Technologie
Nowy produkt Amazona obiecuje oceniać jakość snu. Czy naprawdę tego potrzebujemy? [OPINIA]
Nowy produkt Amazona Halo Rise obiecuje oceniać jakość snu przez analizę danych np. o oddychaniu albo liczbie ruchów wykonywanych przez ciało śpiącego użytkownika, a także inne jego parametry fizyczne. Czy naprawdę potrzebujemy, aby technologia wnikała tak daleko w nasze życie?
W okresie poprzedzającym Boże Narodzenie wprowadzanie na rynek nowych produktów idzie jak po maśle; to właśnie wtedy najchętniej wydajemy pieniądze na gadżety, które mają być prezentami albo dla nas samych, albo dla bliskich.
Od wielu lat niegasnącą popularnością cieszą się urządzenia ubieralne, które mają poprawiać naszą zdolność do dbania o siebie, a przede wszystkim – o własne zdrowie fizyczne i kondycję.
Coraz więcej firm technologicznych proponuje jednak i inne rozwiązania, takie jak urządzenia Internetu Rzeczy, których zadaniem jest ciche czuwanie nad naszym dobrostanem bez konieczności noszenia smartwatcha na nadgarstku.
Jednym z nich jest nowy fizyczny produkt Amazona – Halo Rise, który wszedł niedawno na rynek w cenie 140 dolarów od sztuki.
Czym jest Halo Rise?
To niewielkie urządzenie wyglądające jak lampka nocna, zaprojektowane w elegancki, minimalistyczny sposób, jak większość współczesnych gadżetów technologicznych. Emituje łagodne, ciepłe światło i można go postawić na szafce obok łóżka. Ma wbudowaną funkcję budzika i... specjalny tracker, który ma śledzić to, jak śpimy i monitorować jakość tego snu przy użyciu czujników ruchu i mikrofonu.
Halo Rise zmierzy zatem prędkość i głośność naszego oddechu, a także powie nam, ile razy w ciągu nocy odwróciliśmy się z boku na bok i jak gwałtownie, a wcześniej – wybudzi nas ze snu, emitując wspomniane wcześniej świtło, którego natężenie można zaprogramować dowolnie według uznania.
Czytaj też
Halo Rise do działania potrzebuje specjalnej aplikacji, która gromadzi dane i przekazuje użytkownikowi zgrabnie zredagowane raporty kompilujące informacje zebrane przez urządzenie (warto wspomnieć w tym miejscu, że dane te trafiają do koncernu Amazon i są przez niego przetwarzane). W raportach z aplikacji użytkownik może przeczytać, jak algorytmy Amazona oceniają jakość jego snu (kilkustopniowa skala), a także kiedy zapadał w poszczególne jego fazy (od snu płytkiego po sen głęboki, fazę REM, etc.). W skrócie – nie ma tu nic, czego nie oferowałyby istniejące już na rynku urządzenia ubieralne.
Jesteśmy coraz bardziej niewyspani
Problemy ze snem, które dręczą większość przykutej do komputerów i innych emitujących zimne, niebieskie światło ekranów populacji, to dziś żyła złota dla firm technologicznych. Koncerny te doskonale wiedzą, że obietnica usprawnionej komunikacji międzyludzkiej nie wystarczy już, aby przyciągnąć konsumentów – trzeba przekonać ich, że naprawdę oferują nam usługi polepszające jakość naszego życia.
Trudności w zasypianiu, bądź kiepska jakość snu przekładają się niestety negatywnie na całą jakość naszego życia – obniżają zdolności kognitywne, wydajność pracy, sprawiają, że jesteśmy bardziej nerwowi i skłonni do reakcji, które w przypadku dobrze spędzonej nocy wcale nie byłyby naszym pierwszym wyborem.
Halo Rise to kolejny produkt tego rodzaju – a Amazon, to po Apple i Google kolejna firma, która chce wiedzieć jak najwięcej na temat naszego zdrowia, stanu naszego organizmu i która swoją przyszłość widzi w branży technologiczno-medycznej.
Czytaj też
To też kolejny produkt, który obiecuje poprawę jakości snu przez zwiększenie dyscypliny użytkownika, w oparciu o analizę parametrów organizmu przez algorytm. Łatwo przy tym zapomnieć, że jakość naszego odpoczynku to suma znacznie większej liczby czynników, niż tylko to, w jakiej fazie snu się wybudzamy, czy tego, jak często w nocy zmienialiśmy pozycję. To również stres, spożycie alkoholu przed snem, a także... liczba urządzeń elektronicznych, którymi się otaczamy, płynące od nich sygnały, powiadomienia i nieustanny szum informacyjny, który nigdy nie pozwala nam się wyłączyć.
Obietnica poprawy jakości życia jednak wystarczy, by skusić nas do zakupu. Do niskiej rynkowej ceny takiego luksusowego gadżetu dopłacimy danymi osobowymi, tymi najbardziej wrażliwymi – dotyczącymi naszych ciał i ich stanu zdrowotnego. Po to, aby mogła powstać kolejna medtechowa potęga, a i tak już gigantyczny koncern, jakim jest Amazon, zwiększył swój wpływ na nasze życie o kolejny przyczółek.
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany