Reklama

CYBERMAGAZYN

#CyberMagazyn: Czy prawa człowieka będą obowiązywały w wirtualnym świecie awatarów?

Autor. Julien Tromeur / Unsplash

Firmy technologiczne takie jak Meta (dawniej Facebook) i Microsoft inwestują ogromne środki w rozwój metawersum - rzeczywistości łączącej świat wirtualny i realny. Cyfrowe środowiska pracy i miejsca rozrywki zyskują na popularności - jednak już teraz dochodzi w nich do poważnych nadużyć, takich jak np. przestępstwa seksualne. Jak w metawersum traktowane będą działania niezgodne z prawem i czy będą tam obowiązywać prawa człowieka?

W ubiegłym tygodniu firma Meta udostępniła swoją platformę dla wirtualnej rzeczywistości o nazwie Horizon Worlds. To wirtualna przestrzeń, w której może spotykać się jednocześnie dwadzieścia wirtualnych awatarów osób, którzy chcą wspólnie spędzić czas, zabawić się lub coś stworzyć.

Magazyn "MIT Technology Review" donosi o niepokojącym zdarzeniu, które miało miejsce 26 listopada podczas testów beta platformy. Jedna z kobiet zaangażowanych w testy powiadomiła administrację Mety, że stała się ofiarą przestępstwa seksualnego w wirtualnym świecie Horizon Worlds - jej awatar był dotykany w intymne miejsca przez awatar innej, obcej osoby bez pozwolenia na tę interakcję ze strony właścicielki postaci. Całą sprawę opisała również w specjalnej grupie testerów na Facebooku.

Firma Meta po przeanalizowaniu zgłoszonej sytuacji oceniła, że testerka powinna skorzystać w tym przypadku z tzw. "Bezpiecznej Strefy" (Safe Zone), która jest częścią interfejsu bezpieczeństwa wbudowanego w platformę Horizon Worlds. "Bezpieczna Strefa" to coś w rodzaju bańki ochronnej, którą użytkownicy mogą aktywować w razie poczucia zagrożenia. Wewnątrz nikt nie może ich dotknąć, mówić do nich i podejmować właściwie żadnych interakcji do momentu, kiedy "Bezpieczna Strefa" zostanie dezaktywowana.

Wiceprezes firmy Horizon Vivek Sharma ocenił incydent jako "absolutnie niefortunny" i ocenił, że testerka dobrze zrobiła, informując firmę o tym, co się stało. "Chcę, żeby możliwość blokowania użytkowników była wręcz trywialnie łatwo dostępna i prosta do znalezienia" - powiedział w rozmowie z serwisem The Verge, którą przytacza magazyn MIT.

To nie pierwszy taki incydent

Autorzy artykułu w "Technology Review" wskazują, że to nie pierwszy raz, kiedy do nadużyć seksualnych dochodzi w przestrzeni wirtualnej rzeczywistości. Ich zdaniem udowadnia on, że bez należytej ochrony dla użytkowników przed tego rodzaju zdarzeniami, metawersum nigdy nie będzie mogło być uważane za bezpieczną przestrzeń.

Przypadki tego rodzaju znane są z gier online, przeznaczonych dla wielu graczy (MMORPG), a także symulacyjnych środowisk typu Second Life, które są protoplastami dzisiejszej wirtualnej rzeczywistości. Autorka tego tekstu również doświadczyła tego rodzaju sytuacji właśnie na ostatniej z wymienionych platform, gdzie wirtualny seks bez zgody osób reprezentowanych przez przebywające w przestrzeni Second Life awatary był jednym z najpowszechniejszych, codziennych nadużyć.

Czy wirtualne nadużycia to wciąż nadużycia?

Odpowiedź na to pytanie może brzmieć jednoznacznie - tak. Nadużycia o charakterze seksualnym nie muszą być fizyczne - molestowanie może być również słowne. Rzecz staje się tym bardziej oczywista, gdy do naruszenia naszej intymnej sfery dochodzi z wykorzystaniem wirtualnych postaci w metawersum, zwłaszcza przy założeniu, którego chcą sami jego twórcy - nasze awatary mają reprezentować nas samych i niejako być "przedłużeniem naszej tożsamości".

Taką ocenę potwierdza opinia Katherine Cross, badaczki zjawiska przemocy w internecie związanej z Uniwersytetem Waszyngtońskim, która ocenia, że toksyczne zachowania, które mają miejsce w wirtualnej rzeczywistości mają jak najbardziej realny charakter, jeśli rzeczywistość ta zbudowana jest w sposób pozwalający nam na całkowite zanurzenie się w niej.

"Ostatecznie, celem wirtualnej rzeczywistości jest przekonanie użytkowników, że naprawdę znajdują się w tej przestrzeni , że każda czynność, jaką wykonuje ich ciało, znajduje odzwierciedlenie w trójwymiarowym świecie" - mówi cytowana przez "Technology Review" ekspertka.

Jej zdaniem to właśnie dlatego na nadużycia, których doświadczamy w wirtualnej rzeczywistości, możemy reagować tak samo silnie, jakby odbywały się tu i teraz, w świecie realnym - zdarzenia aktywują te same części naszego układu nerwowego, który przekłada się na odpowiedź psychologiczną.

To nie jedyne problemy metawersum

Przed możliwymi nadużyciami w metawersum ostrzegają również członkowie organizacji broniących praw człowieka w świecie cyfrowym, takie jak Access Now i Electronic Frontier Foundation.

Przedstawiciele obu tych organizacji podkreślają, że wykorzystanie technologii wirtualnej i rozszerzonej rzeczywistości ma wiele pozytywnych aspektów, jednak otwartą kwestią pozostaje taka konstrukcja tych światów, aby nie zagrażały prawom człowieka - np. prawu do prywatności.

Firmy technologiczne tworzące metawersum - Meta (Facebook) i Microsoft znane są z wykorzystywania danych osobowych użytkowników swoich usług cyfrowych do celów marketingu ukierunkowanego.

Organizacje obawiają się, że również w metawersum użytkownicy, a raczej mieszkańcy tego nowego, wirtualnego świata staną się dla firm technologicznych przede wszystkim źródłem zysku, a przy tym - chcąc uniknąć wykluczenia - nie będą mogli zrezygnować z obecności w wirtualnych przestrzeniach.

Jeszcze bardziej inwazyjna inwigilacja

Jak wskazują działacze, wirtualna i rozszerzona rzeczywistość - technologie niezbędne do obsługi metawersum - pozwolą na jeszcze bardziej inwazyjną inwigilację i rabunkowe gromadzenie danych o osobach korzystających np. z gogli do oglądania cyfrowych światów.

Reklamy będą mogły opierać się już wobec tego nie tylko na profilach zbudowanych z historii naszych zakupów online, przeglądanych w internecie stron, czytanych artykułów czy muzyki, której słuchamy, ale i z tego, co robimy w wirtualnej rzeczywistości.

Biometryczna psychografia to ogromne zagrożenie - czytamy na blogu organizacji Access Now. Firmy oferujące dostęp do metawersum będą mogły gromadzić informacje na temat naszych emocji, reakcji, pragnień i inklinacji - ostrzegają autorzy materiału. W momencie, gdy te informacje zostaną zgromadzone, w praktyce utracimy nad nimi kontrolę i możemy nigdy nie dowiedzieć się o tym, że zostały przekazane stronom trzecim w celu aktywnej monetyzacji - dodają.

Według aktywistów, urządzenia do obsługi metawersum będą gromadziły dane również na temat naszych domów i przestrzeni, w których na co dzień przeżywamy. Może pozwolić to na inwigilację całych grup, a także pojedynczych osób nie tylko przez spółki technologiczne, ale i rządy, organy ścigania czy inne podmioty, które chętnie zgromadzą dodatkowe dane na temat aktywności np. dziennikarzy, prawników czy osób angażujących się w działania społeczne.

Samoregulacja nie wystarczy

Organizacje obywatelskie oceniają, że zanim metawersum wejdzie do powszechnego użytku i stanie się wszechogarniającą nas rzeczywistością, niezbędne jest podjęcie odpowiednich działań, które uregulują kwestie prawne związane z obecnością nas w tej przestrzeni, jak i jej - w naszym życiu.

Chodzi tu nie tylko o kwestie przestrzegania prawa, takie jak te związane z nadużyciami opisanymi w pierwszej części tego tekstu, ale i problemy związane z ochroną danych osobowych i prywatności osób, które w metawersum będą przebywały (z chęci lub braku wyboru).

Samoregulacja platform społecznościowych nie przyniosła pożądanych rezultatów - zwracają uwagę Access Now i Electronic Frontier Foundation, dlatego - jak oceniają - niezbędne jest podjęcie działań na poziomie rządowym i ponadnarodowym.

"Prawa człowieka powinny być centralnym standardem, wokół którego będą rozwijane nowe formy rzeczywistości" - czytamy we wspólnym apelu obu organizacji. "Musimy to zagwarantować, by mieć pewność, że nasze prawa są nie tylko respektowane, ale i rozciągają się faktycznie na metawersum" - oceniają autorzy wezwania.

Dostosować regulacje ochrony danych osobowych

Zmienione zdaniem obu organizacji powinny być m.in. zapisy regulacji ochrony danych osobowych, które powinny zostać dostosowane do nowych warunków i technologii. Obecne prawa powinny zostać poszerzone o kategorie danych wrażliwych takich, jak dane psychograficzne, które miałyby podlegać szczególnej ochronie nawet, jeśli nie spełnią warunków klasyfikacji jako dane biometryczne.

Jak wskazują eksperci, prowadzone od dłuższego czasu badania wskazują, że wybory użytkowników produktów cyfrowych dotyczące prywatności dyktowane są w ogromnej mierze m.in. przez tzw. dark patterns w interfejsach, czyli takie wzorce projektowe, które np. skłaniają osobę do automatycznego wyrażenia zgody na gromadzenie wszystkich możliwych danych na jej temat, bo właśnie przycisk tej zgody podświetlany jest kolorem zielonym. Dlatego nowe regulacje powinny ich zdaniem wziąć pod uwagę również to zjawisko i ostatecznie zakazać projektowania usług cyfrowych, w tym tych dla metawersum, w taki sposób.

Metawersum powinno szanować prawo do prywatności i być zaprojektowane z myślą o tym już na etapie tworzenia wirtualnej przestrzeni. Gromadzeniem danych powinna rządzić zasada minimalizacji danych znana z RODO, a firmy, które angażują się w prace nad metawersum, powinny zachować należytą przejrzystość swoich działań, zarówno w zakresie projektowym, jak i biznesowym - uważają specjaliści.

"Przyszłość jest już jutro, dlatego zadbajmy wspólnie, by była to przyszłość, w której chcemy żyć" - zaapelowały organizacje.

Chcemy być także bliżej Państwa - czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać - zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.

Reklama
Reklama
Reklama