F-Secure przedstawiła dane dotyczące cyberataków na Polskę przeprowadzanych pomiędzy październikiem 2016 a marcem 2017 roku. Najwięcej z nich pochodzi z Rosji i Niemiec.
Informacje zostały uzyskane dzięki autorskiej sieci Honeypotów, czyli serwerów, które udają łatwy cel i są przynętą dla cyberprzestępców. Hakerzy atakują je i dzięki temu możliwe jest pozyskanie cennych danych oraz opracowywanie kolejnych metod na walkę z cyberzagrożeniami. Cyberataki w kierunku Polski najczęściej pochodzą z Rosji – to aż 65 493 próby ataków dziennie.
Rosja przoduje jako źródło ataków globalnie, jest to związane z intensywnym działaniem przestępców znajdujących się w tym kraju (np. sprzedających sieci botów, czy organizujących kampanie ransomware), ale również ze słabym poziomem zabezpieczeń i monitoringu tamtejszej infrastruktury internetowej.
Drugie miejsce, jeśli chodzi o podejrzany ruch sieciowy skierowany w stronę Polski stanowią adresy IP przynależne do Niemiec z średnią liczbą 13 390 prób ataków dziennie. Czołowa pozycja Niemiec według Leszka Tasiemskiego może wynikać z geograficznej bliskości do Polski. Może to być czysta optymalizacja, gdzie skanowane są cele w sieciach o niskim opóźnieniu transmisji. Wysoko na liście znajduje się też Holandia. Ponownie, nie tylko w odniesieniu do celów w Polsce, ale również globalnie. W tym przypadku podejrzenie pada na słabo zabezpieczone serwerownie (data center), które są wykorzystywane do ataków przeprowadzanych przez przestępców z innych krajów – w 2016 roku były to głównie ataki na USA.
W Internecie geografia jest rzeczą bardzo płynną i ulotną. Musimy pamiętać, że to, co widzimy jako źródło to ostatni "przystanek", którego atakujący użył, nie jest to jednoznaczne z fizycznym położeniem atakującego. Możliwe, że haker z Polski, używa serwera w Rosji, żeby zaatakować cel w Brazylii.
Dzięki sieci Honeypot możliwe było również stworzenie mapy pokazującej miejsca najczęstszego występowania ataków w naszym kraju. Jeśli spojrzymy na mapę celów ataków, nie dziwi największe nagromadzenie w przypadku Warszawy, Krakowa czy Aglomeracji Katowickiej. Po prostu, im więcej użytkowników, tym więcej zaatakowanych urządzeń. Dodatkowo, w największych miastach znajdują się zdaniem Tasiemskiego siedziby (i węzły internetowe) dostawców usług internetowych (ISP), co jeszcze bardziej intensyfikuje ruch sieciowy w tych miejscach.
Czytaj też: Konferencja o zarządzaniu cyberbezpieczeństwem i biznesie już 25 maja
Nieustanny, liniowy wzrost liczby ataków widoczny na wykresie jest związany z coraz bardziej powszechnym dostępem do Internetu, ogólnie rosnącą liczbą urządzeń, a także nowymi technikami ataku. Kiedyś na celowniku były jedynie tradycyjne komputery, od niedawna są to również telefony, domowe routery i tablety. Według przewidywań niedługo zarówno celem, jak i narzędziem do atakowania będą sprzęty AGD, dziecięce zabawki podpięte do Internetu, samochody, a nawet urządzenia podtrzymujące życie.