Prezydent Rosji Władimir Putin był osobiście zaangażowany w ataki hakerskie mające wpłynąć na rezultat wyborów prezydenckich w USA - podała NBC News, powołując się na agentów amerykańskiego wywiadu. Moskwa odrzuciła te oskarżenia.
NBC News przekazała, że zdaniem dwóch wysokich rangą przedstawicieli służb wywiadowczych USA informacje dotyczące roli Putina w działaniach mających wpłynąć na amerykańskie wybory są bardzo wiarygodne.
Na podstawie szczegółów przekazanych przez dyplomatów i służby wywiadowcze sojuszników Ameryki rozmówcy NBC stwierdzili, że rosyjski prezydent osobiście podejmował decyzje dotyczące tego, jak wykorzystać materiały skradzione przez hakerów Krajowemu Komitetowi Partii Demokratycznej i co ujawnić.
Putinem miała kierowała chęć zemsty na demokratycznej kandydatce do Białego Domu Hillary Clinton, która krytykowała sposób, w jaki rosyjski przywódca wygrał wybory. Nie ograniczył się on tylko do tego. Chciał dowieść, że w amerykańskiej polityce istnieje korupcja. W ten sposób podzieliłby najważniejszych sojuszników Stanów Zjednoczonych, podając w wątpliwość ich wiarygodność jako globalnego przywódcy.
Czytaj też: Rosyjskie ataki hakerskie jednoczą Demokratów i Republikanów
Powołując się na najnowsze doniesienia wywiadu, informatorzy NBC News zauważyli, że tylko przedstawiciele najwyższych władz Rosji mogli zatwierdzić takie działania. Uznali zatem, że informacje wywiadowcze są „niemal niepodważalne”.
Ambasador USA w Rosji w latach 2012–2014 Michael McFaul powiedział w rozmowie z NBC News, że takie zachowanie zdecydowanie pasuje do metod postępowania Putina, który chciał zdyskredytować amerykańską demokrację. Poza tym wolał, aby prezydentem USA został Donald Trumpa, a nie jego rywalka.
Moskwa nazwała doniesienia NBC News nonsensem. "Myślę, że są to tylko bzdury i nie ma szans, że ktoś w nie uwierzy" – oświadczył rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow, cytowany przez agencję TASS.