Reklama

Social media

Kłamstwa w sieci za grosze. Machina Kremla działa i to nie koniec

24 lutego 2024 roku mijają 2 lata rosyjskiej agresji na Ukrainę
24 lutego 2024 roku mijają 2 lata rosyjskiej agresji na Ukrainę
Autor. Bruno/ Unsplash

Machina propagandowa Kremla działa dzięki m.in. państwowym mediom, kanałom w mediach społecznościowych oficjalnych instytucji, fabrykom trolli, agentom wpływu i tzw. pożytecznym idiotom. Koszt kłamstwa w sieci, w rosyjskim wydaniu jest niewielki. O jakiej kwocie mówimy? Zobaczcie sami.

Dezinformacja sponsorowana przez państwo – szczególnie w wykonaniu Rosji – nie jest niczym nowym. W interesie Kremla jest kolportowanie kłamst na wielu poziomach: rządowym, instytucjonalnym, społecznym, które tamtejsza propaganda nazywa „oficjalną narracją”.

24 lutego 2024 roku mijają dwa lata od rosyjskiej agresji na Ukrainę, przez Putina nazywaną „specjalną operacją wojskową”. Od tamtego czasu propaganda zalewa nas ze zdwojoną siłą i niestety – nie wymaga ani wielkich umiejętności, ani wielkich pieniędzy.

Czytaj też

Reklama

Dowód na działalność Kremla

Kilka dni temu - jak informowaliśmy na łamach CyberDefence24.pl - specjaliści ESET odkryli kampanię informacyjno-psychologiczną wymierzoną w Ukraińców. Jak wskazali, polegała przede wszystkim na rozsyłaniu e-maili. Ich treść dotyczyła m.in. przerw w dostawach energii, braków leków i żywności, czyli typowych wątków rosyjskiej propagandy.

Czytaj też

Jednak to tylko ułamek działań. Z niedawno omówionego raportu w „The Washington Post” wynika, że w ubiegłym roku Kreml powołał grupę ds. dezinformacji, której zadaniem było wprost podważenie pozycji ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego i sprawienie, że jego rodacy utracą do niego zaufanie.

Według dziennika, Siergiej Kirijenko (z analizy ISW wynikało, że niedawno otrzymał nowe stanowisko kuratora przestrzeni informacyjnej na terytoriach okupowanych w Ukrainie) w styczniu 2023 r. zlecił zespołowi strategów i ekspertów rozpowszechnianie dezinformacji w mediach społecznościowych, szczególnie uwzględniając ukraińskich odbiorców.

Kanałami dotarcia miały być X, Facebook, Telegram, Instagram, a trolle miały za zadanie nie tylko dyskredytację Zełenskiego, ale też polityków, wojskowych, demoralizację służb i polaryzację społeczeństwa w celu jego jak największe podziału. Po to tworzono fałszywe kanały mediów, mające być „lustrzanym odbiciem zachodnich” czy kont urzędników, by tym sposobem rozpowszechniać propagandę.

Jednym z tematów, którym próbowano uderzyć w przywódcę Ukrainy było „pozbycie się” Załużnego, co Rosja chciała wykorzystać jako „histeryczny ruch prezydenta” i pokazać, że „pozbywa się przeciwników, bo jest słaby”.

„TWP” wskazuje, że instrukcje Kremla finalnie owocowały „tysiącami postów” w mediach społecznościowych i „setkami sfabrykowanych artykułów” w związku z aktywnością farm trolli. Redakcja powołuje się na ponad 100 dokumentów, które pozwalają na rzucenie „nowego światła” na skalę kremlowskiej propagandy wymierzonej w Zełenskiego.

Czytaj też

Reklama

Grosze za dezinformację

W kręgu zainteresowania Rosji – nie ma co się oszukiwać i to też żadna już nowość – jest i Polska. Nic nie wskazuje na to, żeby miało by się to kiedykolwiek zmienić, a tym bardziej, że nasze państwo od początku wspiera Ukrainę w wojnie, zatem automatycznie jest też celem operacji informacyjno-psychologicznych.

Nie napawa optymizmem również wiadomość, że dezinformacja w dzisiejszym świecie kosztuje grosze. Według „The Washington Post”, zatrudnieni w rosyjskiej farmie trolli zarabiają 660 dolarów miesięcznie (to ok. 61,5 tys. rubli) za pisanie 100 komentarzy dziennie w mediach społecznościowych. Jak wyliczono – zakładając 25 dni roboczych – wychodzi 26 centów za fake newsa.

Reklama

Kreml ma regularnie badać skuteczność swoich operacji psychologicznych, wymierzonych w Ukrainę za pomocą profesjonalego dashboardu, by ocenić swój realny zasięg. Jako przykład podano jeden z postów, który osiągnął rekordowy wynik 2 mln wyświetleń. Jako najskuteczniejszy sposób dotarcia do ukraińskiej przestrzeni medialnej z rosyjską propagandą wskazano stworzenie sieci kanałów na Telegramie (z zaznaczeniem, że to obecnie w Ukrainie najważniejszy komunikator), w połączeniu z X, Facebookiem i Instagramem. Rosyjscy urzędnicy swoją propagandę mają nazywać „dodatkową rzeczywistością”.

Czytaj też

Potrzeba polskich sił w walce z dezinformacją

Wojsko Polskie potrzebuje sił odpowiedzialnych za wojnę informacyjną - pisaliśmy na łamach CyberDefence24.pl. Wrogie działania o charakterze hybrydowym wymagają kompleksowego podejścia.

Już teraz jako społeczeństwo jesteśmy celem operacji informacyjnych i to od nas samych zależy, czy będziemy na nie odporni. Potrzeba jednak profesjonalnych zespołów - zarówno na poziomie cywilnym, jak i właśnie wojskowym, które będą potrafiły stawić czoła wyzwaniom i propagandzie Kremla za grosze.

Czytaj też

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama