Reklama

Polityka i prawo

#CyberMagazyn: Czy fake newsy są nielegalne? Wokół problemów prawnych dezinformacji

Fot. Giammarco / Unsplash
Fot. Giammarco / Unsplash

Dezinformacja to zjawisko, które jako ogromny, szkodliwy społecznie i politycznie problem rozpoznają nie tylko poszczególne kraje, ale i organizacje międzynarodowe, takie jak NATO czy Unia Europejska. Co rusz słyszymy o kolejnych wysiłkach w walce z dezinformacją, która - choć ma moc obalania rządów, a w kontekście zdrowia publicznego może przekładać się na bezpośrednie zagrożenie życia ludzi, wciąż nie jest nielegalna.

Zespół analityczny z Uniwersytetu w Amsterdamie w swoim najnowszym opracowaniu opisał szereg problemów prawnych związanych z walką z dezinformacją.

Z pracy badaczy wynika, że kwestie prawne wywierają duży wpływ na skuteczność działań podejmowanych w walce z tym zjawiskiem, takich jak np. moderacja treści i penalizacja fałszywych informacji, które przekładają się na bezpośredni wpływ na rzeczywistość - jak np. materiały zniechęcające do przyjęcia szczepionki przeciwko koronawirusowi. 

Na czym bazuje polityka UE wobec dezinformacji?

Zdaniem naukowców, przede wszystkim na zdefiniowaniu tego zjawiska jako wysoce szkodliwego, jednak nie będącego bezpośrednim naruszeniem prawa. Za treści nielegalne Komisja Europejska uznaje materiały przedstawiające nadużycia seksualne wobec dzieci, a także np. mowę nienawiści. 

Według unijnych ekspertów dezinformacja, czy wprowadzające w błąd informacje nie muszą być w każdym wypadku naruszeniem prawa, nie zmienia to jednak faktu, że oddziałują szkodliwie na społeczeństwo na dużą skalę. Zdaniem unijnej grupy eksperckiej, dezinformacja wymyka się jednak obowiązującym - wobec definicji nielegalnych treści - normom prawnym, nie spełnia bowiem warunków mowy nienawiści, zniesławienia czy wzywania do przemocy.

Kraje członkowskie UE a karalność dezinformacji

Autorzy opracowania zwracają uwagę, że państwa członkowskie Unii Europejskiej w obliczu coraz większych problemów - jakie generuje zjawisko dezinformacji - postanowiły, że we własnym zakresie będą podejmowały działania w tym zakresie.

Pandemia koronawirusa przyspieszyła podejmowanie decyzji przez poszczególne kraje - fakt ten rozpoznała również Komisja Europejska w 2020 roku. Jednak z nazwy wymieniła jedynie Węgry, które wprowadziły kary za rozpowszechnianie fałszywych wiadomości, przez niektórych komentatorów oceniane jako metodę tłumienia wolności słowa. 

Analitycy z Amsterdamu zwracają uwagę, że rozwiązania mogące prowadzić do penalizacji dezinformacji wprowadziło łącznie 11 państw UE, w tym również Litwa, Malta, a także Francja. 

Brakuje spójnych definicji

Według badaczy, rosnące zainteresowanie dezinformacją i świadomość problemów, na które przekłada się to zjawisko, spowodowało „eksplozję” opracowań naukowych i analiz samego zjawiska w wielu dziedzinach. Definicję dezinformacji uspójniają jednak przede wszystkim te powstające w ramach studiów nad mediami, rozwojem nowych technologii czy nauki. Natomiast brakuje opracowań z dziedziny prawa, które przekładałyby się na ujednolicenie problematyki.

Dezinformacja - jak wskazują niderlandzcy naukowcy - nie została nigdy jednoznacznie zdefiniowana. Obecny konsensus w tej kwestii niejednokrotnie to podkreśla - definicji brakuje zarówno po stronie prawa, jak i działalności badawczej w innych dziedzinach. 

Zjawisko dezinformacji, ilekroć poddawane jest analizie, widziane jest przez pryzmat trzech wpływowych definicji (Wardle i Derakhshan z 2017 roku, Komisja Europejska z 2018 roku oraz definicja Dyrektoriatu Generalnego ds. Sieci Komunikacyjnych, Treści i Technologii z 2018 roku).

Eksperci zwracają uwagę, że wszystkie trzy definicje odwołują się do szkodliwości dezinformacji i negatywnych skutków, które z kolei przekładają się na zagrożenie dla społeczeństwa. 

Czy prawne uregulowanie dezinformacji to zagrożenie dla wolności słowa?

W ubiegłym roku Komisja Europejska wydała opinię, w której ostrzega przed skutkami regulacji prawnych, wprowadzanych podczas pandemii koronawirusa, a które penalizują rozprzestrzenianie dezinformacji i fake newsów. Zdaniem unijnych urzędników, mogą one - w przypadku nadużyć - stanowić bezpośrednie zagrożenie dla wolności słowa, prowadząc m.in. do autocenzury dziennikarzy.

Zespół naukowców z Uniwersytetu w Amsterdamie podkreśla, że w kontekście uznanych międzynarodowo praw człowieka, regulacje dotyczące dezinformacji mogą je naruszać, szczególnie ze względu na wspomniany wcześniej brak spójnych definicji.

Problematyczność ich uspójnienia podkreślał również w 2020 roku przedstawiciel ONZ ds. wolności wypowiedzi. Zdaniem tej organizacji, penalizacja dezinformacji na tle praw człowieka jest działaniem nieproporcjonalnym, a ewentualna definicja przestępstwa, polegającego na rozpowszechnianiu fałszywych informacji jest „oczywistym naruszeniem” prawa do wolności wypowiedzi. 

Jak na dezinformację wpłynie unijny Digital Services Act?

Autorzy opracowania zwracają uwagę, że regulacje na poziomie krajowym z perspektywy unijnej stwarzają wiele problemów. Mogą bowiem stać w sprzeczności z celami UE, związanymi z promocją wspólnego, jednolitego rynku usług cyfrowych i ich wolnego przepływu. 

Jednolity rynek cyfrowy według ekspertów jest jedną z idei, które są kluczowe dla rozwoju w erze gospodarki internetowej. Produkty i usługi cyfrowe ze swej natury nie są ograniczone w zakresie dystrybucji do rynków poszczególnych krajów, a ich wolny obieg był jedną z kluczowych ambicji UE w poprzedniej dekadzie. Promocja jednolitego rynku cyfrowego stanowi także jeden z priorytetów KE na kolejne dziesięciolecie, którego fundamentem regulacyjnym ma być Digital Services Act (DSA). 

Według KE celem tej regulacji ma być uspójnienie legislacji dotyczącej gospodarki cyfrowej w UE - DSA będzie stosowane bezpośrednio do prawa krajów członkowskich. DSA ma być również odpowiedzią na rosnącą rolę gospodarki cyfrowej w życiu obywateli. 

Na czym ma ona polegać? Między innymi na uregulowaniu działalności wielkich platform internetowych, w tym w zakresie dezinformacji i fake newsów. Kluczowe w tym wypadku staje się pojęcie „nielegalnych treści”, które w DSA są zdefiniowane w art. 2 - zwracają uwagę badacze z Amsterdamu. Jako nielegalną treść w myśl tej regulacji należy traktować „każdą informację, która sama w sobie lub w odniesieniu do czynności, w tym - sprzedaży produktów lub usług - znajduje się w sprzeczności z prawem unijnym lub prawem danego państwa członkowskiego”. 

Według autorów opracowania, definicja ta nie doprowadzi jednak do harmonizacji prawa na poziomie wspólnotowym, a do dalszego podkreślania różnic pomiędzy poszczególnymi państwami członkowskimi. 

„Zaproponowana regulacja (DSA - red.) to ambitna legislacja, która została zaprojektowana celem harmonizacji podejścia do nielegalnych treści na poziomie narodowym. Nasze badania sugerują jednak, że DSA może podkreślić różnice, odwołując się do definicji nielegalnych treści stosowanych przez poszczególne państwa członkowskie” - oceniają naukowcy. Według nich, harmonizacja może mieć natomiast miejsce na poziomie procedur względem dezinformacji. 

Zdaniem zespołu pytanie o to, jakie działania należy podjąć, aby skuteczniej walczyć z dezinformacją, pozostaje obecnie bez wyczerpującej odpowiedzi. Stworzenie odpowiednich regulacji na poziomie wspólnotowym może jednak - w opinii ekspertów - stanowić dobry krok na drodze ponownego sformowania wspólnego stanowiska wobec niebezpiecznego zjawiska, którym pozostaje dezinformacja. „To szansa, której nie powinno się zmarnować” - konkluduje zespół.


Chcemy być także bliżej Państwa – czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture. 

image
Fot. Reklama

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama