Polityka i prawo
Yandex cenzuruje docierające do Rosjan informacje o wojnie w Ukrainie
Rosyjska wyszukiwarka internetowa Yandex ogranicza widoczność informacji o wojnie w Ukrainie dla użytkowników z rosyjskimi adresami IP. Zamiast rzetelnych wiadomości, największa internetowa spółka w Rosji promuje narracje państwowych mediów i zaniża widoczność komentarzy krytycznych wobec krwawej polityki Kremla.
Yandex to wiodąca wyszukiwarka internetowa w Rosji. Pod szyldem tej spółki działa również agregator newsów, a także szereg innych usług cyfrowych - m.in. przewozy osobowe na żądanie oraz usługi dowozu jedzenia czy zakupów.
Właściciel Yandeksu - Arkady Jurijewicz Wołoż - od wielu lat nie ukrywa swojego przychylnego nastawienia wobec Władimira Putina oraz korzyści, które czerpie z bliskich relacji z prezydentem. Historię koncernu oraz rolę, jaką w niej odegrała polityka, jak i osobiste umocowania Wołoża opisaliśmy na łamach naszego serwisu w tym materiale .
W skrócie - ogromnie. Miesięcznie z usług wyszukiwania i agregacji newsów Yandeksu korzysta ponad 84 mln użytkowników. Co więcej, wyszukiwarka ta jest promowana przez wiele usług cyfrowych innych firm, które dzięki niej chcą dotrzeć do rosyjskojęzycznych klientów.
Yandex a rosyjska cenzura
Firma, która w Rosji jest dużo popularniejsza niż Google, nigdy nie miała problemu ze zgodnością z coraz bardziej restrykcyjnymi zasadami cenzury, które w Rosji zostały wdrożone w ciągu ostatniej dekady.
Jeszcze w 2012 r. rosyjska Duma uchwaliła prawo, które pozwala organom rosyjskiej administracji państwowej na wpisywanie wybranych stron internetowych na tzw. czarną listę zakazanych witryn. Roskomnadzor - rosyjski regulator mediów, przestrzeni cyfrowej i zarazem urząd cenzorski, zyskał z kolei nie tylko narzędzia prawne, ale i techniczne, by to egzekwować - i to bez nakazu sądowego.
W 2013 r. dodatkowo uchwalono prawo, które pozwala na prewencyjne nakładanie blokady "treści ekstremistycznych", które promowałyby "zamieszki, nielegalne spotkania lub inne aktywności naruszające porządek publiczny". Co to oznacza w praktyce? De facto, możliwość dowolnego wyłączania i cenzurowania przez Rosję treści w internecie.
Odpowiedzialność Yandeksu przed władzą
Eksperci z Laboratorium Badań nad Kryminalistyką Cyfrową think-tanku Atlantic Council przypominają, że zaledwie cztery lata później w Rosji wprowadzono kolejną regulację zacieśniającą pętlę cenzury w tym kraju - to prawo, które zobowiązuje agregatory newsów, takie jak Yandex do samodzielnego sprawdzania, czy treści w nich publikowane nie stanowią naruszenia specyficznie pojmowanego w Rosji pojęcia prawdziwości.
Czytaj też
Firmy oferujące informacje w zagregowanej formie zostały również zobowiązane do tego, by co najmniej jeden z ich właścicieli miał obywatelstwo rosyjskie lub był legalnie rezydentem Rosji.
Agregatorom zakazano prezentowania treści, które pochodziłyby ze źródeł niezatwierdzonych przez kremlowską cenzurę, ograniczając tym samym dostęp do informacji innych, niż te nadawane przez rosyjską propagandę.
Yandex do tego wszystkiego się dostosował, odpowiednio modyfikując swoje algorytmy moderacji treści i inne funkcjonalności własnych usług, które zaczęły priorytetyzować media państwowe w Rosji na niekorzyść zagranicznych źródeł wiadomości.
Czy Yandex promuje dezinformację?
Z badań laboratorium będącego częścią Atlantic Council wynika, że tak. Stawiając na rosyjskie źródła informacji powiązane z państwem, ulubiona wyszukiwarka kraju Władimira Putina promuje dezinformujące narracje, zaniża widoczność innych treści i redakcji, które wyrażają nawet najlżejszy sprzeciw względem tego, co na Ukrainie robi armia Putina.
Dodatkowo, Yandex całkowicie wypełnia zakazy nałożone przez Roskomnadzor dotyczące blokowania stron internetowych z listy zabronionych witryn.
Co cenzuruje Yandex?
Yandex odniósł się do rewelacji Atlantic Council informując, że algorytmy wyszukiwarki oferowanej przez tę spółkę jedynie priorytetyzują informacje z licencjonowanych źródeł jak i te, które są najczęściej cytowane, aby zapewnić swoim użytkownikom możliwość uczestnictwa w jak najszybszym obiegu wiadomości i uzyskać największe zaangażowanie.
Kiedy skorzystamy z Yandeksu z rosyjskiego adresu IP, wpisując tam po rosyjsku hasło "wojna w Ukrainie", dostaniemy jednak informację, że część wyników wyszukiwania została usunięta ze względu na konieczność zachowania zgodności z obowiązującym w Rosji od 2017 r. prawem regulującym działalność agregatorów newsów.
Gdy skorzystamy z tej samej wyszukiwarki z adresem IP właściwym dla USA lub innego kraju, wyniki wyszukiwania pojawiają się bez żadnej ingerencji, oprócz wyświetlającej się informacji na temat możliwości wprowadzenia odbiorców w błąd przez "niedokładne informacje zawarte w niektórych materiałach".
Jakie strony wycięto z Yandeksu?
Serwisy takie, jak BBC, Radio Wolna Europa czy rosyjski serwis dziennikarstwa śledczego Meduza.
Ograniczenia działają również w sekcji wyszukiwania obrazów w Yandeksie, gdzie dodatkowo mamy do czynienia z amplifikacją treści propagandowych, takich jak obrazy przedstawiające swastykę na tle ukraińskiej flagi czy pejzaży. Nie znajdziemy tam jednak ujęć fotograficznych z wojny, którą Putin rozpętał w Ukrainie.
Chcemy być także bliżej Państwa – czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany