Chiny dopuszczają się kradzieży technologii i własności intelektualnej innych państw, aby zwiększyć swoje szanse w trwającej wojnie handlowej ze Stanami Zjednoczonymi. Problem jest szczególnie dotkliwy w przypadku Tajwanu i dotyczy również pozyskiwania talentów z branży technologicznej. „W celu osiągnięcia samowystarczalności w łańcuchu dostaw, kradzież i infiltracja jest najszybszą drogą dla Chin w zrealizowaniu postawionych zadań” – zaalarmowała minister gospodarki wyspy Wang Mei-hua.
Minister gospodarki Tajwanu Wang Mei-hua stwierdziła, że amerykańsko-chińska wojna handlowa zmusza Pekin do podejmowania daleko idących wysiłków w celu kradzieży technologii i talentów z wyspy, aby w ten sposób zdynamizować i zwiększyć wydajność przemysłu półprzewodników – donosi agencja Reutera.
Tajwan jest obecnie postrzegany jako ośrodek dobrze prosperującego i wiodącego na świecie przemysłu technologicznego. Chiny chcą ten sukces przekuć na swoją korzyść, co budzi silne obawy ze strony władz wyspy.
Podczas przemówienia w ramach komisji parlamentarnej poświęconej tematyce „czerwonego łańcucha dostaw” (nazwa nawiązuje do koloru rządzącej partii w Chinach) Wang Mei-hua podkreśliła, że wojna handlowa między Pekinem a Waszyngtonem stworzyła nowe zagrożenia. Jak wskazała, na skutek trwającej technologicznej rywalizacji rozwój chińskiego przemysłu półprzewodników został zahamowany, lecz pomimo to Państwo Środka za wszelką cenę dąży do jego osiągnięcia dalszych postępów w tym obszarze – przytacza stanowisko minister agencja Reutera.
W celu osiągnięcia samowystarczalności w łańcuchu dostaw, kradzież i infiltracja jest najszybszą drogą dla Chin w zrealizowaniu postawionych zadań.
Tajwańscy pracownicy branży technologicznej mają głębokie doświadczenie i mówią w tym samym języku, dlatego też są „naturalnym celem dla Państwa Środka”.
Hu Mu-yuan, zastępca szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Tajwanu, wskazał na łamach agencji Reutera, że działania podejmowane przez Chiny stanowią zagrożenie nie tylko dla Tajwanu, ale także Japonii i Korei Południowej. Co więcej, należy je rozpatrywać w kategoriach ryzyka dla światowego handlu i uczciwej konkurencji.
Chińscy komuniści kradną własność intelektualną innych państw, aby zwiększyć swoją siłę.
Przedstawiciel Biura podkreślił, że zapobieganie infiltracji kluczowej technologii oraz pracowników sektora high-tech Tajwanu przez Chiny w ramach inicjatywy nazywanej „czerwonym łańcuchem dostaw” stało się ważnym zdaniem na rzecz ochrony konkurencyjności przemysłu i zapewnienia bezpieczeństwa ekonomicznego wyspie – przytacza stanowisko Hu Mu-yuana agencja Reutera.
Uniezależnić się od wroga
Stany Zjednoczone prowadzą stanowczą politykę wobec głównego konkurenta, jakim są Chiny. Przejawia się to poprzez m.in. liczne sankcje (np. „czarną listę”) wymierzone w firmy technologiczne pochodzące z Państwa Środka, takie jak Huawei czy ZTE. Było to szczególnie widocznie w obszarze 5G, gdzie Amerykanie jednoznacznie ocenili, że chińskie rozwiązania stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego USA oraz sojuszników.
Stanowcze działania wymierzone w Chiny rozpoczęły się za czasów administracji Donalda Trumpa, co przełożyło się na zaostrzenie rywalizacji w ramach wojny handlowej i technologicznego wyścigu. Zmiana prezydentury w USA dla wielu ekspertów jawiła się również jako szansa na redefinicję polityki wobec Chin. Jednak niewiele wskazuje na to, że obecna administracja zacznie postrzegać Państwo Środka w innych kategoriach. Nieustannie Państwo Środka jest wymieniane przez rząd oraz siły zbrojne USA jako główne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Potwierdzają to słowa Giny Raimondo, amerykańskiej sekretarz stanu, która jednoznacznie oceniła, że Chiny zaangażowały się w działania, mające na celu osłabienie przewagi technologicznej USA i zagrożenie ich sojuszom, a administracja Joe Bidena „dąży do tego, aby zapewnić, że (...) amerykańska technologia nie wspiera złośliwej działalności Państwa Środka lub innych podmiotów”.
Warto również podkreślić, że dla Stanów Zjednoczonych jednym z problemów jest wysoki udział Chin w łańcuchu dostaw dla chipów oraz innych strategicznych produktów i komponentów. Biały Dom jest tego świadomy, dlatego też Joe Biden podpisał rozporządzenie, które ma przyspieszyć wysiłki na rzecz zbudowania niezależnych od Państwa Środka łańcuchów dostaw. Ma się to przyczynić do osłabienia i zatrzymania rosnącego potencjału Chin w tym obszarze, a w realizacji ambitnych planów mają pomóc państwa partnerskie, w tym Japonia, Korea Południowa, Australia oraz Tajwan.
Państwo Środka jednak nie ma zamiaru rezygnować ze swoich ambitnych planów umocnienia swojej pozycji na arenie międzynarodowej, przy równoczesnym osłabieniu Stanów Zjednoczonych. W tym kontekście fundamentalne cele przedstawiono w nowym planie pięcioletnim, który zakłada m.in. osiągnięcie przez Pekin niezależności od amerykańskich technologii (np. półprzewodników, procesorów, systemów operacyjnych oraz infrastruktury chmurowej). W związku z tym podjęto decyzję o zwiększeniu ogólnokrajowych wydatków na badania i rozwój – będą one rosły o ponad 7% rocznie.
Co więcej, Chiny ogłosiły w poniedziałek wprowadzenie ulg podatkowych, aby w ten sposób pobudzić rozwój branży półprzewodników w reakcji na sankcje USA. Na bazie decyzji rządu producenci z sektora mogą importować maszyny i surowce bez podatku do 2030 r. Komunistyczna Partia Chin chce przekształcić kraj w samodzielną „technologiczną potęgę”, co jest najwyższym priorytetem gospodarczym na 2021 rok – informuje agencja Associated Press.
Co w ten sposób chcą osiągnąć Chiny? Chodzi przede wszystkim o to, aby krajowe koncerny mogły konkurować z globalnymi markami, w tym gigantami branży pochodzącymi z Zachodu (np. Intel). Zdaniem rządu Państwa Środka kraj stać na osiągnięcie przełomu w dziedzinie innowacji, dlatego też będzie silnie wspierał lokalne firmy, aby szybciej rozwijały się i zdominowały obszar technologii. Wszystko po to, aby rosnąć w siłę, a przy tym osłabiać pozycję Stanów Zjednoczonych w globalnym układzie.