Reklama

Social media

Sudańscy obywatele na izraelskim podsłuchu

fot. pixinio.com
fot. pixinio.com

Przynajmniej od 2015 do 2017 roku władze Sudanu Południowego miały zapewniony sprzęt do przechowywania komunikacji swoich obywateli wraz z usługami wsparcia od izraelskiej spółki Verint Systems Ltd. – stwierdza Amnesty International w raporcie opublikowanym na początku lutego br. Organizacja przypomina, że prawo w tym kraju umożliwia szerokie śledzenie mieszkańców.

Amnesty International wyraziło zaniepokojenie odkryciem, że Południowosudański rząd korzysta z izraelskiej technologii do inwigilowania swoich obywateli. Jak wskazuje organizacja, odkrycie jest szczególnie istotne z uwagi na fakt, że zarówno ramy prawne regulujące nadzór w Sudanie Południowym jak i system licencyjny izraelskiej firmy zostały uznane za niezgodne z międzynarodowymi standardami praw człowieka. Według Amnesty International obecne uwarunkowania prawne pozwalają na szeroką inwigilację obywateli – prawo to pomimo wezwań ze strony Amnesty International nie zostało zmienione i w dalszym ciągu nie gwarantuje ochrony obywatelom.

Nagrane rozmowy były przedstawiane jako dowody w sądzie oraz dostarczały wskazówek pomocnych przy aresztowaniach. Rząd Sudanu Południowego monitoruje również media społecznościowe oraz wykorzystuje zdobyte informacje do aresztowań i nielegalnych przetrzymywań dziennikarzy i obrońców praw człowieka.

Pierwsze sygnały o inwigilacji obywateli przez Południowosudański rząd pojawiły się już w 2016 roku na agendzie ONZ, która już wtedy stwierdziła, że władze pozyskały środki przechwytywania komunikacji oferowanych przez izraelskie przedsiębiorstwo. W tamtym czasie nie wskazano jednak kto jest odpowiedzialny za jej dostarczenie. W tej sprawie działania podejmował również izraelski działacz praw człowieka, który prosił sąd o wstrzymanie możliwości wysyłania technologii na rzecz rządu tego państwa, a już w 2018 roku także prasa otrzymała sygnały kto jest dostawcą tej technologii, powołując się na kilka źródeł zbliżonych do sprawy.

Teraz w swoim raporcie Amnesty International wskazuje, że posiada dowody w postaci dokumentów, na podstawie których rząd miał zapłacić Verintowi 762 236 dolarów amerykańskich „za usługi techniczne”.  Śledztwo organizacji doprowadziła również do ustalenia, że działania prowadzone są za pośrednictwem państwowej Służby Bezpieczeństwa Narodowego, która prowadzi nadzór komunikacyjny prawdopodobnie przy wsparciu firm telekomunikacyjnych.

Służba ta, jak czytamy w raporcie, prawdopodobnie prowadzi także fizyczny nadzór za pośrednictwem rozległej, transgranicznej sieci informatorów i agentów, penetrując wszystkie poziomy społeczeństwa i życia codziennego, monitorując media i media społecznościowe. Jak Amnesty International wykazało w raporcie, te formy inwigilacji wykorzystywano nielegalnie, z naruszeniem prawa do prywatności, wolności prasy oraz opinii i wypowiedzi, a także wolności zgromadzeń.

image

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama