Cyberbezpieczeństwo
#CyberMagazyn. Incydent w Przewodowie. Reakcja rządu kontra opinia publiczna
Incydent w Przewodowie był ważnym sprawdzianem dla polskiego rządu. Czy jego reakcja była odpowiednia i wystarczająca? Jakie informacje pojawiały się w infosferze i kto je tam publikował?
Tekst dotyczący incydentu w Przewodowie chciałbym zacząć od przekazania wyrazów współczucia rodzinom i bliskim ofiar. Jest to szczególnie ważne w kontekście politycznej i medialnej burzy, która zdaje się kompletnie pomijać i nie zauważać najbardziej ludzkiego i dramatycznego wymiaru zdarzeń.
15 listopada bez wątpienia był z punktu widzenia Polski jednym z trudniejszych dni od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Spadające na terytorium Polski elementy rakiety spowodowały śmierć dwóch osób, a także medialną burzę oraz panikę. Tekst będzie próbą przedstawienia działań jakie pojawiły się w infosferze, pokazania nie narracji, ale szybkości reakcji i stron biorących udział w „informacyjnych przepychankach”. Choć samo zdarzenie powoli znika z nagłówków, będą się z nim wiązały dalsze reperkusje i odzwierciedlenia w narracjach średnio- i długoterminowych. Będzie ono także w najbliższym czasie pełniło w rosyjskiej propagandzie funkcję klina, wbijanego w relacje polsko-ukraińskie.
15 listopad – chronologia informacji
Pierwsze doniesienia medialne dotyczące ataków rakietowych dotyczyły nie Polski, ale Ukrainy. Media donosiły o zmasowanym ataku rakietowym na cele na terenie całej Ukrainy, wymierzonym w infrastrukturę energetyczną. Łączony był z pogarszającą się pozycją wojsk rosyjskich, a także przedstawiany jako wynik napięć politycznych pomiędzy stronnictwami Kremla. O incydencie na terenie Polski pierwsze poinformowało Radio Lublin, publikując depeszę o eksplozji ciągnika. O sprawie pisał też na Twitterze dziennikarz Radia Zet Mariusz Gierszewski. Równolegle w mediach pojawiały się wypowiedzi ekspertów ds. wojskowości mówiące, że przy takiej skali ataku oraz niskiej dokładności rosyjskiego sprzętu pojawienie się rakiet w polskiej przestrzeni powietrznej jest kwestią czasu.
Informacyjna lawina ruszyła około godziny 19, kiedy to media poinformowały, że we wsi Przewodów doszło do eksplozji, a na miejscu pracują służby mundurowe. W przypadku słowa kluczowego "Przewodów" news Gazety.pl z 19.15 mówi o nieznanych przyczynach eksplozji. Natomiast o 19.16 zagraniczne konta na Twitterze rozpoczęła informowanie o tym, że na Przewodów spadły dwa zbłąkane pociski. Już ok. 19.30 pojawia się informacja o tym, że prawdopodobnie są to rakiety typu CH-101. 10 minut później w infosferze pojawiają się pierwsze „newsy” mające na celu podsycenie paniki, wskazujące na nadchodzący konflikt jądrowy i III wojnę światową.
Około 20 pojawiają się w sieci zdjęcia rzekomego fragmentu rakiety, która spadła na terenie RP. Są one kolejnym kamyczkiem do lawiny, nakręcającej spiralę spekulacji. Na tym etapie prowadzona jest już debata o zasięgu rakiet i możliwych punktach ich wystrzelenia, która dodatkowo potęguje chaos informacyjny i zwiększa niepewność.
W okolicach godziny 20 pojawiają się także pierwsze doniesienia, powołujące się na źródła w wywiadzie USA, które mówią o tym, że "na Polskę spadły dwie rosyjskie rakiety". Informacja ta powielana jest przez zagraniczne agencje prasowe, w tym Associated Press.
Na tym etapie wydarzeń można zaobserwować znaczącą aktywizację rosyjskich trolli, operujących w Polsce. Konta te wskazują głównie na to, że rakieta, która spadła (CH-101) nie mogła być rosyjską rakietą, między innymi ze względu na zbyt krótki zasięg. Strona rosyjska forsuje narracje dotyczące prowokacji strony ukraińskiej, a także wskazujące na to, że rakiety są elementem ukraińskiego systemu obrony przeciwlotniczej.
Na tym etapie do dyskusji włączają się – lub od jakiegoś czasu uczestniczą - politycy oraz polityczne trolle obu stron polskiej sceny politycznej, dodatkowo potęgując panujący chaos.
Działania rządu od strony informacyjnej
Działania rządu wobec tak trudnego incydentu należy oceniać wielopłaszczyznowo – pamiętając, że sfera informacyjna jest tylko jednym z wielu składowych. Należy też pamiętać, że informacje najłatwiej analizuje się post factum.
O godzinie 17:58 rzecznik rządu Piotr Muller poinformował o tym, że premier Morawiecki zwołał w trybie pilnym Komitet Rady Ministrów ds. Bezpieczeństwa Narodowego i Spraw Obronnych. O 19 wygłosił krótkie oświadczenie mówiące, że premier w porozumieniu z prezydentem Andrzejem Dudą zarządzili spotkanie z członkami Komitetu ds. Bezpieczeństwa Narodowego i spraw Obronnych, które odbędzie się w siedzibie Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Przypomnijmy, że o 18 opinia publiczna nie wiedziała o incydencie. O 19 natomiast do prasy zaczęły przeciekać pierwsze informacje, dotyczące wydarzeń we wsi Przewodów. Brak jednoznacznej informacji ze strony rządu na tym etapie pogłębił panujący chaos informacyjny. Pomimo pojawiających się w sieci apeli i próśb o wstrzymanie publikacji, czekanie na oficjalne rządowe komunikaty - informacyjna kula śnieżna zaczęła się toczyć - zostawiając za sobą panikę. Pierwsza istotna informacja rządowa pojawiła się o 22:14.
Dopiero o 11:51 Piotr Muller zapowiedział oficjalne oświadczenie premiera Morawieckiego, w którym premier odniósł się do zdarzenia, odwołując się do pozycji Polski w NATO, możliwości wykorzystania artykułu 4 oraz podniesienia stanu gotowości niektórych polskich jednostek wojskowych. Premier dodał, że ambasador Federacji Rosyjskiej został wezwany do MSZ, a Polska pozostaje w kontakcie ze stroną ukraińską.
Jak należy ocenić zachowanie rządu wobec wydarzeń? Z jednej strony należy docenić i zrozumieć ostrożność w formułowaniu komunikatów. Sprzyjającą dla rządu okolicznością była pora incydentu. Późny wieczór sprawił, że informacja i związania z nią panika nie osiągnęły pełnego spektrum i sprawił, że rząd mógł działać powoli.
Jednak opieszałość i lakoniczność w informowaniu zasługują na pewną dozę krytyki. Szczególnie pierwsze komunikaty - w sytuacji gdy informacje, które można by ocenić jako wiarygodne nie pojawiały się w infosferze - mogły zwiększać poczucie niepokoju. Informacja o zwołaniu Rady Ministrów do spraw Bezpieczeństwa Narodowego i Spraw Obronnych bez wyraźnego podania przyczyn bez wątpienia budzi w odbiorcach niepokój. W późniejszych godzinach lakoniczne komunikaty mogły zostać odebrane jako potwierdzające różne podpowiadane przez lęk scenariusze - skoro rząd nic nie mówi, to na pewno sytuacja jest poważna.
Niedopuszczalnym jawi się to, że polski rząd został niejako uprzedzony przez rządy państw sąsiednich, które w oficjalnych komunikatach zaczęły wskazywać na solidarność z Polską, a także deklarować gotowość do obrony każdego centymetra terytorium państw NATO.
Istotnym błędem w mojej ocenie był także brak uspokajającego komunikatu ze strony premiera lub jednego z kluczowych ministrów, który powinien być wydany w godzinach 18-19 – czyli zanim temat został podjęty przez media społecznościowe.
Jak mógłby on wyglądać? „W związku z incydentem, który miał miejsce dzisiaj tj. 15 listopada 2022 roku we wsi Przewodów w powiecie Hrubieszowskim, śmierć poniosło dwóch obywateli Polski. Pierwsze analizy wskazują, że na teren RP spadły dwie niezidentyfikowane rakiety – prawdopodobnie mające związek ze zmasowanym atakiem rakietowym na Ukrainę. Strona rządowa pozostaje w kontakcie z Ukrainą, Federacją Rosyjską oraz naszymi sojusznikami z NATO i dąży do szybkiego wyjaśnienia incydentu. Apelujemy o zachowanie spokoju i śledzenie oficjalnych komunikatów wydawanych przez rząd. Kolejnego komunikatu można spodziewać się o godzinie XX:XX”.
Celem takiego komunikatu jest nie tylko przekazanie informacji, ale także zapewnienie opinii publicznej o tym, że rząd dąży do pokojowego wyjaśnienia sytuacji. Ma on za zadanie także skanalizować uwagę opinii publicznej i mediów na komunikatach rządowych, wskazując orientacyjne ramy czasowe, w których można się ich spodziewać.
Kolejnym błędem było odwołanie się do artykułu 4 NATO - bez wyjaśnienia, co to oznacza - w tym samym komunikacie. Dla większości społeczeństwa wszystkie artykuły traktatu sprowadzają się do kolektywnej obrony. Dlatego pojawienie się takiej informacji, szczególnie w zestawieniu z informacją o mobilizacji części sił zbrojnych mogło dla niektórych stać się zapowiedzią rychle nadciągającej wojny światowej.
Czy panika rzeczywiście wystąpiła?
To czy panika wystąpiła, czy nie - zależy oczywiście od afiliacji politycznych poszczególnych komentatorów. Zapewne należałoby się odwołać do badań opinii publicznej, które jeszcze nie powstały. Papierkiem lakmusowym może być natomiast zachowanie rynków, w szczególności relacji złotego do dolara. Korzystając z wykresu walutomat.pl możemy zaobserwować skok kursu USD z poziomu ~4,51 do ~4,59, który wystąpił o godzinie 19:00. Kurs unormował się już następnego dnia. Wahanie kursu i jego wzrost utożsamiałbym w dużej mierze właśnie z paniką i chęcią przeniesienia posiadanego kapitału w bezpieczniejsze, bardziej stabilne miejsce. W tej ocenie należy uwzględnić także możliwy i prawdopodobny element spekulacyjny. Co istotne, GPW zareagowała na incydent bardzo spokojnie, co świadczy o tym, że wyjaśnienie incydentu przez rząd uspokoiło rynki już następnego dnia. Bardzo sprzyjającym czynnikiem była tu pora ataku, która skutecznie ochroniła giełdę przed ewentualnymi panicznymi reakcjami inwestorów.
Czytaj też
Co dalej?
Sytuacja, podobnie jak nastroje społeczne powoli się normuje i znika z horyzontu zdarzeń. Pomimo przejściowej paniki, nastroje społeczne zdają się wracać do normy. Incydent ten jednak może stać się bardzo poważnym elementem rosyjskiej dezinformacji na poziomie polityki międzynarodowej i będzie przyczynkiem do działań wymierzonych w podważenie dobrych relacji Polski i Ukrainy.
Bez wątpienia stanie się także elementem narracji krajowej, dążącej do zaognienia relacji pomiędzy Polakami a Ukraińcami, przebywającymi obecnie w Polsce. Incydent taki pokazuje także, jak ważny jest nie tylko dobór samego komunikatu rządowego, ale także szybkość działań. W dobie powszechnego dostępu do informacji konieczna jest większa transparentność komunikatów, a także skuteczne angażowanie opinii publicznej w dotarciu do nich.
Czytaj też
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany