Reklama

Wojskowa symulacja Cyber Flag odbyła się w czerwcu. Była częścią większych manewrów Cyber Guard. Ich celem jest koordynacja działań Departamentu Obrony z cywilnymi instytucjami w wypadku zmasowanego ataku hakerskiego. Według organizatorów zadaniem Cyber Flag jest przećwiczenie całego spektrum operacji w cyberprzestrzeni, zdolności do obrony własnych sieci, a także synchronizacji działań w cyberświecie z operacjami militarnymi na lądzie, w morzu, powietrzu i kosmosie.

Chodzi też o rozwój współpracy między cyberarmią USA oraz kluczowych sojuszników, czyli Australii, Kanady, Wielkiej Brytanii i Nowej Zelandii. Koordynacja działań między sojusznikami to jedno z najważniejszych zadań. Generał Paul Nakasone, dowódca misji krajowych Dowództwa Operacji Stanów Zjednoczonych w Cyberprzestrzeni (U.S. Cyber Command), podkreślał w rozmowie z dziennikarzami, że wojsku niezbędna jest wiedza o tym, jak funkcjonują sojusznicy Ameryki, jak są zorganizowani, z jakich korzystają struktur, w jaki sposób planują operacje.

W manewrach Red Flag nie chodzi tylko o stworzenie środowiska ćwiczebnego dla cyberzespołów. Równie ważne jest sprawdzenie się dowódców, którzy muszą pokazać, że są w stanie koordynować oddziały do walki w cyberprzestrzeni z innymi rodzajami sił zbrojnych.

Pierwsze cyberoddziały przeszły już chrzest bojowy. Są częścią operacji wymierzonej przeciw Daesh w Syrii i Iraku. Dowódcy mówili nawet o zrzucaniu cyberbomb, które skutecznie niszczyły urządzenia komunikacyjne terrorystów. Drugim zadaniem CYBERCOM jest zabezpieczenie sieci wojskowych przed codziennymi atakami. A tych jest niemało, bo każdego dnia hakerzy podejmują blisko 43 tys. prób przeniknięcia do systemów Departamentu Obrony. To jednak wciąż tylko wstęp do pełnej sprawności bojowej i 133 zespołów zdolnych do prowadzenia operacji w sieci.

W rozwoju zdolności bojowych pomagają programy ćwiczebne, takie właśnie jak Cyber Flag. Podczas czerwcowej, dwutygodniowej sesji uczono się technik i procedur niezbędnych przy klasycznych atakach, takich jak DDoS i fala malware'u. Oddziały próbowały ochronić systemy Departamentu Obrony i poszczególnych sił wojskowych przed atakami. Zapewnienie sprawnej komunikacji wojskowej to podstawowe zadanie cyberarmii. Oczywiście, CYBERCOM powstało też z myślą o działaniach ofensywnych – zniszczeniu komunikacji przeciwnika i kontroli jego sieci. Takie symulacje również przeprowadzano podczas sesji treningowej.

Coraz więcej komentatorów i ekspertów podkreśla jednak, że cykliczne ćwiczenia to za mało. Niezbędne są stałe treningi zespołów wchodzących w skład cyberarmii. Tym bardziej że zagrożenia w sieci cały czas ewoluują, a krajobraz przyszłych bitew zmienia się z dnia na dzień. Dlatego też CYBERCOM pracuje nad utworzeniem kompleksu treningowego, które pozwoli na regularne ćwiczenia i symulacje walk w cyberprzestrzeni. Budowa takiego ośrodka to priorytet, jeżeli chodzi o rozwój zdolności militarnych w sieci. CYBERCOM w odróżnieniu od innych jednostek wojskowych nie posiada stałej bazy do ćwiczeń, gdzie żołnierze mogliby szkolić technikę walki, rozwijać taktykę i planowanie, testować nowe uzbrojenie i walczyć z wirtualnymi niebezpieczeństwami symulując prawdziwy konflikt. Póki co jednak postępy w budowie centrum widać jedynie na papierze.

Czytaj też: USCYBERCOM planuje budowę kompleksu treningowego

 

Reklama
Reklama

Komentarze