Armia i Służby
#CyberMagazyn: Informacja. Broń w czasie wojny i pokoju
Informacja stała się bronią a infosfera polem walki, co pokazuje wojna w Ukrainie. Cyberprzestrzeń to jeden z obszarów konfrontacji. Jest zarówno bazą informacyjną, jak i skutecznym narzędziem docierania do odbiorców w czasie rzeczywistym.
Informacja jest wszędzie. Otacza nas z każdej strony. Często korzystamy z niej odruchowo, bezwiednie, z automatu. Mogą nią być dźwięki (np. klakson, ostrzegający nas na drodze), obrazy (m.in. mapa z prognozą pogody), dotyk (identyfikujemy w ten sposób miejsce bólu itd.), zapachy (np. woń spalenizny), ciąg liczby, słów i tak dalej, i tak dalej.
Wszystko, z czym człowiek ma do czynienia daje mu jakąś informację. Mówimy więc o czymś, co jest integralną częścią naszego życia - czy tego chcemy, czy nie.
Postanowiono to wykorzystać (np. państwa i ich służby oraz firmy prywatne, w tym platformy social mediów), aby za pomocą informacji oddziaływać na społeczeństwa. Okazało się, że infosfera jest skutecznym narzędziem realizacji interesów, a my jako konsumenci treści często zostajemy wplątani w cały mechanizm, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
W związku z tym, można pokusić się o stwierdzenie, że informacja stała się bronią. I to zarówno w czasie wojny i pokoju. Sprawnie wykorzystana - służy do osiągania celów, jakimi są np. podsycenie wewnętrznego napięcia w kraju adwersarza czy wręcz wpływanie na wyniki wyborów (jak miało to miejsce w przypadku rosyjskiej ingerencji w kampanię prezydencką w USA w 2016 r.).
Podczas Defence24 Day eksperci jednoznacznie stwierdzili, że infosfera z racji swoich cech stała się więc elementem pola walki. Wojna w Ukrainie potwierdza tę teorię.
Informacja stała się wymiarem walki i jest niezmiernie eksploatowana.
Płk dr. inż. Mariusz Chmielewski, zastępca Dowódcy Wojsk Obrony Cyberprzestrzeni (wypowiedź z Defence24 Day 2022)
Czytaj też
Dwa światy propagandy
Przyglądając się sytuacji za naszą wschodnią granicą, ale nie tylko – kampanie informacyjne obu stron obejmują także inne kraje, w tym Polskę – widzimy, że każda ze stron prowadzi swoją operację informacyjną.
Cel Rosji jest jasny: przerzucić odpowiedzialność za wybuch wojny na Zachód, w tym NATO, oraz samą Ukrainę. Kreml chce wybielić siebie i swoje działania, pokazując, że walczy w imię dobrych wartości i bezpieczeństwa.
Jego działania są jednak skierowane przede wszystkim do własnych obywateli i trzymania ich pod „propagandowym kloszem”.
Takie „zamknięcie się na swoich” może mieć związek ze stanowczym ograniczeniem zasięgów rosyjskich mediów poza tym krajem. Mowa chociażby o zablokowaniu ich kont w social mediach czy serwisów w wybranych państwach, w tym Polsce. Nie mając instrumentów do rozpowszechniania dezinformacji, trudno jest na zewnątrz prowadzić kampanie informacyjne i skutecznie oddziaływać na społeczeństwo wroga. A media - w tym internet, to potężna tuba informacyjna.
Ukraina z kolei doskonale odnajduje się w infosferze. Jej materiały na temat bieżącej sytuacji są przemyślne, świetnie przygotowane i – co najważniejsze – skuteczne.
Operacje Kijowa podnoszą morale zarówno cywilów, jak i wojskowych. Nie podaje się danych na temat strat czy zgonów po stronie ukraińskich sił, a wszystko po to, by podtrzymać entuzjazm i „dobrego ducha” w społeczeństwie, odpierającym atak wroga.
Warto zwrócić uwagę, że w materiałach udostępnianych przez wojsko i rządowe instytucje główną rolę odgrywają żołnierze oraz prezydent Zełenski. Taki przekaz dobitnie pokazuje, kto broni kraju i jak poważna sytuacja ma miejsce.
Co więcej, w Ukrainie nastąpiło „zjednoczenie mediów”. W trakcie Defence24 Day eksperci wskazali, że dziennikarze różnych redakcji udostępniają materiały, mające wspólny przekaz, aby wszyscy obywatele otrzymali jeden typ informacji. Nie ma tam pogoni za sensacją, czy clickbaitami. W czasie wojny schodzi to na dalszy plan, a prym wiedzie konsolidacja i morale obrońców kraju.
W świecie cyber obraz i krótka informacja rządzą, a to często służy do manipulowania i wplątywania w machinę dezinformacyjną.
Agnieszka Glapiak, dyrektor Centrum Operacyjnego Ministra Obrony Narodowej (wypowiedź z Defence24 Day 2022)
Swoją cegiełkę dokładają także grupy hakerskie i haktywistyczne, które poprzez swoje działania ośmieszają drugą stronę konfliktu. To również jest element walki informacyjnej, ponieważ zyskują oni popularność, np. w mediach społecznościowych, nadając tym samym rozgłos incydentom. Pomaga to podnosić Ukrainę na duchu.
Jeśli będziemy posiadać dostęp do rzetelnej informacji, jesteśmy w stanie ochronić się nie tylko w wymiarze kinetycznym, ale i cyber.
Michał Ceklarz, CyberSecurity Specialist z Microsoft Poland (wypowiedź z Defence24 Day 2022)
Czytaj też
Internet. Przydatne narzędzie
Nie ma co kwestionować tego, że internet jest jednym z kluczowych źródeł informacji. Każdy z nas posiada albo smartfona, albo komputer/laptopa lub tablet czy też inne „smart” urządzenie, umożliwiające surfowanie po sieci. Nie może więc dziwić fakt, że cyberprzestrzeń stała się głównym polem trwającej wojny informacyjnej.
Internet pozwala na docieranie do masowej liczby użytkowników w czasie rzeczywistym, a dodatkowo daje możliwość wywołania ich reakcji, czy też interakcji, co dodatkowo przekłada się na „rozdmuchanie” danej kwestii. Dzięki temu, jej zasięg wzrasta, a więc dociera do kolejnej liczby odbiorców, co napędza całą machinę kampanii informacyjnych. A już najlepiej, żeby dana treść budziła silne emocje, wówczas mamy "murowany sukces" i silne zaangażowanie użytkowników.
Wojna w Ukrainie pokazała, że wiele informacji pojawia się w domenie cyber. To np. zdjęcia zniszczonych rosyjskich czołgów, okrążające social media, czy materiały wideo obrazujące zrujnowane miejscowości u naszego wschodniego sąsiada. Jednak należy mieć na uwadze, że algorytmy platform społecznościowych, jak chociażby Twitter zamykają nas w określonych bańkach informacyjnych. To one decydują na co trafimy, przeglądając naszą tablicę, sugerując „te, a nie inne” treści.
Czytaj też
Pełnoprawne domeny operacji wojskowych i służb
Niemniej jednak „cyber” jest jednak obszarem (bardzo skutecznym), służącym do rozpowszechniania informacji. Z tego względu warto przyjąć podejście, według którego infosfera to domena odrębna od cyberprzestrzeni.
„Uważam, że obecnie powinno następować już w miarę systematyczne rozróżnianie domeny cyber i info. Uznając jednocześnie, iż obie są pełnoprawnymi domenami prowadzenia działań przez wojska i służby specjalne” – mówi w rozmowie z naszym portalem dr Jacek Raubo, analityk Defence24.
Jego zdaniem takie podejście pozwala na lepsze przygotowanie się, zarówno do działań w cyber, jak i w przestrzeni informacyjnej. „Eksperci od cyberbezpieczeństwa i tak muszą dziś inwestować w coraz szersze spektrum kompetencji technologicznych, dlatego nie obarczałbym ich czymś z rodzaju częstokroć skomplikowanych działań informacyjnych. Do tego powinniśmy mieć oddzielne zasoby” – tłumaczy specjalista.
Jak dodaje, nie oznacza to, że będą to struktury silosowe, bowiem one oddziałują cały czas na siebie. Warto podkreślić, że domena cyber interferuje już z klasycznymi domenami – lądem, wodą, powietrzem i kosmosem, tak samo jest z domeną informacyjną.
„Ekspert od cyberbezpieczeństwa dostarcza wiedzy chociażby na temat możliwych zasobów danych, utraconych w wyniku operacji w cyber, a ekspert od domeny info ma dzięki temu możliwość ukazania pełnej perspektywy zagrożeń, jeśli chodzi o np. kampanie wpływu, wykorzystanie kompromatów itd. To coś w rodzaju mikrośrodowiska wielodomenowego, gdzie cyber i info wpływają na siebie, a później wpływają na inne domeny” – tłumaczy dr Jacek Raubo.
Czytaj też
Pytanie retoryczne
Skoro informacja jest bronią, to czy inforsfera stanowi kolejną domenę prowadzenia działań wojskowych i służb? Według naszego rozmówcy, to pytanie retoryczne. „Przestrzeń informacyjna była, jest i będzie pełnoprawnym elementem rywalizacji państw i podmiotów niepaństwowych. Co ważne, to problem, który był widoczny na długo przed pojawieniem się np. mediów internetowych” – zaznacza analityk Defence24.
Współcześnie jednak znacznie poszerzyła się skala cybernarzędzi do propagowania informacji. Nastąpił także rozwój mediów klasycznych, co zmienia zasięg i skuteczność działań w infosferze. „Szczególnie, że społeczeństwa stają się o wiele bardziej emocjonalne, jeśli chodzi o przekazy dotyczące wojen, szpiegostwa, itd.” – mówi dr Jacek Raubo.
Jak tłumaczy, w następstwie działania informacyjne są lepiej pozycjonowane w poszczególnych państwach, takich jak np. Rosja czy Chiny, ale nie tylko. „Dotyczy to również państw demokratycznych, które widzą w infodomenie szansę na odpowiednie oddziaływanie na własne społeczeństwa, ale też na przeciwników czy neutralne otoczenie systemowe” – podkreśla ekspert.
Czytaj też
Chcemy być także bliżej Państwa – czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany