Reklama

Armia i Służby

FBI ostrzega przed deepfake’ami

czerwony alarm
Autor. Carbon Arc/Flickr/CC BY-NC-SA 2.0

Oszuści wykorzystują technologię deepfake podczas rozmów rekrutacyjnych. W ten sposób chcą nabrać pracodawców, zyskać zatrudnienie i dostęp do danych firmy. Interesują ich stanowiska w określonych branżach.

Reklama

FBI Internet Crime Complaint Center (IC3) odnotowuje wzrost liczby zgłoszeń dotyczących wykorzystywania deepfake'ów i kradzieży danych osobowych w celu ubiegania się o stanowiska pracy zdalnej.

Reklama

Oszuści zainteresowani są przede wszystkim stanowiskami związanymi z informatyką, oprogramowaniem czy bazami danych. Po co chcą zostać „zatrudnieni”? Aby uzyskać dostęp do zasobów przedsiębiorstwa, w tym informacji niejawnych.

„Deepfake obejmują wideo, obraz lub nagrania zmienione i zmanipulowane w sposób przekonujący, aby w ten sposób przedstawić sylwetkę fałszywej osoby, która robi lub mówi coś, co w rzeczywistości nie miało miejsca” – wskazuje w alercie FBI.

Reklama

Czytaj też

Niedociągnięcia

W zgłoszeniach osoby rekrutujące podkreślają, że podczas rozmowy online z potencjalnym kandydatem ruch ust nie jest skoordynowany z dźwiękiem. Na przykład kichnięcie, które widać na ekranie nie ma pokrycia z odgłosem płynącym z głośników odbiorcy.

Oszuści podszywają się również pod inne osoby, kradnąc ich tożsamość.

Przypadek Trzaskowskiego

W tym tygodniu w naszym kraju zrobiło się głośno o technologii deepfake po tym, jak Radio ZET ujawniło, że prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski odbył rozmowę z rzekomo fałszywym merem Kijowa Witalijem Kliczko.

„Rzeczywiście wszyscy zostaliśmy oszukani, także włodarze Wiednia, Budapesztu, Berlina i Madrytu” – tłumaczył przedstawiciel stolicy. Jak zapewnił na łamach rozgłośni, „rozmowa nie dotyczyła żadnych wrażliwych kwestii, ale i tak zdecydowałem się powiadomić o incydencie polskie służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo oraz Ambasadę Ukrainy”.

Media w kraju zaczęły rozpisywać się na temat incydentu, wskazując, że prezydent Warszawy padł ofiarą deepfake'u.

Jednak jak wykazał Daniel Laufer, niemiecki dziennikarz śledczy, to nieprawda.

Mer Kijowa był prawdziwy. Oszuści wykorzystali nagranie z kwietniowego wywiadu Witalija Kliczki z ukraińskimi mediami, pocięli je na części i w odpowiedni sposób puszczali, sprawiając wrażenie prawdziwej rozmowy.

Czytaj też

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama

Komentarze

    Reklama