Jak reklamy internetowe śledzą europejskich urzędników?
Autor. Canva.com
Każde kliknięcie w sieci staje się źródłem danych o użytkowniku. Reklamodawcy gromadzą i przechowują informacje o preferencjach, interakcjach z reklamami, historię odwiedzanych stron, a nawet lokalizację. Dane mogą ujawnić nie tylko miasto czy region, ale nawet przybliżony adres zamieszkania użytkownika. Tego rodzaju śledzenie nie omija nawet urzędników.
Dane o naszej aktywności w sieci dla reklamodawców stanowią jedno z najcenniejszych źródeł informacji o użytkownikach. Dzięki szczegółowym informacjom, są oni w stanie z dużą precyzją przewidzieć nasze decyzje zakupowe i proponować nam ofertę, której trudno się będzie oprzeć. Tworzą często niezwykle dokładny portret użytkownika.
Śledztwo kilku europejskich redakcji: belgijskiego dziennika L’Echo, niemieckiego portalu Netzpolitik.org, holenderskiej stacji radiowej BNR, niemieckiej rozgłości BR i francuskiego Le Monde wykazało, że w bardzo łatwy sposób dzięki danym reklamowym opartym na geolokalizacji można było zidentyfikować i śledzić urzędników Unii Europejskiej.
Ślady z reklam prowadzą do instytucji UE i NATO
Zespół dziennikarzy uzyskał dostęp do próbek danych dotyczących Belgii. Były one udostępnione bezpłatnie przez jednego z brokerów danych w celu przetestowania jego możliwości. Zawierały ponad 2,5 miliona rekordów identyfikatorów reklamowych, które można określić jako profile użytkowników poszczególnych urządzeń.
Wśród udostępnionych danych znaleziono ponad 265 identyfikatorów reklamowych, które zostały zlokalizowane w siedzibie Komisji Europejskiej w Brukseli oraz 756 w siedzibie Parlamentu Europejskiego. „Analiza ruchów tych urządzeń pozwoliła zidentyfikować kilkadziesiąt adresów, które mogły należeć do członków instytucji unijnych” - wskazała redakcja Le Monde.
Dziennikarze postanowili to zweryfikować, ponieważ część adresów prowadziła do budynków wielo- lub jednorodzinnych. Na skrzynkach pocztowych i dzwonkach znaleziono nazwiska odpowiadające danym pracowników instytucji unijnych. Udało się jednak potwierdzić jedynie pięć adresów, które należały do obecnych lub byłych urzędników, natomiast pozostałe osoby odmówiły komentarza.
W pozyskanej przez dziennikarzy próbnej bazie danych znaleziono również ponad 1000 rekordów z lokalizacją wskazującą na siedzibę Sojuszu Północnoatlantyckiego w Belgii.
Czytaj też
Co na to Komisja Europejska?
Informacje o śledztwie przekazano do Komisji Europejskiej, która - według informacji Le Monde - przekazała pracownikom nowe wytyczne dotyczące ustawień reklamowych na urządzeniach zarówno służbowych jak i prywatnych. Instytucja wyraziła zaniepokojenie handlem danymi geolokalizacyjnymi obywateli czy urzędników oraz zasugerowała, że odpowiednie organy ochrony danych osobowych powinny zweryfikować czy nie doszło do naruszenia przepisów UE.
„Fakt, że urzędnicy UE mogą być tak łatwo śledzeni – najprawdopodobniej bez ich zgody – podkreśla, jeśli potrzebne są dalsze dowody, porażkę obecnych ram prawnych” - czytamy w artykule Le Monde.

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].
Cyfrowy Senior. Jak walczy się z oszustami?