Social media
Musk osłabia Twittera. Jego decyzje to ryzyko dla demokracji
Decyzje Elona Muska negatywnie wpływają na zdolności Twittera w zakresie wykrywania i walki z kampaniami wpływu, prowadzonymi przez zagranicznych aktorów państwowych. W połączeniu z nieustającymi próbami wrogich działań, stanowi to poważne ryzyko dla użytkowników i demokracji.
Po wyborach prezydenckich w 2016 r. w Stanach Zjednoczonych, w które Rosja starała się ingerować prowadząc kampanie wpływu, Twitter podjął decyzję o wzmocnieniu działań na rzecz odpierania tego typu wysiłków ze strony krajowych i zagranicznych aktorów. Wszystko po to, aby chronić użytkowników i procesy demokratyczne nie tylko w USA, ale i innych krajach.
Aby sytuacja z 2016 r. już się nie powtórzyła, władze platformy utworzyły specjalny wewnętrzny organ. Mowa o Radzie Zaufania i Bezpieczeństwa, która stanowiła ciało doradcze dla władz Twittera w zakresie m.in. nękania, prześladowania czy ingerencji w wybory.
Z Radą współpracowała Melissa Ingle – do listopada br. była starszą analityczką danych na platformie. Odpowiadała za pisanie i monitorowanie algorytmów uczenia maszynowego, przeznaczonych do wykrywania dezinformacji politycznej na serwisie.
W wywiadzie na łamach DefenseOne analityczka opowiada, jak wyglądała walka Twittera z operacjami wpływu, a jak jest obecnie pod wodzą Muska.
Czytaj też
Trzy filary
Melissa Ingle wskazuje, że gdy w danym kraju zbliżały się wybory, to specjaliści Twittera skupiali swoją uwagę na tym problemie. Niezależnie czy chodziło o kampanię w Brazylii, USA czy innym państwie.
Jak podkreśla, do 2022 r. wykrywanie zagranicznych wpływów politycznych na platformie opierało się na trzech filarach. Pierwszy stanowiła rada zaufania i bezpieczeństwa wraz z badaczami oraz ekspertami ds. kultury i języka. To oni pomagali zrozumieć niuanse kampanii wpływu prowadzonych w różnych krajach.
„Nie jestem ekspertką od polityki w żadnym kraju, specjaliści (ds. kultury i języka – red.) pomagali mi zrozumieć, czego szukać" – mówi Melissa Ingle w wywiadzie dla DefenseOne.
Drugi filar stanowili analitycy danych, którzy tworzyli algorytmy wykorzystywane do wykrywania i oznaczania możliwych prób prowadzenia kampanii wpływu.
„Algorytmy są niezbędne ze względu na liczbę tweetów. Mówimy o ok. 30 mln wpisów na godzinę. Żaden zespół ludzki nie byłby w stanie się tym zająć" – tłumaczy była już pracownica Twittera.
Trzecim, równie ważnym filarem byli moderatorzy. To oni tworzyli raporty dotyczące wewnętrznych i zewnętrznych operacji dezinformacyjnych.
Dopóki Elona Muska nie było w Twitterze, wszystkie filary funkcjonowały, a wspólne wysiłki przekładały się na realną walkę z kampaniami wpływu. Gdy miliarder wkroczył do koncernu, każdy z obszarów został osłabiony.
Czytaj też
Redukcje i cięcia
Melissa Ingle wskazuje, że nowy właściciel platformy zwolnił wszystkich trzech analityków danych pracujących nad algorytmami do walki z dezinformacją. Odeszło również ok. 60% z 550 pracowników odpowiedzialnych za kwestię zaufania i bezpieczeństwa.
Ponadto, Elon Musk rozwiązał także ochotniczą radę ds. zaufania i bezpieczeństwa liczącą 100 członków oraz 80% osób odpowiedzialnych za nadzór nad treściami. „Nie wiem, w jaki sposób zamierza walczyć z dezinformacją w ramach pozostałego personelu" – zaznacza była analityczka Twittera.
Należy mieć na uwadze, że pomimo iż stworzone wcześniej narzędzia do walki z dezinformacją funkcjonują, to jednak wymagają nieustannej aktualizacji, aby były skuteczne. Wynika to z faktu, że pojawiają się nowe techniki, taktyki itp. kampanii wypływu.
Co ważne, od 2017 r. grupa zadaniowa FBI ds. wpływów zagranicznych współpracuje z Twitterem i innymi firmami z mediów społecznościowych w celu wykrywania i przeciwdziałania wrogim kampaniom wpływów ze strony zagranicznych aktorów, wymierzonym w USA.
Elon Musk jednak uznaje wymianę informacji między tymi zaangażowanymi podmiotami jako „nikczemną".
Czytaj też
Ryzyko dla społeczeństw
Biorąc pod uwagę wszystkie czynniki, można zauważyć, że zdolność Twittera do identyfikowania i naturalizacji tego typu operacji, zwłaszcza ze strony innych państw, nie jest w pełni efektywna.
Dodatkowo, Rosja, Chiny, Iran oraz pozostałe kraje nie porzuciły swoich działań, aby wpływać na społeczeństwa i sceny polityczne za pomocą mediów społecznościowych. To stanowi poważne ryzyko dla użytkowników i procesów demokratycznych.
Czytaj też
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany