Reklama

Biznes i Finanse

#CyberMagazyn: Hipokryta Musk. Wolność słowa? Tak, gdy jest wygodna

Autor. Heisenberg Media/Flickr/CC BY 2.0 / Shawn Campbell/Flickr/CC BY 2.0 / Modyfikacje: CyberDefence24.pl

Po wprowadzeniu absolutnej wolności słowa „Twitter Muska” będzie służył do pogłębiania polaryzacji, siania dezinformacji i podważania procesów demokratycznych. Zyskają więc radykalne ruchy, w tym skrajna prawica, Trumpiści czy antyszczepionkowcy, a także rosyjskie ośrodki propagandowe. Elon Musk uważa się za wyznawcę pełnej wolności wypowiedzi, lecz wiele wskazuje na to, że jest… hipokrytą.

Reklama

Jednym z bardziej angażujących wydarzeń w mijającym tygodniu było porozumienie zawarte w poniedziałek między amerykańskim miliarderem Elonem Muskiem a władzami Twittera, dotyczące wykupu platformy. Jak informowaliśmy, transakcja ma opiewać na kwotę 44 mld dol. 

Reklama

„Dogadanie się” dyrektora Tesli z radą serwisu jeszcze kilka dni wcześniej wydawało się niepewne, ze względu na fakt, że postać Elona Muska jako właściciela platformy nie była mile widziana w samej firmie.

W mediach rozpisywano się, że aby zniechęcić dyrektora Tesli do przejęcia giganta social mediów władze serwisu mogły użyć tzw. „zatrutej pigułki”, czyli mechanizmu finansowego, polegającego na np. zalaniu rynku tyloma nowymi akcjami, żeby wykup firmy stał się dla miliardera bardzo drogi i nieopłacalny. Tak się jednak nie stało i strony porozumiały się na początku tygodnia.

Reklama

Czytaj też

Należy mieć na uwadze, że pomimo dumnego ogłoszenia przez Elona Muska umowy w sprawie wykupu Twittera, nie ma stuprocentowej gwarancji, iż do transakcji rzeczywiście dojdzie. Istnieją bowiem pewne furtki, które pozwalają stronom na „zmianę decyzji”. Sam dyrektor Tesli pozostawił sobie taką możliwość. Jednak zakładając, że wszystko zostanie doprowadzone do końca – należy spodziewać się, iż popularna platforma społecznościowa przejdzie metamorfozę. Jak poważną?

Twitter według Muska

Elon Musk nie kryje się ze swoimi zamiarami dotyczącymi Twittera. Publicznie ogłasza, że zrobi z platformy miejsce „maksymalnej zabawy”, które, aby zyskało zaufanie publiczne, musi być neutralne politycznie, „co w praktyce oznacza równouprawnienie w serwisie dla skrajnej prawicy i skrajnej lewicy”.

Miliarder publicznie dzieli się swoją fascynacją wolnością słowa, którą chce wprowadzić na Twitterze. Dla Muska oznacza ona wypowiedzi, których głoszenie jest zgodne z prawem. „Jestem przeciwko cenzurze wykraczającej poza przepisy. Jeśli ludzie chcą ją (wolność słowa – red.) ograniczyć, będą opowiadać się za uchwaleniem stosownej ustawy w tym celu” – uważa dyrektor Tesli. 

Wskazuje również, że komunikator w ramach Twittera powinien mieć szyfrowanie, takie jak posiada np. Signal, aby „nikt nie szpiegował wiadomości”. 

Czytaj też

Hipokryta Musk?

Wykupienie Twittera przez Elona Muska wywołało poruszenie. W social mediach od razu pojawiły się głosy krytyczne, wskazujące, że podejście miliardera „zepsuje platformę”. Nie brakowało także zarzutów, że dyrektor Tesli tak podniośle mówi o wolności słowa, a w rzeczywistości sam się do niej nie stosuje, banując swoich krytyków. Hipokryta?

Faktem jest, że Tesla zwolniła w lutym br. Johna Bernala, zaangażowanego w program autopilota w pojazdach koncernu, za to, że ten na swoim kanale na YouTube „AI Addict” podzielił się recenzją na temat systemu „Full Self Driving Beta”. W materiale wykazał, że system „nie działa idealnie”, co nie spodobało się władzom firmy, na czele z Muskiem.  „Takie koncerny jak Tesla promują kulturę lojalności. Krytyka wewnętrzna może być tolerowana, jednak krytyka publiczna jest już uznawana za brak lojalności” – tłumaczy CNBC.

Ponadto, w ubiegłym roku dyrektor Tesli zwrócił się do Chin o cenzurowanie komentarzy krytycznych wobec firmy. Chodziło o wykorzystanie narzędzi władzy do blokowania postów i kont.

Sprawa zaczęła się od nagłośnienia rzekomej usterki związanej z hamulcami w pojazdach marki, wyprodukowanymi w Państwie Środka. Wpisy na ten temat szalały w chińskich social mediach. W efekcie Pekin podjął decyzję o wycofaniu z dróg prawie wszystkich samochodów sprzedanych przez Teslę w tym kraju (ponad 285 tys.) – opisywał sprawę Bloomberg. 

Elon Musk również wielokrotnie próbował „uciszać” swoich pracowników. Przykładem może być jego stanowcza reakcja na wolę stworzenia związku zawodowego w Tesli. 

Jaki będzie „Twitter Muska”?

W rozmowie z naszym portalem prof. dr hab. Dariusz Jemielniak z Katedry Zarządzania w Społeczeństwie Sieciowym Akademii Leona Koźmińskiego negatywnie ocenia wykup Twittera przez Muska, ponieważ – jego zdaniem – „może to wyraźnie pogorszyć jakość korzystania z serwisu przez użytkowników i użytkowniczki"

Elon Musk wydał ponad 40 mld dol. na kaprys.

@ prof. dr hab. Dariusz Jemielniak z Katedry Zarządzania w Społeczeństwie Sieciowym Akademii Leona Koźmińskiego

Ekspert zwraca uwagę, że miliarder otwarcie zapowiada, iż jest absolutystą, jeśli chodzi o wolność słowa, „co brzmi bardzo pięknie, lecz tylko powierzchownie”. Profesor mówi wprost: „W praktyce sprowadza się to do tego, że negatywne zachowania w internecie, takie jak np.hate speech czy propagowanie nazizmu będą ujawniać się coraz bardziej i staną się silniejsze”. 

Trudno powiedzieć, co siedzi w głowie Elona Muska, ponieważ raz mówi, że jest absolutystą wolności słowa, a za chwilę twierdzi, iż jest legalistą i będzie silnie bronił podejścia, gdzie dyskurs zakazany nie był propagowany.
prof. dr hab. Dariusz Jemielniak z Katedry Zarządzania w Społeczeństwie Sieciowym Akademii Leona Koźmińskiego

W związku z tym istnieje obawa, że „Twitter Muska” będzie służył do pogłębiania polaryzacji, siania dezinformacji, podważania procesów demokratycznych.

Zdaniem naszego rozmówcy, reakcja Komisji Europejskiej na przejęcie platformy przez dyrektora Tesli jest prawidłowa. UE mówi stanowczo, że jeśli Twitter nie będzie stosował obowiązujących na Starym Kontynencie regulacji, poniesienie konsekwencje w postaci kar finansowych lub blokady

Na jeszcze inny wątek zwraca uwagę Wojciech Kardyś, ekspert ds. social mediów. Podczas rozmowy z naszym portalem wyraził niepokój dotyczący zakupu Twittera przez Muska.

„Osobiście uważam, że byłoby korzystniej dla wszystkich, gdyby Twitter jednak nie był prowadzony przez jedną osobę. To za dużo władzy w rękach jednostki, która może jej nadużywać do swoich celów, np. biznesowych” – tłumaczy specjalista. Jak dodaje: „Teraz (po wykupie platformy – red.) nie ma dla Muska granic, może korzystać z serwisu jak chce. I to jest niepokojące”. 

Zdaniem eksperta „Twitter Muska” będzie charakteryzował się na pewno szybszymi zmianami. Zgodnie z umową, platforma stanie się do końca 2022 roku firmą prywatną, co oznacza dynamiczniejsze podejmowanie decyzji. 

Wojciech Kardyś zaznacza, że miliarder znany jest z tego, iż lubi testować rozwiązania na tzw. „żywym organizmie”. „Jego SpaceX trzy razy nieudanie wystrzelił rakietę – wybuchy były spektakularne – lecz Elon twierdzi, że właśnie najwięcej dowiedział się z tych porażek” – podaje przykład.

W związku z tym – zdaniem naszego rozmówcy – można podejrzewać, że „mocne i szybkie” zmiany na Twitterze staną się jego cechą. Już niebawem prawdopodobnie pojawi się opcja edycji wpisów, która jest tak długo wyczekiwana. 

Według Wojciecha Kardysia może dojść również do sytuacji, że z czasem platforma stanie się... płatna. „W końcu inwestycja musi się zwrócić, a wiemy nie od dziś, że Twitter miał zawsze problem z zyskami. Czas pokaże. Będzie ciekawie” – podkreśla ekspert.

Kto zyska, a kto straci?

Gdy dochodzi do tak głośnych transakcji, opiewających na dziesiątki miliardów dolarów i obejmujących ogromne liczby osób (w tym przypadku użytkowników), zawsze pojawia się pytanie dotyczące tego, kto na nich zyska a kto straci? W tej sytuacji nie jest inaczej. 

Zyskać mogą radykalne ruchy, które do tej pory nie miały możliwości ekspresji swoich poglądów na Twitterze, przykładowo radykalna prawica, Trumpiści czy antyszczepionkowcy” – wskazuje prof. dr hab. Dariusz Jemielniak. Jego zdaniem, tego typu grupy z zadowoleniem przyjmą zapowiadaną przez Elona Muska zmniejszony lub zupełny brak moderacji treści na platformie. 

Oczywiście na wykupie serwisu zyska sam nabywca. Dla miliardera Twitter jest potężną machiną marektingową. „Musk, dzięki Twitterowi, winduje akcje Tesli bardzo wyraźnie” – mówi naukowiec z Akademii Leona Koźmińskiego. Należy się spodziewać, że Amerykanin będzie starał się w jeszcze większym stopniu wykorzystać to narzędzie, a wręcz „dźwignię” dla swoich koncernów. 

Co więcej, jak dodaje Wojciech Kardyś, Elon Musk zyska również przez to, że będzie mógł sterować narracją. „Może tworzyć virale, może informować o swoich sukcesach (Tesla, SpaceX – red.) tylko za pomocą Twittera (co zwiększy jego popularność – red.), może spekulować, może sterować rządami dusz...” – tłumaczy nasz rozmówca. 

Jego zdaniem – paradoksalnie – równocześnie stratny może być sam Musk. Mowa tu jednak o wymiarze ekonomicznym, ponieważ inwestycja ostatecznie może się nie zwrócić. Ponadto, ludzie mogą się od niego odwrócić – np. wprowadzone zmiany nie zyskają oczekiwanej aprobaty. „Wtedy Elon zostanie z potężnym kredytem i uszczerbionym ego” – podkreśla ekspert. 

Trump wróci z przytupem?

Jeżeli na Twitterze ma panować „absolutna wolność słowa”, to czy osoba, która dzięki platformie osiągnęła ogromny sukces polityczny wróci do grona jego użytkowników? Mowa oczywiście o byłym prezydencie USA, Donaldzie Trumpie. 

