O nowej fali ataków poinformowała policja w Seulu. Funkcjonariusze podali, że kolejną ofiarą cyberagresji padły dwie firmy zajmujące się przemysłem obronnym. Wykradziono 42 tysiące plików zawierających wewnętrzne dokumenty firmy i projekty zbrojeniowe. Według agencji informacyjnej Yonhap te firmy to Korean Air Lines Co. oraz SK Networks. Policja nie potwierdza tych wiadomości. Przedstawiciele władzy uspokajają, że wykradzione dane nie są informacjami wrażliwymi, a ich zdobycie przez reżim w Seulu nie ma wpływu na poziom bezpieczeństwa państwa czy przemysłu.
Korea Północna oficjalnie zaprzecza, by miała cokolwiek wspólnego z atakiem. Jednocześnie jednak hakerzy prawie w ogóle nie troszczyli się o zatarcie śladów. Cyberprzestępcy wykorzystali do ataku 16 serwerów, które zlokalizowano właśnie w Phenianie. Hakerzy wykorzystali aż 33 odmiany wirusów, które zainfekowały komputery firm. Atak prawdopodobnie przygotowywany był na znacznie większą skalę i jedynie szybka reakcja rządowych agencji w Seulu powstrzymała akcję, która miała najpewniej dosięgnąć znacznie więcej przedsiębiorstw i urzędów. Nie ma wątpliwości, że operacja zostanie powtórzona.
To kolejna odsłona cyberwojny między oboma krajami. Reżim w Phenianie prowadzi bardzo agresywną politykę w sieci, co chwilę dopuszczając się kolejnych ataków. W kwietniu okazało się, że smartfony znaczących południowokoreańskich urzędników padły ofiarą cyberszpiegów. W maju głośno było o cyberataku na firmę produkującą sprzęt marynarki wojskowej dla Korei Południowej. Korea Północna jest też oskarżana o inspirowanie ataków na system komputerowy SWIFT, który obsługuje światowe sieci finansowe.
Czytaj też: Cyberszpiedzy Korei Północnej zaatakowali telefony dyplomatów z Seulu