Polityka i prawo
Xiaomi wypowiada bitwę Pentagonowi. Pozew prawny przeciwko administracji Joe Bidena
Chiński gigant technologiczny Xiaomi skierował sprawę do sądu za oznaczenie firmy przez administrację Donalda Trumpa jako „komunistyczną chińską spółkę wojskową” oraz zakazanie transakcji z tą firmą.
Xiaomi wraz z ośmioma innymi spółkami pod koniec kadencji administracji Donalda Trumpa trafiło na tzw. czarną listę Pentagonu jako firma zagrażająca bezpieczeństwu narodowemu. Swoją decyzję argumentowano powiązaniem popularnego producenta smartfonów z chińską armią ludową. Już wtedy firma zapowiedziała, że nie zgadza się z decyzją administracji i podejmie kroki prawne.
Zgodnie z zapowiedziami, chiński gigant technologiczny skierował oficjalną skargę do sądu w dystrykcie Columbia. Jak zapewnia, zamierza walczyć zarówno o interesy swoje jak i swoich partnerów oraz użytkowników. „W celu ochrony interesów globalnych użytkowników, partnerów, pracowników i akcjonariuszy Spółki, Spółka wystąpiła do sądów o uznanie Decyzji za niezgodną z prawem i o jej uchylenie” – czytamy w oficjalnym oświadczeniu firmy.
Xiaomi w dokumencie złożonym w sądzie skarży się na decyzję administracji prezydenta Donalda Trumpa z dnia 14 stycznia br. na mocy, której oznaczono chińską spółkę jako „komunistyczną chińską spółkę wojskową”. Zgodnie z regulacjami Departamentu Obrony Stanów Zjednoczonych nie będzie można obracać papierami wartościowymi firmy oraz konieczne jest zbycie tych papierów do 14 stycznia 2022 roku. Zdaniem skarżącego decyzje podejmowane przez administracje były arbitralne i kapryśne, a także na co co podkreśla firma, nie wskazano żadnych możliwości zakwestionowania decyzji urzędów, czym pozbawiono chińskiego giganta należnego procesu prawnego.
Zdaniem firmy brak jest również faktycznych podstaw do podjęcia takiej decyzji oraz brak objaśnienia swojej decyzji przez administrację. Jak wskazuje spółka „ograniczenia, które wejdą w życie 15 marca 2021 r., spowodują natychmiastową i nieodwracalną szkodę dla Xiaomi, w tym poprzez odcięcie dostępu Xiaomi do rynków kapitałowych w USA, ingerowanie w relacje biznesowe firmy oraz zdolność do prowadzenia i rozszerzania działalności”. Chiński gigant wskazuje również na szkodzenie reputacji firmy wśród partnerów biznesowych oraz konsumentów, zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i na całym świecie.
Xiaomi w skardze twierdzi także, że nie jest „własnością ani nie jest kontrolowana przez Armię Ludowo-Wyzwoleńczą lub ministerstwo rządu Republiki Ludowej”, a wręcz przeciwnie jest „niezależnie zarządzaną korporacją notowaną na giełdzie, która oferuje konsumenckie produkty elektroniczne wyłącznie do użytku cywilnego i komercyjnego”. Firma w dokumentach sądowych zaznacza, że „nie jest własnością, kontrolowana ani w inny sposób powiązana z chińskim rządem lub wojskiem" Wskazano również, że "nie jest własnością, ani nie jest kontrolowana przez żaden podmiot powiązany z chińskim przemysłem obronnym" - czytamy.
Wpisanie Xiaomi na tzw. czarną listę jest elementem polityki prowadzonej przez Donalda Trumpa, mającej na celu wyeliminowanie z amerykańskiego rynku chińskich przedsiębiorstw. Wskazywanym przez ówczesną administrację powodem była konieczność zwalczania zagrożeń dla bezpieczeństwa państwa. Pomimo, że działania Trumpa względem firm pochodzących z Państwa Środka określane były jako agresywne, a wszystkie firmy, które stanowiły zagrożenie dla amerykańskich firm stawały się przedmiotem restrykcji, administracja Joe Bidena zapowiedziała ich kontynuację.
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany