Armia i Służby
Chiński łącznik w Brukseli. Kim jest lider Alternatywy dla Niemiec?
Maximilian Krah to polityk, który w skrajnie prawicowej partii Alternatywa dla Niemiec (AfD) jest lokomotywą wyborczą. W jego środowisku jednak od pewnego czasu krąży dużo pieniędzy płynących z Chin, a on sam ma coraz przyjaźniejsze nastawienie wobec Pekinu i zaczyna być sporym problemem.
Maximilian Krah to lokomotywa wyborcza skrajnie prawicowej Alternatywy dla Niemiec. Polityk jest - jak pisze serwis t-online - topowym kandydatem AfD w wyborach do Parlamentu Europejskiego, które odbędą się w przyszłym roku.
Krah to człowiek, który słynie z prochińskiego nastawienia i wszystko wskazuje na to, że przyjazny stosunek do Pekinu ma dość oczywiste źródła: finansowe. W środowisku polityka krąży dużo pieniędzy napływających z Chin i zaczyna być to problemem dla całej partii, podobnie, jak jego kontakty ze służbami specjalnymi ChRL.
Prochińskie poglądy Kraha
Krah jest członkiem kierownictwa partii AfD i - jak pisze niemiecki serwis - odgrywał kluczową rolę w promocji prochińskiego stanowiska w jej szeregach. Przyjazny stosunek do Pekinu ze strony partii, która na sztandarach ma liberalizm gospodarczy w skrajnie konserwatywnym wydaniu, może dziwić, ale AfD ma na to wytłumaczenie. Otóż, chodzi o współpracę gospodarczą.
Zdaniem Kraha, Niemcy zyskają, o ile tylko zaangażują się w budowę strefy wolnego handlu z Rosją i Chinami, co pozwoli na przeciwstawienie się gospodarczej hegemonii Stanów Zjednoczonych. Fakt, że Państwo Środka ma ustrój komunistyczny, nie ma tu absolutnie żadnego znaczenia.
Sam Krah neguje np. nadużycia wobec praw człowieka w regionie Sinciangu. Jak wskazuje serwis t-online, polityk "zawsze uważał pełne grozy historie o Sinciangu za coś, co trzeba zakwestionować, bo to antychińska propaganda bez potwierdzonych faktów". Przedstawiciel AfD twierdzi też, że Tajwan jest terytorium należnym Chinom, podobnie jak Tybet. $$
To właśnie takie nastawienie niemieckiego polityka przyczyniło się do faktu, że u naszego zachodniego sąsiada z sukcesem rozgościło się chińskie lobby biznesowe i polityczne, które bardzo gęsto zarzuciło sieci i skutecznie nawiązało kontakty z Niemcami.
Sam Krah ma długotrwałe relacje z Chinami, których początki to wczesne lata po roku 2000, kiedy wyjechał do ChRL i kończył tam międzynardowe studia z zarządzania, a także przebywał w Hongkongu i Szanghaju. W 2018 r. otwarcie pisał, że ma w Chinach przyjaciół i to miało być uzasadnienie dla jego kolejnego wyjazdu do tego kraju, krótko przed otrzymaniem nominacji na listy do Parlamentu Europejskiego od jego partii (wówczas kandydował do PE po raz pierwszy). Mediom Krah przekazał, że to "koledzy z czasu studiów".
Kontakty z chińskim wywiadem
Krah był "zainspirowany" kiedy wrócił z wykładu, którego udzielał pod patronatem organizacji służącej do nawiązywania relacji zagranicznych w imieniu Międzynarodowego Departamentu Centralnego Komitetu Komunistycznej Partii Chin (IDCPC).
IDCPC jest uważany przez niemieckie służby za część chińskiego aparatu wywiadu, której zadaniem jest pozyskiwanie wysokojakościowych informacji politycznych i wywieranie wpływu na procesy decyzyjne poza granicami Chin. Kontakty z tą instytucją powinny być obwarowane szczególnymi środkami ostrożności - takie zalecenie trafiło do wszystkich niemieckich polityków zaledwie kilka miesięcy temu, w lipcu 2023 r.
Niemieckie biuro ochrony konstytucji mówi wprost: wymieniając poglądy z jakimikolwiek członkami IDCPC, należy unikać wszystkich wypowiedzi, które mogą być potraktowane jako przedstawiające fakty.
