Cyberbezpieczeństwo
Początek końca oszustw "na inwestycje"? Google składa pozew
Autorzy oszustw polegających na oferowaniu „niezwykle korzystnych inwestycji” mogą obawiać się o swoją przyszłość. Google złożyło pozew przeciwko chińskim deweloperom, którzy za pomocą kilkudziesięciu aplikacji wyłudzali pieniądze od swoich ofiar.
Obietnice szybkich zysków czy korzystnych inwestycji stały się plagą w mediach społecznościowych. Bez stosowania dodatków do przeglądarek lub DNS-ów blokujących reklamy, bardzo łatwo można się natknąć na oszustwa z wykorzystaniem np. wizerunku prezydenta Andrzeja Dudy; innych polskich polityków - bez względu na opcję polityczną czy celebrytów.
Czytaj też
Google pozywa za fałszywe inwestycje
Do tej pory, działania gigantów przeciwko tego typu oszustwom można powiedzieć, że były minimalne, choć oficjalnie oczywiście deklarowano bardzo wiele. Wygląda jednak na to, że w końcu rozpoczął się proces odwracania tego trendu.
Z informacji The Record wynika bowiem, że Google pozwało dwóch deweloperów z Shenzhen i Hong Kongu, którzy wyspecjalizowali się w tego typu oszustwach. Odpowiadali w sumie za 87 aplikacji, które stworzyli i udostępnili w Google Play.
Czytaj też
Trzy metody, prawie 100 aplikacji
Według udostępnionego pisma sądowego, oszuści rozpoczęli swoją działalność w 2019 roku. Google usuwało aplikacje Chińczyków po pewnym czasie od ich wgrania do Sklepu Play, jednak w ich miejsce dwójka oskarżonych udostępniała kolejne ich wersje.
Oferując aplikację-oszustwo w Sklepie Play wybierali jeden ze sposobów działania - mogli reklamować swoje aplikacje do inwestycji za pomocą filmów udostępnianych na YouTube, prowadzić kampanie marketingowe zachęcające do uzyskania statusu partnera, a także nawiązywać kontakt z ofiarami poprzez „omyłkowo wysłane” wiadomości tekstowe.
Czytaj też
Chcesz wypłacić? Wpłać jeszcze więcej
Wszystkie trzy metody miały jeden wspólny cel: nakłonienie ofiar do zainstalowania aplikacji i wpłacenia pieniędzy w ramach „inwestycji”. Jak wskazano w dokumencie, w rzeczywistości jednak nie istniały. „Aplikacje nie były platformami inwestycyjnymi. Istniały tylko po to, aby przyjmować pieniądze od użytkowników” – czytamy.
Z kolei przy próbach wypłacenia pieniędzy, było to możliwe jedynie na początku i w przypadku małych kwot. Po upływie czasu, bądź zażądaniu większej kwoty, wypłata środków nie była w ogóle możliwa – nawet, jeżeli aplikacja pokazywała zyski. W niektórych przypadkach ofiary były namawiane do wpłacenia kolejnych kwot, co miałoby umożliwić wypłatę pieniędzy.
Ci, którzy niestety dali się nakłonić do „zainwestowania” swoich środków, bądź wpłacenia dodatkowych kwot w celu wypłaty zysków, nigdy nie zobaczyli obiecanych przychodów. „W momencie wpłacenia pieniędzy, bez względu na wysokość kwoty, były one bezpowrotnie tracone” – wskazano w pozwie.
Czytaj też
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na:
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany