Reklama

Polityka i prawo

Rosjanka oskarżona o spisek przeciwko USA

Fot. EvgeniT/Pixabay
Fot. EvgeniT/Pixabay

Władze federalne oskarżyły kobietę pochodząca z St. Petersburga o wzięcie udziału w spisku, mającym na celu wywarcie wpływu na amerykańską opinię publiczną  w nadchodzących wyborach.

Strategicznym celem działań dezinformujących, które trwają do dziś jest sianienie niezgody w amerykańskim systemie politycznym i podważanie wiary w nasze demokratyczne instytucje

Zach Terwilliger - amerykański adwokat nadzorujący sprawę

 

Według prokuratorów, 44-letnia Elena Alekseewna Khusiainowa była główną księgową, dysponującą budżetem rzędu 35 milionów dolarów na prowadzenie „wojny informacyjnej” przeciwko Stanom Zjednoczonym, wykorzystując do tego celu media społecznościowe. Khusiainowa, działająca pod patronatem organizacji Project Lakhta, oraz jej współpracownicy używali fałszywych tożsamości, aby podszywać się pod „zwykłych amerykańskich działaczy politycznych”.

Grupa, z Rosjanką na czele, podczas swej działalności koncentrowała się na konkretnych tematach, wykorzystując je następnie do prowadzenia kampanii dezinformacyjnej. Jak wskazuje Departament Sprawiedliwości „wykorzystywali oni określone wydarzenia w Stanach Zjednoczonych do wprowadzenia własnych inicjatyw”. Mowa tutaj chociażby o kwestiach  migracyjnych, kontroli broni, stosunków rasowych czy  LGBT.

Project Lakhta jest prawdopodobnie  finansowany przez rosyjskiego oligarchę i współpracownika prezydenta Władimira Putnia, Jewgienija Wiktorowicza Prigzinina oraz dwie firmy, nad którymi sprawuje kontrolę. Przedsiębiorstwa te były już w przeszłości oskarżone o prowadzenie złośliwej kampanii wymierzonej w wybory prezydenckie w 2016r., jednak Prigzinin nie przyznał się do winy a sprawa jest dalej prowadzona.

W swoim oświadczeniu dyrektor FBI Chris Wray powiedział, że ten przypadek „służy jako przypomnienie dla wszystkich Amerykanów – nasi zagraniczni przeciwnicy będą kontynuować swoje wysiłki w celu ingerowania w naszą demokrację (…) Musimy pozostać zdeterminowani, aby chronić nasze instytucje i utrzymać zaufanie do amerykańskiego procesu wyborczego”.

W nawiązaniu do ostatniej kampanii wyborczej Trump stwierdził, iż nie miał do czynienia z żadnymi hakerami, a jego działania były zgodne z prawem. Dodatkowo oskarżył swojego poprzednika Baracka Obamę o niepodejmowanie bardziej zdecydowanych działań w celu przeciwdziałania rosyjskiej ingerencji w sprawy polityczne, podkreślając równocześnie, iż jego administracja zrobiła znacznie więcej, aby zabezpieczyć proces wyborczy.

Niemniej jednak żaden incydent nie miał wpływu na wyniki wyborów w 2016 roku. Podkreśla to  również rywalizująca z Trumpem o fotel prezydenta w 2016 roku Hillary Clinton: „Cokolwiek się wydarzyło, nigdy nie wpłynęło to na głosowanie”. Obecnie Christopher Krebs z Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego uspokaja opinię publiczną zaznaczając, że rząd jest dobrze przygotowany do zwalczania i reagowania na złośliwe działania związane z wyborami. 

Reklama
Reklama

Komentarze