Biznes i Finanse
Rolnicy w Niderlandach nie chcą centrów przetwarzania danych
Rolnicy w Niderlandach nie chcą centrów przetwarzania danych, które w niewielkim, lecz pełnym płaskich terenów kraju planują budować giganci technologiczni. Konflikt zaczyna mieć wymiar polityczny.
Na niderlandzkiej prowincji coraz częściej niż z sielankowym, kliszowym i nieco pocztówkowym krajobrazem z charkaterystycznymi, zielonymi polderami i polami, mamy do czynienia z przestrzenią zajmowaną przez centra przetwarzania danych Big Techów, które właśnie ten niewielki kraj upodobały sobie jako miejsce budowy tego rodzaju infrastruktury.
Gospodarka cyfrowa zmienia nasz krajobraz, bardzo często – nieodwracalnie. O zmianach tych można przeczytać na łamach naszego serwisu w tym tekście, w którym przyglądamy się temu, jak jej niczym nie skrępowany rozwój wpływa na rzeczywistość miast, w których żyjemy.
Inwazja Big Techów
Obecnie, jak pisze magazyn „Wired", w Niderlandach znajduje się ok. 200 centrów przetwarzania danych. Firmy technologiczne dosłownie walczą o niderlandzką ziemię, zanim miejscowy rząd wprowadzi ograniczenia emisji gazów cieplarnianych dla budujących się tam podmiotów.
Budynki, które powstają, są ogromne – niektóre z nich w żaden sposób nie przystają do krajobrazu przestrzennego, z jakiego znane są Niderlandy. Chodzi tu m.in. o molochy, których powierzchnia wynosi ponad 10 tys. metrów kwadratowych i projektowane są tak, aby z każdego z nich korzystać mogła jedna firma. Jak pisze „Wired", budynkami takimi w Niderlandach dysponują już Microsoft i Google.
Obecność tego rodzaju infrastruktury budzi bunt u miejscowych mieszkańców, w tym rolników i coraz bardziej staje się tematem politycznym.
Gazy? Od Big Techów lepsze niż z gospodarstwa
Wszystko rozchodzi się o produkcję azotu, którego w Niderlandach do atmosfery trafia cztery razy więcej niż w przeciętnym europejskim państwie.
Rząd zobowiązał się do 2030 roku obciąć emisję azotu o połowę, przede wszystkim naciskając na rolników, aby ci zmniejszyli produkcję zwierzęcą lub po prostu zrezygnowali ze swojej działalności i się przebranżowili. Wywołało to oczywistą furię – dlaczego bowiem gazy cieplarniane emitowane przez centra przetwarzania danych wielkich firm technologicznych są w porządku, a te pochodzące z gospodarstw już nie?
Protesty, blokady dróg i wyrzucanie odpadów organicznych przed domem ministra ds. środowiska nie pomogło. Budynki wielkich firm technologicznych dalej powstają – choć, jak w przypadku Microsoftu, niektóre dopiero czekają na specjalne pozwolenie na działalność, które trzeba uzyskać, aby rząd Niderlandów mógł trzymać rękę na pulsie w sprawie kryzysu azotowego.
Rolnicy mają poczucie krzywdy – jakim cudem kolejna placówka giganta powstała, skoro mieli zamykać swoje gospodarstwa? Zdaniem cytowanego przez „Wired" przedstawiciela miejscowej społeczności, Microsoft i władze reprezentują podwójne standardy.
„Kiedy rolnicy nie mają pozwolenia na budowę gospodarstwa, po prostu go nie wybudują. Microsoft nie ma właściwego pozwolenia na budowę centrum przetwarzania danych, ale już z nią ruszył" – argumentują farmerzy.
Koncern z Redmond zaprzecza, jakoby budował na niderlandzkiej ziemi bez pozwolenia.
Sprawa jest polityczna
Konflikt wokół centrum przetwarzania danych Microsoftu doprowadził do powstania ruchu politycznego niderlandzkich rolników, którzy zrzeszyli się w ramach „Farmerskiego Ruchu Obywatelskiego". W wyborach lokalnych nowa siła poradziła sobie bardzo dobrze, a jej przedstawiciele – tacy jak liderka ugrupowania i rolniczka Ingrid de Sain – wyrażają się bardzo dobitnie na temat tego, czy centra przetwarzania danych powinny dalej w Niderlandach powstawać, czy nie. Jak wskazuje de Sain cytowana przez „Wired", to „marnotrawstwo płodnej ziemi na stawianie pudełek centrów danych. FRO sprzeciwia się temu" – mówi kobieta.
Niechęć do infrastruktury cyfrowych gigantów rośnie nie tylko w Niderlandach, ale także w innych europejskich krajach. Ogromne budynki powyżej 10 tys. km kwadratowych obecne są również w Irlandii (5), a także w Niemczech i Danii (po 4). Irlandczycy obecnie sprzeciwiają się budowie kolejnych tego rodzaju placówek przez Amazon, argumentując to nadwyrężeniem sieci elektroenergetycznej przez ten koncern.
Czy dewastacja krajobrazu to koszt, jaki musimy ponieść, aby komfortowo na co dzień korzystać z „usług w chmurze"? A jeśli tak – kiedy przyjdzie czas, aby uświadomić społeczeństwu, że „chmura" jest całkowicie realną infrastrukturą, która na zawsze zmienia rzeczywistość, w której żyjemy?
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].