Przypomnijmy, że jego konto zostało usunięte przez obecne władze platformy za m.in. nawoływanie do agresji. Chodzi o podżeganie jego zwolenników do wtargnięcia na Kapitol 6 stycznia 2021 roku, podczas ceremonii zatwierdzania przez amerykański Kongres zwycięstwa w wyborach prezydenckich Joe Bidena.

Według prof. dr hab. Dariusza Jemielniaka Donaldowi Trumpowi trudno będzie się powstrzymać od pokusy powrotu na Twittera, dzięki któremu zbił bardzo duży kapitał. To również dzięki platformie osiągnął wymierny sukces w wyborach i objął stanowisko prezydenta USA. W czasie kampanii serwis był dla Amerykanina bardzo dobrą tubą propagandową. 

„Musk zapowiada, że tego rodzaju ruchów (usuwanie użytkowników – red.) nie będzie wykonywał, więc jak najbardziej i Trump, i jemu podobni mogą ponownie zawitać na platformie” – podkreśla nasz rozmówca. 

Zwraca jednak uwagę, że wiąże się to także z obecnością radykałów antyszczepionkowych, antypolitycznych oraz podmiotów próbujących wpływać na demokratyczne procesy, w tym wybory. Wskazuje tu chociażby na działalność rosyjskiej propagandy.

„Jeśli Musk wprowadzi radykalną wolność słowa, czyli będzie można mówić dosłownie wszystko, tego rodzaju operacji, jak kampanie dezinformacyjne, będzie mnóstwo na Twitterze” – podkreśla prof. dr hab. Dariusz Jemielniak.

Co na to branża?

O przejęciu Twittera przez Elona Muska mówi cały świat. Jednak czy transakcja w jakiś sposób wpłynie na branżę i inne platformy social mediów?

W pierwszej kolejności należy zaznaczyć, że Twitter jest najmniejszym i najsłabiej się monetyzującym się serwisem w porównaniu do chociażby Facebooka, Instagrama czy YouTube'a. „Nigdy tak naprawdę nie wypracował sobie sensownej długofalowej strategii, która byłaby równie udana jak np. TikToka. W związku z tym nie spodziewałbym się tutaj dużych tąpnięć” – ocenia przedstawiciel Akademii Leona Koźmińskiego.

Ekspert dodaje, że z ostatecznym wyciąganiem wniosków należy poczekać czy Elon Musk będzie potrafił wypracować model biznesowy zawierający długofalową wizję. A potrafi to robić, zwłaszcza jeśli chodzi o zwiększanie wartości przedsiębiorstwa. 

Nie spodziewam się, żeby Meta czy inni wielcy gracze tej branży w jakiś specjalny sposób przejmują się tym, co dzieje się obecnie z Twitterem, ponieważ nie ma żadnych podstaw by sądzić, że Twitter stanie się dla nich zagrożeniem.
prof. dr hab. Dariusz Jemielniak z Katedry Zarządzania w Społeczeństwie Sieciowym Akademii Leona Koźmińskiego

Nieco odmienne zdanie ma w tej kwestii Wojciech Kardyś. Na łamach naszego portalu wskazuje, że na skutek wykupu Twittera przez Elona Muska zaburzony zostaniestatus quo w branży

„Musk jest nieobliczalny. Zachowania Twittera (rady nadzorczej – red.) były bezpieczne i nakierowane na zwiększenie zysku. Wykupienie ich przez dyrektora Tesli zburzy obecną równowagę” – tłumaczy. 

W związku z tym – zdaniem eksperta – „wszyscy będą czekać na zmiany i obserwować zachowania samego Twittera”. A może Elon Musk zostanie innowatorem social mediów i będzie wyznaczał trendy? „Przekonamy się już za niedługo” – uważa Wojciech Kardyś, specjalista ds. social mediów.

Chcemy być także bliżej Państwa – czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.

Reklama

Komentarze

    Reklama