Reklama

Cyberbezpieczeństwo

„Rosyjska propaganda i dezinformacja przynoszą efekty”. Dlaczego? [ANALIZA]

Na jakie rosyjskie narracje należy uważać w czasie wojny?
Na jakie rosyjskie narracje należy uważać w czasie wojny?
Autor. Jeremy Bishop/ Unsplash; Elena Mozhvilo/ Unsplash/ Domena publiczna; Modyfikacje: CyberDefence24.pl

Rosja nie odnosi wymiernych sukcesów militarnych w wojnie z Ukrainą. Prowadzi jednak aktywne działania w domenie informacyjnej, osiągając realne efekty. Dlaczego?

Reklama

Według ukraińskiego portalu Detector Media, w ramach projektu „Jak rosyjska propaganda żongluje swoimi narracjami w różnych krajach europejskich” w lipcu 2022 roku zespół badaczy z 11 krajów analizował posty w mediach społecznościowych (na Facebooku, Twitterze, Instagramie i Telegramie), aby zidentyfikować wspólne i odrębne narracje rosyjskiej propagandy. W raporcie opublikowanym 14 września br. zidentyfikowano 1529 niepowtarzalnych wiadomości, zawierających dezinformację lub propagujących kremlowską narrację propagandową.

Reklama

Większość komunikatów zawierających prorosyjskie treści i fake newsy zarejestrowano w przestrzeni informacyjnej Ukrainy. Węgry, Słowacja i Polska są również liderami w rozprzestrzenianiu rosyjskiej dezinformacji. Liczba fałszywych wiadomości w segmencie mediów rosyjskojęzycznych w krajach bałtyckich jest nieco wyższa, niż w segmencie mediów narodowych.

Wymiernym tego przykładem mogą być wyniki pierwszych przeprowadzonych w naszym kraju badań na ten temat: „Polacy na celowniku propagandy Putina”, zleconych przez Warsaw Enterprise Institute i wykonanych przez firmę badawczą Maison and Partners.

Reklama

Tematyka dotyczyła odzewu, jaki znajdują w społeczeństwie polskim tezy forsowane przez rosyjską propagandę. Głównym celem badań była próba poznania postaw Polaków w związku z wojną w Ukrainie: na ile obywatele zgadzają się z komunikatami będącymi w zgodzie z rosyjską narracją? Odpowiedzi na nie przedstawia poniższa tabela.

Badanie: na ile zgadzasz się z poniższymi stwierdzeniami związanymi z wojną w Ukrainie? Fot. Raport „Polacy na celowniku propagandy Putina”
Badanie: na ile zgadzasz się z poniższymi stwierdzeniami związanymi z wojną w Ukrainie? Fot. Raport „Polacy na celowniku propagandy Putina”
Autor. Adam Jawor/ screen własny

W opracowaniu przyjęto założenie, że odpowiedź „tak” na co najmniej cztery z ośmiu przedstawionych stwierdzeń oznacza, iż rosyjska propaganda silnie wpływa na daną osobę. Próg ten osiągnęło aż 34 proc. respondentów, a 66 proc. Polaków zgadza się z maksymalnie trzema tezami z prezentowanych ośmiu. Ze stwierdzeniem, że „Polski nie stać na uchodźców” zgadza się 60 proc. i wydaje się to być racjonalne, zważywszy na wydatki poniesione na ten cel oraz faktyczny brak wsparcia ze strony UE.

Z badań jednak wynika, że 34 proc. respondentów może być podatna na rosyjską narrację. Szczególnie dotyczy to osób w przedziale 25-34 lata, gdzie można zauważyć większą zgodność z postawami będącymi w interesie Kremla - 47 proc. tej grupy zgadza się z minimum czterema stwierdzeniami.

Nasuwa się więc pytanie, co jest tego przyczyną. Jedną z nich może być fakt, że grupa ta jest szczególnie dotknięta skutkami kryzysu, będącego wynikiem toczącej się wojny (m.in. inflacja, podwyższone stopy procentowe, a co za tym idzie - większe raty kredytów, ceny benzyny).

W omawianym raporcie brak informacji, skąd respondenci czerpią informację, co jest ewidentnie jego słabością. Możemy jedynie zakładać, że osoby w tym przedziale wiekowym spędzają wiele czasu w sieci i z niej czerpią informacje na temat otaczającej jej rzeczywistości, w której mogą częściej niż w tradycyjnych mediach natrafiać na rosyjską propagandę w różnych formach.

Czytaj też

Jak na dezinformację reagują najmłodsi?

W tym miejscu warto przywołać wyniki badań młodszej grupy wiekowej, przeprowadzone przez agencję WiseRabbit, która w swym raporcie stwierdza, że 93 proc. badanych w przedziale 15-25 lat jako główne źródło wiedzy o świecie wskazuje: YouTube i Facebook - 90 proc., Instagram - 82 proc. i TikTok - 74 proc.. Z tradycyjnych mediów telewizji i radia korzysta odpowiednio - 41 proc. i 40 proc., natomiast 39 proc. - z portali informacyjnych. Idąc dalej, prasa drukowana to - 12 proc. ankietowanych, a wydania elektroniczne - 18 proc.

Równocześnie Pracownia Badań Społecznych NASK stwierdza, że ponad połowa polskich internautów przyznaje, iż w ostatnich miesiącach zetknęła się z manipulacją lub dezinformacją. 35 proc. Polaków miało styczność ze sfałszowanymi informacjami w sieci raz w tygodniu lub częściej. Jednocześnie 19 proc. twierdzi, że nie sprawdza wiarygodności internetowych informacji, ani źródeł ich powodzenia.

Należy jednak zwrócić uwagę, że metoda CAWI, którą przeprowadzono ankietę, zleconą przez WEI jest metodą internetową i nie została ona uzupełnieniowa sondą telefoniczną, co może powodować, że wyniki nie są w pełni reprezentatywne.

Podobne badania zostały wykonane w Niemczech, z których wynika, że 40 proc. respondentów zgadza się (przynajmniej częściowo), iż Rosja została „zmuszona” do ataku na Ukrainę z powodu „NATO-wskiej prowokacji”. Tamtejsze media piszą wręcz o wielkim sukcesie rosyjskiej propagandy.

Wynika to z opublikowanego 2 listopada br. badania CeMAS (Centrum Monitoringu, Analiz i Strategii): Belastungsprobe für die Demokratie:Pro-russische Verschwörungserzählungen und Glaube an Desinformation in der Gesellschaft ("Test stresu dla demokracji: Prorosyjskie narracje spiskowe i wiara w dezinformację w społeczeństwie"). W raporcie możemy przeczytać, że na pytanie: „Czy zgadzasz się, że NATO tak długo prowokowało Rosję, iż musiała przystąpić do wojny?” – 19 proc. respondentów udzieliło pozytywnej odpowiedzi. A 21 proc. stwierdziło, że częściowo zgadza się z tą opinią. Oznacza to, że 40 proc. (a we wschodnich Niemczech, czyli w byłej NRD, ogólnie - 59 proc.) Niemców uważa, że NATO jest współodpowiedzialne za tocząca się wojnę, a wręcz zmusiło Kreml do takiego działania.

Równocześnie 44 proc. Niemców zgadza się lub częściowo zgadza się z opinią, że Putin jest bojownikiem przeciwko zakulisowemu światowemu rządowi, który faktycznie sprawuje władze. 35 proc. obywateli jest gotowych zgodzić się, że Ukraina nie może mieć własnych roszczeń terytorialnych, ponieważ historycznie jest częścią Rosji. Natomiast 33 proc. jest przekonanych, że informacje o "amerykańskich laboratoriach za naszą wschodnią granicą", w których produkowana jest "broń biologiczna", są przynajmniej częściowo prawdziwe.

Czytaj też

Sceptyczny stosunek do NATO?

Sceptyczny stosunek do NATO był charakterystyczny dla Niemiec przez ostatnie dziesięciolecia. W 2019 roku tylko 30 proc. respondentów postrzegało sojusz jako „siłę pozytywną” na świecie (to najniższy wynik spośród wszystkich państw członkowskich). Jedynie 51 proc. obywateli uważało, że członkostwo przynosi Niemcom coś dobrego. Rosyjska inwazja na Ukrainę tymczasowo zwiększyła zaufanie do NATO, ale efekt ten słabnie z racji pojawiających się pytań o koszty gospodarcze toczącej się wojny.

W Niemczech również odbywają się wielotysięczne prorosyjskie demonstracje, które od jesieni głównie mają miejsce na terenach byłej NRD. Charakterystyczne jest to, że ich siłą napędową są przede wszystkim tzw. covid-deniers, kwestionujący pandemię koronawirusa. Lokalne służby specjalne obawiają się, że przy dalszym wzroście cen energii i ewentualnych przerwach w dostawach, protesty te rozprzestrzenią się zimą w całym kraju (ruch ten ma już własną nazwę – Wutwinter).

Autor: Adam Jawor

Kolejna część analizy pojawi się w najbliższych dniach na łamach CyberDefence24.pl.

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze (1)

  1. opozycja

    WOjna informacyjna. - prawdodobnie jest to najbardziej medialna wojna wszechczasow. I raczej nie za sprawa Rosjan. NA studiach mielismy o tym ze w Iraku pierwsze pol roku obslugiwalo tylko 2 zachdnich dziennikarzy. Obslugiwali wsztskei zachodnie media. Oczywiscie w wielu miejsach naraz nie mogli byc wielu rzeczy nie widzili. Teraz jest inaczej. Same uzywanie slownictwa jest wazne. TEz milmy o tym zajecia. Np "batalin azow zostal ewakuwany"- czemu nie poddal sie? Ewakuacja to inne slowo nic "poddanie" "surrender" lub "kapitolacja" Tak wiec w przszlosci ten konfikt bedzie analizowany mysle pod wzgedem wojny informacyjnej .

Reklama