Reklama

Biznes i Finanse

Raport: 50 proc. reklam na serwisach do oglądania wideo jest zainfekowana

  • Fot. Dr Włodzimierz Lewandowski
    Fot. Dr Włodzimierz Lewandowski

Specjaliści ds. cyberbezpieczeństwa z uniwersytetów KU Leuven z Belgii oraz Stony Brook w Long Island opublikowali raport dotyczący reklam wyświetlanych podczas oglądania multimediów za pomocą łącza internetowego. 50 proc. reklam na serwisach udostępniających takie treści prowadzi do stron, gdzie jest złośliwe oprogramowanie.

Live Streaming to metoda przesyłania obrazu na ekrany komputerów lub urządzeń mobilnych. Są one przesyłane w czasie rzeczywistym, chętnie wykorzystywane w przy takich wydarzeniach jak e-sport. Na bazie takich rozwiązań technologicznych powstały serwisy Netflix (wideo na żądanie) oraz Twitch (wideo w czasie rzeczywistym). Raport dotyczy jednak tylko serwisów udostępniających treści na żywo.

„Do tej pory serwisy darmowe streamingujące na żywo (free livestreaming services – FLIS) były sprawdzane tylko w kwestii legalności treści tam udostępnianych. Zbadaliśmy wpływ darmowych serwisów na użytkowników oraz strukturę tych stron, a także ich modele biznesowe” - mówi M.Zubair Rafique z KU Luven.

Twórcy raportu wykorzystując narzędzia dopasowane do wyszukiwania stron umożliwiających oglądanie treści wideo online zbadali ponad 23 tys. stron związanych z 5,6 tysiącami nazw domen.

Wnioski z badania są co najmniej niepokojące. Według badaczy ponad 50 proc. reklam wyświetlanych podczas oglądania treści prowadzi do stron, na których jest złośliwe oprogramowanie. Strony przekierowane z reklam, prowadzą do strony, które wyglądem przypominają te oferujące darmowe oglądanie. Po wejściu na taką stronę, oferuje ona zainstalowanie wtyczki czy programu do oglądania wideo, które okazuję się wirusem.

- Jest tajemnicą poliszynela, że strony typu FLIS opierają swój model biznesowy na nie do końca eleganckich metodach. Jedną z takich metod jest używanie natrętnych reklam wyświetlanych podczas oglądania. Reklamy mogą posiadać przekierowanie na inną stronę - przypisaną do przycisku, który powinien zamykać taką reklamę. Zamiast tego może otworzyć się hiperłącze prowadzące do domeny, na której jest złośliwe oprogramowanie. Wtedy ryzyko infekcji jest bardzo wysokie - powiedział portalowi helpnetsecurity.com Nick Nikiforakis z uniwersytetu Stony Brook.

Czytaj też: Wystarczy numer telefonu, żeby włamać się do konta na Facebooku

Reklama

Komentarze

    Reklama