Reklama

Trzydziestu przestępców znajdowało się w chwili zatrzymania na terenie Malezji oraz niektórych krajach Unii Europejskiej: Austrii, Belgi, Szwajcarii, Czech, Niemiec, Dani, Francji, Chorwacji, Włoch, Luksemburga, Holandii, Norwegii oraz Wielkiej Brytanii. Organom ścigania udało się zabezpieczyć 2 fabryki produkujące nielegalne karty kredytowe, wykorzystywane później do kradzieży z kont bankowych. Łącznie przestępcy mieli przy sobie ponad 3000 podrabionych kart, które miały zostać wykorzystane w kolejnych przestępstwach. Oprócz tego przy niektórych zatrzymanych można było znaleźć fałszywe paszporty, kamery, biżuterie oraz duże ilości gotówki.

Straty spowodowane działalnością międzynarodowej grupy zostały wycenione na 5 mln euro. Przestępcy wykorzystywali najnowsze techniki w dziedzinie produkcji kart kredytowych tak, aby żaden sklep w którym została użyta karta nie miał żadnych podejrzeń co do ich legalności. Zakupy obejmowały głównie drogą elektronikę oraz biżuterie sprzedawane w sklepach bezcłowych na terenie lotnisk.

Przestępstw jakich dopuścili się złodzieje z grupy jest więcej. Sama produkcja kart kredytowych wymaga odpowiedniego przygotowania. Trzeba zdobyć odpowiednią bazę numerów, a dane dotyczące właścicieli kart także muszą znajdować się w rękach przestępców, co pozwala na dokonanie transakcji w sklepach. Możemy tylko podejrzewać, że dane wykorzystane przez grupę pochodziły z włamań do systemów bankowych, mogły także zostać zakupione przez przestępców na czarnym rynku w Dark Net. Oddziały EC3 wspierały śledztwo od strony analitycznej oraz nadzorowały zatrzymania w kilkunastu krajach jednocześnie.

Firma Sophos komentując zatrzymanie doceniła tak dobrze przygotowane i zorganizowane śledztwo. Według komentarza, Malezja jako główna siedziba grupy mogła zostać wybrana nieprzypadkowo. Dopiero od zeszłego roku w tamtym rejonie transakcje kartami kredytowymi muszą być zatwierdzone numerem PIN, do 1 stycznia 2017 mają także zniknąć wszystkie karty nie wyposażone w chip. Według Paula Ducklina z Sophos, lotniska na terenie Europy, na których przestępcy dokonywali zakupów, wydawały się prawdopodobnie najlepszym wyborem. - Myślę, że wszyscy właściciele sklepów bezcłowych znają dobrze karty kredytowe, jednak nie znają raczej dokładnego wyglądu kart z Malezji. Taki ruch, mimo że ryzykowny, jak widać do pewnego momentu był opłacalny dla przestępców – podkreślił w tekście na blogu firmy.

Czytaj też: Za atakiem na bankomaty w Japonii mogła stać Yakuza

Reklama
Reklama

Komentarze