Polityka i prawo
Rosyjski atak na USA
Senacka komisja ds. wywiadu wydała raport, w który stwierdzono, że Rosjanie prowadzili zorganizowaną kampanię łączącą cyberataki i działania dezinformacyjne na masową skalę we wszystkich 50 amerykańskich stanach.
Rosjanie mieli prowadzić różnorodną działalność wywiadowczą przeciwko infrastrukturze wyborczej Stanów Zjednoczonych w latach 2014-2017. Rosyjscy szpiedzy zbierali informacje na temat stron internetowych związanych z wyborami, dokumentów pozwalających na identyfikowanie tożsamości wyborców, oprogramowania używanego w systemach wyborczych oraz zewnętrznych kontrahentów wspomagających infrastrukturę wyborczą w Stanach Zjednoczonych. FBI i Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego (DHS) wysnuły takie konkluzje badając podejrzane adresy IP, które miał być wykorzystane w 2016 roku. W poprzednim raporcie DHS ocenił, że tylko 21 stanów znalazło się w orbicie zainteresowań Rosjan. FBI i DHS nie znalazły żadnych dowodów na manipulowanie bazami danych wyborców, ale zdaniem przedstawicieli obu instytucji Rosjanie mieli taką możliwość. Autorzy raportu podkreślają, że nie wiadomo dlaczego Rosja nie skorzystała z możliwości wykorzystania podatności w infrastrukturze wyborczej do innych celów niż tylko zbieranie informacji. Pierwsze sygnały o aktywności rosyjskiego wywiadu wykryto w stanie Illinois, w którym podczas wyborów prezydenckich zdecydowane zwycięstwo odniosła Hillary Clinton.
Komisja stwierdziła, że w 2016 roku infrastruktura wyborcza Stanów Zjednoczonych była na wszystkich poziomach (federalnym, stanowym i lokalnym) nieprzygotowana na zorganizowane ataki, zdeterminowanego podmiotu. Rosjanie wykorzystali problemy we współpracy pomiędzy organami stanowymi i federalnymi. Przedstawiciele stanów nie byli odpowiednio poinformowani o zagrożeniach przez Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego i FBI. Informacje, które pochodziły od obu instytucji były niedokładne i nie mogły w żaden sposób zachęcić władz stanowych i lokalnych do priorytetowego potraktowanie bezpieczeństwa wyborów.
Stwierdzono również, że od tego czasu poczyniono znaczne postępy w celu zabezpieczenia bezpieczeństwa wyborów. Zauważono, że zmieniło się podejście Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz wzmocniono współpracę pomiędzy instytucjami federalnymi, stanowymi i lokalnymi. Stany muszę zapewnić maszyny do głosowania, które pozostawiają papierową dokumentację oddania głosu – rekomendują autorzy raportu. Kongres powinien ocenić w jaki sposób wydano 380 milionów dolarów w ramach Help American Vote Act oraz zagwarantować fundusze na kolejne usprawnienia bezpieczeństwa. Autorzy dokumentu sugerują również stworzenie elastycznych mechanizmów odstraszania, która umożliwią szybką odpowiedź na cyberataki wymierzone w infrastrukturę wyborczą. Senatorzy podkreślili jednak konieczność przeprowadzenie dalszych zmian oraz wyrazili nadzieje na bliską współpracę Białego Domu i Kongresu na rzecz wzmocnienia ochrony demokracji w Stanach Zjednoczonych. Jak na razie Partia Republikańska zablokowała dwa projekty ustaw, których celem było wzmocnienie bezpieczeństwa wyborów. Mitch McConnel lider większości republikańskiej w Senacie uzasadniał swoje stanowisko, mówiąc, że projekty ustaw były upolitycznionymi, partyjnymi aktami prawnymi i zostały poparte w Izbie Reprezentantów przez tylko jednego Republikanina.
Dokument powstał w ramach śledztwa przeprowadzonego przez przedstawicieli obu Partii, co automatycznie powoduje, że jakiekolwiek zarzuty o jego upolitycznienie będą z góry odrzucone. Komisja pracowała przez 2.5 roku i odbyła 15 otwartych przesłuchani, przeprowadziła wywiady z ponad 200 świadkami wydarzeń i przejrzała ponad 400 tys. dokumentów.
Warto również przypomnieć, że żaden z oficjalnych raportów nie stwierdził, że działania Rosji w jakikolwiek sposób wpłynęły na rezultat wyborów, nie stwierdzono również manipulacji głosami Amerykanów. Należy też podkreślić, że prowadzenie działań w 50 stanach faktycznie świadczy o rozmachu operacji, ale również pokazuje niezrozumienie amerykańskiego systemu wyborczego przez Rosjan. Wybory prezydenckie decydują się w kilku tzw. stanach swingowych i lepiej byłoby skupić swoje wszystkie zasoby tam, a nie angażować się w kampanie np. w Teksasie, gdzie prawie zawsze wygrywają członkowie Partii Republikańskiej, czy w Nowy Yorku, w którym zwycięstwo odnoszą przedstawiciele Partii Demokratycznej.