Chiński łącznik w Brukseli
Lobbing Kraha, który w 2019 r. wszedł do europarlamentu, okazał się tak silny, że udało się tam sformować nieformalną grupę roboczą, znaną jako "Grupa przyjaźni Chiny-UE". Jej głównym celem był lobbing na rzecz zbliżenia z Chinami. Jednak na początku 2021 r. została ona zawieszona po tym, jak zajęły się nią media. Serwis t-online przypomina, że w 2021 r. nie było jeszcze regulacji zakazujących grupom tego typu posługiwania się logotypem Parlamentu Europejskiego, dlatego wyrządziła ona wizerunkowo całkiem sporo szkód dla tej instytucji.
Krah w PE od samego początku angażował się w prace komisji ds. handlu międzynarodowego, która uczestniczyła w negocjacjach umowy o inwestycjach UE w Chinach w 2020 r. i według rozmówców serwisu, istniało wówczas sporo obaw o to, czy treść rozmów prowadzonych pomiędzy jej członkami zostanie w zamkniętym gronie, czy też zostanie przekazana stronie chińskiej. Nikt jednak nie złapał Kraha za rękę.
Płacił Huawei
Serwis t-online pisze, że za kolejną podróż Kraha do Chin zapłacił w 2019 r. chiński gigant telekomunikacji - koncern Huawei, który kontrolowany jest przez państwo. Dołożyła się też należąca do państwa firma China National Petroleum Corporation (CNPC) i kilka samorządów miejskich. Krah odpowiadając na pytania redakcji stwierdził jednak, że za wyjazd zapłacił sam, Huawei kupił mu jedynie bilet kolejowy, a CNPC - obiad. Hotele zaś zapewniły wspomniane wcześniej samorządy.
Podczas wycieczki niemiecki polityk znów spotkał się z przedstawicielami IDCPC, które realizuje - jak już wspomnieliśmy w tym tekście wcześniej - działania wywiadowcze i operacje wpływu. Czy można więc sądzić, że lider AfD stał się narzędziem w rękach Pekinu i zaczął przyjmować stamtąd polecenia?
Według Kraha, nie spotykał się on z żadnymi agentami ani oficerami wywiadu ChRL, ale z "trójką dyplomatów specjalizujących się w stosunkach z Niemcami". Oprócz tego, w spotkaniu uczestniczył 42-letni asystent polityka - Jian G., z pochodzenia Chińczyk, który w 2011 r. przyjął niemieckie obywatelstwo.
Jak twierdzi t-online, to postać kluczowa w działaniach Kraha, wcześniej zajmująca się m.in. doradztwem prawnym czy współpracą przy obsłudze eksportu z Chin do Niemiec. Znają się od 2014 r. i w przeszłości łączyły ich stosunki biznesowe. W 2019 r. G. został oficjalnie akredytowanym asystentem europosła Kraha.
Pieniądze z Pekinu
Krążą plotki, że G. to łącznik dla niemieckiego polityka z Komunistyczną Partią Chin. To także osoba, przez którą do Kraha płyną fundusze z Pekinu, przede wszystkim za pośrednictwem organizacji mających status non-profit, a angażujących się w pozyskiwanie klientów, dla których później G. m.in. świadczył usługi doradztwa prawnego, inwestycyjnego, czy ostatecznie - lobbingowe.
Kontakty polityków obejmowały nie tylko konkretne osoby, ale i całe firmy związane z państwem chińskim, a także chińskie media. Dobrym przykładem może być to, co stało się w Pirnie (wschodnie Niemcy, Saksonia). Pretekstem do działań lobbingowych i zaangażowania Chin stała się budowa parku inwestycyjnego w mieście. Chiny zainteresowały się regionem, co jest charakterystyczne dla polityki Xi, uważającego, że nie tylko dyplomacja na poziomie centralnym ma znaczenie dla realizacji interesów politycznych Chin, ale także niskopoziomowe działania lokalne. To właśnie one pozwalają na jak najszersze rozciągnięcie sieci wpływu.
Co dalej?
To nie jedyne przykłady wydarzeń, które każą z ogromną rezerwą podchodzić do działalności Kraha i jego otoczenia - pozwolił on w krótkim czasie zbudować Pekinowi przyczółek zarówno w Niemczech, jak i w Europie.
Jak pisaliśmy na naszych łamach, Niemcy patrzą na Chiny mimo wszystko ostrożnie, czego świadectwem może być kwestia wykluczenia chińskich firm z budowy sieci łączności 5G i udziału w cyfryzacji kraju. Czy chiński lobbing będzie silniejszy, niż zachodnie sojusze i zdrowy rozsądek? To się okaże - prawicowy populizm stał się nieoczekiwanym sojusznikiem Xi, ale i Władimira Putina. Warto wszak pamiętać, że AfD aktywnie sprzeciwia się pomocy Ukrainie i twierdzi, że Rosja nie powinna być obkładana w związku ze swoją agresją żadnymi sankcjami.
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na:[email protected].
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany