Prywatność
COP28 pod czujnym okiem kamer. Jak inwigilują Zjednoczone Emiraty Arabskie?
Zjednoczone Emiraty Arabskie wdrożyły zaawansowane środki nadzoru elektronicznego przy okazji odbywającego się w Dubaju szczytu klimatycznego COP28. Istnieją poważne wątpliwości, jak wykorzystywane będą dane zgromadzone podczas wydarzenia.
Do wtorku w Dubaju potrwa szczyt klimatyczny COP28. Jak podaje agencja Associated Press, przy okazji wydarzenia Zjednoczone Emiraty Arabskie zastosowały zaawansowane środki nadzoru elektronicznego, które mają być gwarantem bezpieczeństwa. Jednym z nich jest rozbudowana sieć monitoringu wyposażona w technologie rozpoznawania twarzy - działa ona m.in. na dubajskim lotnisku międzynarodowym, które jest portem lotniczym o największej w skali globalnej intensywności ruchu, gdy chodzi o podróże biznesowe.
Zjednoczone Emiraty Arabskie, jak pisze AP, są uważane przez wielu ekspertów za kraj, w którym jest największe zagęszczenie kamer do monitoringu na świecie w przeliczeniu na mieszkańca. Pozwala to władzom na śledzenie ruchu niemal każdego odwiedzającego kraj, w którym - co warto przy okazji wspomnieć - nie istnieją regulacje chroniące prywatność czy prawa obywatelskie w takim rozumieniu, jakie uznaje Zachód.
Czytaj też
Obserwacja na każdym kroku?
W rozmowie z agencją przedstawiciele organizacji Human Rights Watch zajmującej się obroną praw człowieka przyznali, że do wyjazdu na COP28 podeszli z dość osobliwym nastawieniem. „Po prostu założyliśmy, że na każdym kroku podczas tej konferencji ktoś nas obserwuje, ktoś słucha”. Jak wskazała Joey Shea - jedna z działaczek organizacji - podczas COP28 prowadzenie prywatnych rozmów ma być po prostu niemożliwe.
Dlaczego? Kamery, które operują na COP28, to sprzęt firmy z ZEA, która wielokrotnie była oskarżana o szpiegostwo, a także… potajemne gromadzenie materiału genetycznego Amerykanów dla potrzeb chińskiego rządu. Chodzi o firmę Presight, która wydzieliła się wcześniej ze spółki G42 z Abu Zabi. W Dubai Expo City, gdzie odbywa się szczyt, znajduje się ponad 12 tys. kamer tej spółki.
Czytaj też
Kto z dostępem do danych?
Komitet organizacyjny COP28 z ramienia ZEA, odpowiadając na pytania AP o sprawę stwierdził, że umowa pomiędzy rządem tego kraju a agendą ONZ ds. klimatu, która jest organizatorem szczytu, obejmuje zapis iż jedynie Departament ONZ ds. Bezpieczeństwa będzie miał dostęp do danych z kamer w tzw. Błękitnej Strefie, w której odbywają się negocjacje uczestników, mniejsze spotkania z udziałem organizacji trzeciego sektora, a także gdzie pracują dziennikarze.
„Bezpieczeństwo wszystkich uczestników, w tym - przedstawicieli mediów, odwiedzających i pracowników, razem z prywatnością ich danych, jest dla nas kluczowo ważna” - oświadczył komitet organizacyjny. „Wszystkie sugestie i oskarżenia o naruszanie prywatności i nadużycia wobec danych osobowych są nieuzasadnione” - dodano.
AP zaznacza, że Błękitna Strefa nie jest jedyną, w której działa arabski monitoring. Innym obszarem jest Zielona Strefa - i tu wszystkie dane pozostają w rękach służb bezpieczeństwa ZEA.
Czytaj też
Milczenie o inwigilacji
AP podkreśla, że w niedzielę, kiedy zaczynał się szczyt, aktywiści działający na rzecz klimatu nie chcieli wypowiadać się publicznie na temat inwigilacji w ZEA. Niektórzy z nich mieli zakrywać identyfikatory ze swoimi danymi, kiedy brali udział w demonstracjach proekologicznych, inni - unikali zdjęć.
Przedstawicielka jednej z największych organizacji zajmujących się prawami człowieka - Amnesty International - w rozmowie z agencją powiedziała, że wszędobylska inwigilacja w ZEA wytworzyła „środowisko strachu i napięcia”. Jej zdaniem, podczas COP28 pod tym względem atmosfera jest dużo cięższa, niż to miało miejsce na poprzednim szczycie klimatycznym w Egipcie (tam właśnie odbywał się COP27, gdzie służby bezpieczeństwa całkowicie otwarcie robiły zdjęcia protestującym osobom, jak i nasłuchiwały rozmów).
Czytaj też
Długa historia inwigilacji
AP przypomina, że praktyki inwigilacyjne za pomocą wideomonitoringu to w ZEA nie nowość. Media po raz pierwszy zajęły się tym tematem szerzej w 2010 roku. W jakich okolicznościach? Co ciekawe - dotyczących obecności 36 agentów izraelskiego Mosadu w jednym z luksusowych hoteli w Dubaju, gdzie - przebrani m.in. za grających w tenisa zwykłych ludzi, czekali na jednego z dowódców Hamasu Mahmuda al-Mabhuha. Został on wówczas zlikwidowany. O całej akcji wiedziała policja w Dubaju - składając fragmenty z hotelowego monitoringu.
W 2016 r. ta sama policja podjęła współpracę z firmą DarkMatter z Abu Zabi, aby skorzystać z oferowanego przez nią oprogramowania do analizy wideo z monitoringu. Cel? Możliwość śledzenia dowolnej osoby. AP wspomina przy tym, że DarkMatter zatrudniała byłych analityków amerykańskich służb - CIA i NSA. W 2021 r. trzech z nich przyznało się do przekazania zaawansowanych narzędzi hakerskich ZEA podczas swojej pracy dla DarkMatter. Sprawa zakończyła się ugodą - zapłacili niemal 1,7 mln dolarów kary. Firma DarkMatter dla ZEA stała się także bramą do wykorzystania systemu do inwigilacji Pegasus.
Wspomniana wcześniej spółka G42, która aktywna jest przy dostarczaniu narzędzi do monitoringu na COP28, współpracowała natomiast w przeszłości z chińską firmą BGI Group. To największa firma zajmująca się sekwencjonowaniem DNA, która podczas kryzysu COVID-owego znacznie rozwinęła swoją działalność i chciała oferować swoje usługi w USA - w stanie Nevada. Stan odmówił - po otrzymaniu ostrzeżenia od rządu federalnego na temat zagrożeń, które mogą wiązać się z działalnością BGI Group i jej związkami z chińskim rządem.
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na:*[email protected].*