Armia i Służby
#CyberMagazyn: Iran, Chiny, Rosja. Kto dezinformuje dla Hamasu?
Według ekspertów zajmujących się monitorowaniem dezinformacji, w związku z eskalacją konfliktu pomiędzy Izraelem a Hamasem, w internecie widoczna stała się dezinformacja na skalę, która nigdy wcześniej nie była obserwowana. Rosja, Chiny i Iran w tej wojnie stoją po stronie Hamasu.
Wojna między Izraelem a Hamasem to z perspektywy Polski kolejny konflikt, który obserwujemy przede wszystkim za pomocą cyfrowych środków przekazu. Nie jesteśmy w tej percepcji odosobnieni - dokładnie w ten sposób widzi go spora część Zachodu.
To kolejna wojna, którą percypujemy przede wszystkim za pomocą mediów społecznościowych - na łamach naszego serwisu można przeczytać o tym, że to właśnie one stają się dziś najważniejszym źródłem informacji o świecie, a serwisy takie jak TikTok i Instagram wypierają tradycyjne wyszukiwarki.
Jak w przypadku wojny na Ukrainie rozpętanej na pełną skalę przez Rosję w lutym ubiegłego roku, tak w przypadku konfliktu na Bliskim Wschodzie wraz z jego eskalacją w internecie pojawiła się dezinformacja. O tym, gdzie zaczęła krążyć, także można przeczytać na naszych łamach. Jak łatwo się domyślić, głównym centrum cyrkulacji fałszywych narracji i niesprawdzonych treści o konflikcie palestyńsko-izraelskim, stała się należąca do Elona Muska platforma Twitter (dziś znana jako X).
Wektory dezinformacji
Najpopularniejsze wektory dezinformacji w wojnie Izraela z Palestyną przedstawiliśmy na naszych łamach w tym materiale. Przypomnijmy: z narzędzi do realizacji operacji informacyjnych online korzystają obie strony konfliktu, jak i kraje, które zajęły wobec niego swoje stanowisko, jak np. Chiny, gdzie w social mediach znacząco wzrosła liczebność antysemickich wpisów.
To właśnie rolą państw trzecich - Iranu, Rosji i Chin - zajmiemy się w tym tekście. Wszystkie trzy reżimy zainteresowane są wywieraniem wpływu na opinię publiczną w kontekście wojny na Bliskim Wschodzie, wszystkie też w swoich narracjach wspierają Hamas - przede wszystkim ze względu na międzynarodowy układ sojuszy i fakt, że po stronie Izraela opowiedziały się Stany Zjednoczone.
Iran, Rosja, Chiny. Jaką grają rolę?
Przede wszystkim wykorzystują państwowe media, które stanowią niemal całą substancję infosfery w tych krajach - do wspierania narracji Hamasu o konflikcie. W przekazie, jaki promują, Stany Zjednoczone oraz Izrael są dewaluowane i przedstawiane w sposób sugerujący sprzymierzone działanie przeciwko islamowi.
To o krok więcej niż można byłoby się spodziewać po dotychczasowych narracjach kolportowanych przez media chińskie, irańskie i rosyjskie. Owszem, USA były przedstawiane tam jako zdecydowanie negatywny aktor, często obwiniany za wybuchające na świecie konflikty bądź inne wydarzenia (jak pandemia koronawirusa - by przypomnieć niesławną, kolportowaną przez Rosjan narrację o tym, że USA wyhodowały patogen w wojskowych laboratoriach na Ukrainie).
Po ataku Hamasu na Izrael z 7 października, wszystkie trzy reżimy oprócz mediów państwowych na użytek wewnętrzny sięgnęły też do mediów społecznościowych, które przekazują nastawienie „opinii publicznej” Rosji, Iranu i Chin wobec konfliktu reszcie świata. Jak pisze dziennik „New York Times”, nie robią tego same. Korzystają z sieci swoich sojuszy, czego przykładem może być kolportaż pokrewnych narracji w Libanie, Syrii i Iraku, wraz z wsparciem ze strony innych ugrupowań terrorystycznych, takich jak np. odwieczny wróg USA, czyli Al Kaida, a także tzw. Państwo Islamskie. Jak przypomina gazeta, obie te formacje wcześniej były skonfliktowane z Hamasem.
Armia botów
Izraelska firma Cyabra podaje, że od początku eskalacji konfliktu w mediach społecznościowych zaobserwowała ok. 40 tys. aktywnych kont-botów angażujących się w rozsiewanie dezinformacji. Są one powiązane ze wspomnianymi wcześniej reżimami i wszystkie zajmują stanowisko antyizraelskie.
Czy możemy ufać informacjom podawanym przez stronę izraelską? Oczywiście, jak w każdym przypadku, w którym mamy do czynienia z danymi płynącymi z jednej ze stron konfliktu, należy zachować ostrożność. Warto jednak przyjrzeć się charakterystyce przekazu, o którym mówią specjaliści z Cyabry: treści, które pojawiają się w ramach realizowanych przez reżimy operacje, mają bardzo nacechowany emocjonalnie przekaz, często są fałszywe i politycznie skrajnie stronnicze. Wywołują gniew i przekładają się na akty agresji w realnym świecie, daleko od Strefy Gazy, wzmacniając tym samym obawy, że konflikt Izraela i Palestyny rozleje się szerzej na świat muzułmański.
Eksperci z USA wskazują, że działania Rosji, Chin i Iranu nie są skoordynowane, choć działają w zbieżnych kierunkach, o czym już pisaliśmy. Współpraca polityczna tych państw nie jest jednak w kontekście konfliktu bliskowschodniego wykluczona. Obecnie nie ma jednak dostatecznej ilości danych, by móc z pełną pewnością się do tego ustosunkować.
Cele polityczne
Wskazuje się, że wszystkie trzy kraje, choć angażują się po tej samej stronie, mają różne cele. Wspierając Hamas, jednocześnie amplifikują własny przekaz i działają na rzecz swoich celów politycznych - i to jest tu dużo ważniejsze niż stanowisko wobec konfliktu. Dobrym przykładem może być przekaz od indyjskiego oddziału medium Kremla, jakim jest Sputnik. Pojawiła się narracja, że to USA dostarczyły bombę, która zniszczyła szpital w Gazie. Posty w mediach społecznościowych na ten temat były widziane tysiące razy. Wiadomość na pewno zdołała zakiełkować w umysłach licznych odbiorców.
Według niektórych urzędników amerykańskiej administracji cytowanych przez media z USA, kraj ze względu na swoje zaangażowanie po stronie Izraela znalazł się „na wojnie informacyjnej z reżimami autorytarnymi”.
Dla Chin i Rosji, które w ostatnich latach zaczęły blisko z sobą współpracować, wojna na Bliskim Wschodzie jest okazją do ujednolicenia kierunku działań w polityce zagranicznej - w przypadku obu tych krajów, wrogiem są Stany Zjednoczone - dlatego nie dziwi to, że narracje kolportowane przez powiązane z nimi podmioty w ramach tej wojny są zbieżne i ukierunkowane przeciwko USA.
Warto w tym kontekście wspomnieć to, co pisaliśmy na temat jawnej części cyberstrategii Pentagonu. Ministerswo obrony USA dostrzega, jak przemyślne stały się metody działania chińskiego aparatu propagandy i wywiadu i wie doskonale, że Chiny będą korzystać z każdej okazji, by możliwie jak najskuteczniej manipulować opinią publiczną i zwracać ją przeciwko głównym graczom Zachodu.
Jednocześnie, Pekin przedstawia samego siebie jako rozjemcę konfliktów (z czym mieliśmy już do czynienia w kontekście Ukrainy i słynnego planu pokojowego Chin, który opisał serwis Defence24.pl).
Konkurencja geopolityczna
Konflikt na Bliskim Wschodzie tym samym jest pierwszym poważnym sprawdzianem dla sojuszy geopolitycznych o globalnym wymiarze i jednocześnie próbą przemodelowania - jeszcze trwalszego i bardziej gwałtownego niż to miało miejsce w kontekście wojny na Ukrainie - układu sił i wsparcia. Powszechnie wiadomo, że jeśli Izrael uwikła się w długoletnią wojnę, będzie to wpływać osłabiająco na cały Zachód, przede wszystkim zaś na USA.
Na jak długo obliczone są operacje informacyjne reżimów i jak wiele zdołają ugrać dla wspólnych celów ich polityki? Obyśmy nie musieli tego sprawdzać na własnej skórze.
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na:[email protected].
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany