Reklama

Polityka i prawo

Rok wojny. Co Amerykanie myślą o rosyjskiej inwazji?

Autor. Sztab Generalny Ukrainy/Facebook

Rok wojny w Ukrainie pokazał nam, jak ogromne przeobrażenia mogą zajść w narracji mediów na dany temat. Pokazał też, jak silnym orężem wroga mogą być dezinformacja i fake newsy oraz jak mocno mogą oddziaływać na zachowania społeczne - nawet w państwach o ugruntowanym systemie demokratycznym, jak USA.

Reklama

W wydaniu specjalnym naszego serwisu w rok po agresji rosyjskiej na Ukrainę prezentujemy, jak media w USA informują o walkach trwających za naszą wschodnią granicą i jak społeczeństwo amerykańskie ocenia pomoc Polski dla Ukrainy.

Reklama

Wyniki sondażowe

Reklama

Na samym początku warto przyjrzeć się oficjalnym statystykom dotyczącym tego, jak Amerykanie patrzą na wojnę dziejącą się za naszą wschodnią granicą.

Według danych zaprezentowanych w marcu przez waszyngtoński think-tank Brookings, 34 proc. Amerykanów twierdziło, że Rosja jest wrogiem USA. W taki sposób na Moskwę patrzyło wtedy 30 proc. Republikanów oraz 40 proc. Demokratów. Z kolei 54 proc. badanych uznało, że Ukraina jest dla Stanów Zjednoczonych "krajem przyjaznym.

W kontekście zaopatrywania Ukrainy w amerykańską broń, wśród wyborców obu partii panuje zgodność. 82 proc. Republikanów i 86 proc. Demokratów powiedziało, że są za taką formą wsparcia. W przypadku nakładania sankcji na Rosję 85 proc. Republikanów i 95 proc. Demokratów opowiadało się za tym rodzajem „karania" Rosji.

Autor. Chicago Council Surveys

A jak na wojnę w Ukrainie Amerykanie patrzyli ponad pół roku później? Brookings, powołując się na sondaż przeprowadzony przez Reutersa wykazał, że 81 proc. Demokratów i 66 proc. Republikanów uznało, że USA nadal powinny wspierać Ukrainę. Z kolei Chicago Council of Foreign Affairs w grudniu 2022 r. opublikowało dane, według których 65 proc. Amerykanów popierało dostawy broni dla Ukrainy, 66 proc. było za dalszą pomocą gospodarczą dla tego kraju, a 75 proc. opowiadało się za kolejnymi sankcjami na Rosję.

Powyższe dane pokazują, że – choć entuzjazm dotyczący pomocy Ukrainie (szczególnie u Republikanów) – lekko ostygł, to nadal większość Amerykanów – przynajmniej na poziomie deklaratywnym – opowiada się za wsparciem dla Kijowa.

Czytaj też

Profil ideowy mediów i wpływ na ich przedstawianie wojny

Analizując opinie Amerykanów na temat wojny, nie sposób nie odnieść się do tego, jak pokazują ją amerykańskie media. Zdaniem Miłosza Sowy, amerykanisty i współtwórcy podcastu „Niepoprawny Dyplomata", sposób w jaki wojna w Ukrainie jest przedstawiana przez amerykańskie media, w dużej mierze jest uzależniony od profilu ideologicznego tychże mediów.

„W mediach mających liberalną linię programową, jak gazeta >>Washington Post<< do dziś można znaleźć artykuły, że Ukraina wygra toczącą się wojnę. Są to teksty w zdecydowanej mierze wciąż dodające otuchy Ukraińcom. Za to w mediach konserwatywnych czasami możemy natykać się na dwugłos w tej sprawie i obserwować głosy poparcia dla Kijowa, ale i opinie nawołujące do wstrzymania, bądź rewizji amerykańskiej pomocy" – wskazuje Sowa.

W przypadku amerykańskich mediów prawicowych nie sposób nie wspomnieć, o jednym z bardziej „wyróżniających się" prezenterów stacji Fox News, czyli Tuckerze Carlsonie. Od początku wybuchu wojny jego wypowiedzi budzą ogromne kontrowersje. To Carlson nie tak dawno nazwał prezydenta Ukrainy, Wołodymyra Zełenskiego „instrumentem totalnej destrukcji". Między innymi tego typu opinie sprawiły, że organizacja Media Matters wybrała prezentera „dezinformatorem roku 2022".

Wpływy Kremla nadal obecne

Mówiąc o tym, jak amerykańskie media przedstawiały rok wojny w Ukrainie, nie można uciec od wpływów rosyjskich i prób wpływania Kremla na nastroje opinii publicznej w USA.

W styczniu tego roku pisaliśmy o wykorzystywaniu przez Rosję alternatywnych, zazwyczaj prawicowych mediów społecznościowych do szerzenia dezinformacji w USA . Jak wskazywali naukowcy z Uniwersytetu Stanforda, Rosjanie wykorzystywali fakt, że wiele ze wspomnianych platform nie posiadało np. określonych zasad moderacji, a to ułatwiało działanie prorosyjskim siłom.

W platformach takich jak Parler, Rumble czy Truth Social mogło być zarejestrowane nawet 70 milionów użytkowników. Tak duża liczba kont wpływała też na to, że treści, które pojawiały się w tych mediach, przedzierały się również do mainstreamowych mediów społecznościowych, takich jak chociażby Facebook.

Czytaj też

Politycy podzieleni

Pozostając jeszcze w tematyce kontrowersji, nie sposób nie odnieść się do niektórych amerykańskich polityków, którzy potrafili głosić tezy zbliżone do tych, które bardzo chciałby usłyszeć Kreml. Choć była to grupa niezbyt liczna, to była ona słyszalna. Warto w tym miejscu podkreślić, że do grona przekazującego do przestrzeni publicznej narrację bliską Rosji można było zaliczyć zarówno niektórych Republikanów, jak i Demokratów.  

W Partii Republikańskiej osoby reprezentujące frakcję nacjonalistów-izolacjonistów, jak kongresmenka Marjorie Taylor Greene, twierdziły, że wojna  wybuchła, gdyż Ukraina "zaczepiała rosyjskiego niedźwiedzia" i że Ukraińcy nie będą zdolni jej wygrać. Wśród Partii Demokratycznej  głośny stał się ujawniony jesienią ubiegłego roku wspólny list trzydziestu polityków kongresowych najbardziej lewicowej frakcji. Żądali oni zaprzestania walk między Ukrainą a Rosją i powrotu do normalnych relacji dyplomatycznych między państwami.

Wojna a sprawa polska

Na sam koniec warto pokazać, jak w Stanach Zjednoczonych przedstawiana jest Polska i pomoc, jakiej nasze instytucje państwowe i nasze społeczeństwo udzieliły i udzielają Ukrainie. Jak zauważa Miłosz Sowa, w kontekście Polski przeważają niemal wyłącznie pozytywne komentarze dotyczące pomocy naszym wschodnim sąsiadom. Co warte podkreślenia, Amerykanie dostrzegają tu nie tylko naszą gościnność i solidarność, ale także zwracają uwagę na rozmach naszej pomocy. To z pewnością miłe opinie, które udowadniają, że kłamstwo i próba szerzenia podziałów nie zawsze okazują się być skuteczne.

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze (2)

  1. Sebseb

    Takie badania opinii nie zawsze są miarodajne. Jeżeli zada się ogólnikowe pytanie „czy pomagać” większość odpowie twierdząco. Jeżeli jednak zadaje się pytania odnośnie konkretnej formy pomocy i koszty z tym związane to odpowiedzi mogą być różne. Ja ze swej strony zachęcałbym USA do formy pomocy w postaci wysłania na Ukrainę własnych wojsk. Szybko by sobie poradzili ze słabymi wojskami rosyjskimi. Mają praktykę w różnych wojnach. W Iraku sobie radzili to myślę że w wojnie na Ukrainie też mogliby się wykazać.

    1. Stif

      "mają praktykę w różnych wojnach" - szczególnie w WIETNAMIE !

  2. Sebseb

    Dodam jeszcze, że Chiny zawsze wypominają USA ich współczesne wojny zrównując działania Amerykanów z obecnymi działaniami Rosji.

Reklama