowolnego pytania. Wśród wielu pytań o np. działania hakerskie zmierzające do osłabienia Putina i o to, jak odróżniać informacje fałszywe od prawdziwych, moją uwagę przykuło kilkanaście pytań o to, czy "jeszcze będzie dobrze". Wyobrażam sobie, jak duży stres musiały przebywać w związku z natłokiem informacji o rosyjskiej inwazji osoby, które mi je zadały.

Demoralizacja rozumiana w kontekście konfliktu to stan, w którym jednostki przebywające w ciągłym stresie tracą wiarę w to, że konflikt może zakończyć się pomyślnie dla ich życia. Kiedy ulegamy demoralizacji, tracimy ducha - czujemy się zdezorientowani i nie wiemy, co nas czeka.

Demoralizacja zawsze wiąże się z sytuacjami stresowymi i poczuciem subiektywnej bezradności w obliczu wywołującej negatywne emocje sytuacji - a wojna niewątpliwie do takich należy, podobnie jak i natłok przytłaczających informacji na jej temat.

Czytaj też

W omawianym kontekście, demoralizacja pojawiła się po raz pierwszy w pracach psychiatrów - Johna M. de Figueiredo i Jerome'a D. Franka (Comprehensive Psychiatry, vol. 23 is. 4, lipiec-sierpień 1982) jako stan, który nie kwalifikuje się jeszcze jako depresja, niewątpliwie jednak stanowi duże cierpienie dla człowieka.

Niesione przez kolektywną demoralizację poczucie desperacji i braku sprawczości może być w długotrwałych skutkach bardzo destrukcyjne.

Czytaj też

Emocje tego rodzaju nie tylko wpływają na nasze relacje międzyludzkie i poczucie integralności społecznej oraz zdolność do wspólnego działania, ale także - choć nie zdajemy sobie z tego sprawy - odciskają piętno na tym, co polityczne. Stajemy się bardziej nieufni, więzi społeczne rozluźniają się, uwydatniają się podziały - wszystko to sprzyja nie tylko dalszej propagacji treści dezinformujących, ale i znacznemu osłabieniu zbiorowej odporności na manipulacje, które - jak już podkreśliłam wyżej - są dziś integralną częścią działań wojennych.

Odbudować nadzieję, przywrócić jedność

Społeczeństwo osłabione strachem, podzielone budzącymi obawy informacjami, jest o wiele bardziej podatne na ingerencję polityczną i próby rozbijania jego oporu.

Jedną z metod na odbudowanie poczucia pewności i spokoju, a co za tym idzie - jedności i wiary w możliwość osiągnięcia wspólnych celów, może być wykorzystanie wspólnych dla ogółu społeczności wartości i oparcie na nich narracji w najważniejszych tematach przekazu medialnego i politycznego.

Wspólne, racjonalne rozwiązywanie problemów, pozytywne emocje związane z poczuciem działania na rzecz ważnych dla wszystkich celów i wartości, to dobry fundament, by zacząć stawiać opór informacyjnej traumie - i osłabiać siłę rażenia kremlowskiej dezinformacji.

Chcemy być także bliżej Państwa – czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.

Reklama
Reklama