Reklama

Biznes i Finanse

Kryptowaluty w służbie białych suprematystów. Jak neonaziści zaprzyjaźnili się z bitcoinem

Autor. Bermix Studio / Unsplash

Nacjonalistyczne grupy promujące supremację białej rasy w 2017 r. to klient, do którego nie chce przyznawać się żadna z wiodących firm oferujących obsługę cyfrowych płatności. Apple Pay, Google Wallet, Visa, Patreon i inni usługodawcy od dawna zawieszają konta neonazistów próbujących gromadzić środki z wykorzystaniem tych rozwiązań. Z pomocą ekstremistom przyszły kryptowaluty.

Reklama

Organizacja społeczna Southern Poverty Law Centre (SPLC) zidentyfikowała ponad 600 adresów krypto powiązanych ze skrajną prawicą i takimi jej przedstawicielami, jak Andrew Anglin (wydawca neonazistowskiej strony Daily Stormer), Andrew Auernheimer (haker głoszący teorię supremacji białej rasy) i Don Black (twórca jednego z rasistowskich i nacjonalistycznych forów dyskusyjnych) - pisze tygodnik "Economist".

Reklama

Nacjonaliści, biali suprematyści, neonaziści i inni przedstawiciele skrajnych ruchów ideologicznych dziś otwarcie komunikują możliwość wpłacania im środków na działalność z wykorzystaniem portfeli kryptowalutowych.

Według tygodnika, jedna z bardziej rozpoznawalnych postaci skrajnej prawicy - Stefan Molyneux, podcaster, którego zablokował serwis YouTube należący do Google'a, za pośrednictwem kryptowalut zebrał już ponad 1,6 mln dol. Wspomniany wcześniej Anglin zaś zarobił ponad 100 bitcoinów, co przekłada się na ponad 3,8 mln dol.

Reklama

Skrajna prawica zyskuje na popularności kryptowalut

"Economist" przypomina, że dziś około 16 proc. Amerykanów posiada kryptoaktywa lub nimi obraca. Kryptowaluty są modne, szczególnie w środowiskach, które mają problem z utrzymaniem wiarygodności w "głównym nurcie" debaty publicznej. Według raportu SPLC, trudno obecnie wskazać przedstawiciela skrajnej prawicy, który nie przyjmowałby płatności w bitcoinach w ramach wsparcia swojej działalności, bądź nie angażował się na inne sposoby w scenę kryptowalutową.

Jak twierdzi cytowany przez brytyjski tygodnik Tim Squirrell z Instytutu Dialogu Strategicznego (Institute for Strategic Dialogue - think-tank zajmujący się badaniami nad ekstremizmem), popularność kryptowalut wśród skrajnej prawicy może mieć związek z deplatformizacją i wykluczeniem tego ruchu przez głównych usługodawców oferujących cyfrowe rozwiązania dla płatności.

Czytaj też

Publiczne transakcje - największy problem ekstremistów

Bitcoin, jak pisze "Economist", nie rozwiązuje wszystkich problemów skrajnej prawicy. Dlaczego? Transakcje w łańcuchu bloków tej kryptowaluty są publiczne i przejrzyste, co przez dłuższy czas pozwalało monitorować nie tylko ilość przesyłanych środków, ale też źródła ich przepływu i wzajemne powiązania wielu podmiotów.

Monitorowaniem transakcji skrajnej prawicy zajmował się m.in. badacz cyberbezpieczeństwa John Bambenek, który stworzył na Twitterze konto Neonazi BTC Tracker. Celem profilu było dokumentowanie transakcji w bitcoinach dokonywanych przez radykałów niemalże w czasie rzeczywistym.

Konto działało trzy lata - w tym czasie pojawiły się inne tokeny, takie jak Monero, gwarantujące większą prywatność transakcji, wobec czego zmieniły się również zwyczaje finansowe ekstremistów.

Nie tylko pragmatyzm; ideologiczne walory bitcoina

"Economist" przypomina, że kryptowaluty na skrajnej prawicy to nie tylko użyteczny praktycznie wybieg pozwalający gromadzić środki mimo wykluczenia z innych platform.

Kryptoscena cieszy się wśród zwolenników tego rodzaju ideologii dużą estymą ze względu na swoją antyestablishmentowość. Fani kryptowalut to nie tylko ludzie słusznie uważający, że mogą one zrewolucjonizować system finansowy, ale często także antysemici, którzy hołdują stereotypowi, iż banki prowadzone przez Żydów mają zbyt wiele władzy nad światem, a zdecentralizowany, oparty o cyfrowy pieniądz system finansowy to jedyny środek, który może nas spod tej władzy wyzwolić.

Skrajna prawica wykorzystuje więc kryptowaluty ideologicznie, podobną postawę przyjmując również wobec innych technologii.

Jak zauważa tygodnik, "mainstream" technologiczny zbyt często dawał do zrozumienia skrajnym nurtom ideologicznym, że w świecie jego usług nie ma dla nich miejsca, a na platformach kontrolowanych przez wielkie firmy internetowe są niemile widzianymi gośćmi.

"Jednym z marzeń skrajnej prawicy jest nie tylko oparcie się na łańcuchu bloków kryptowalut, ale cała zdecentralizowana wizja przyszłości, w której nie trzeba polegać na mainstreamowych strukturach" - twierdzi cytowany już wcześniej przez "Economist" Squirrell.

Jego zdaniem, decentralizacja i technologia łańcucha bloków w idealnej wizji świata skrajnej prawicy powinna służyć również do walki z deplatformizacją w takich miejscach, jak blogi czy serwisy informacyjne.

Jak dodaje "Economist", tak długo, jak bitcoin i inne kryptowaluty pozostaną zdecentralizowane, wykorzystanie ich przez skrajne frakcje polityczne będzie możliwe i proste.

Chcemy być także bliżej Państwa – czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.

Reklama
Reklama