Polityka i prawo
Niemcy “zbroją” się w cyberprzestrzeni przed eurowyborami
Niemieccy politycy zadeklarowali usprawnienie systemu cyberbezpieczeństwa. Deklaracje te są konsekwencją jednego z największych wycieków danych, którego sprawcą był 20-latek, a nie Rosja czyli inne państwo. Pokazało to, że Niemcy są bardzo podane na takie zagrożenia, a do wyborów w Parlamencie Europejskim zostało pięć miesięcy – informuje Reuters.
Przedstawiciele rządu federalnego są niepewni zabezpieczeń, wątpią również w świadomość polityków i społeczeństwa odnośnie zagrożenia. Obawiają się, że obce państwo, albo radykałowie z prawej strony mogą podjąć próby manipulacji wynikiem wyborów. Minister spraw wewnętrznych Horst Seehofer w rozmowie z Reutersem powiedział, że należy wprowadzić odpowiednie środki zapobiegające. Jest to pokłosie ostatniego wycieku danych, który okazał się być jednym z największych w historii tego państwa. Holger Muench szef Niemieckiej Policji Federalnej powiedział, że skoro mógł to zrobić 20-latek, to inni mogą również przeprowadzić podobną operację. Profesjonaliści mają o wiele więcej metod wykradania haseł i dysponujący większymi zasobami – dodał Muench.
Seehofer podkreślił, że wzmocnienie bezpieczeństwa będzie wymagało zatrudnienia dodatkowych setek ekspertów w policji federalnej oraz agencji cyberbezpieczeństwa BSI oraz stworzenia systemu wczesnego ostrzegania. W ramach tego ostatniego konieczne byłoby powołanie specjalnej jednostki do monitorowania i zapobiegania cyberatakom. Brakuje jednak szczegółowych informacji na jej temat. Rząd planuje również wprowadzenie poprawek do obowiązującego prawa. Mają one zapewnić większą ochronę dla przemysłu i obywateli. Szczegóły mają być uzgodnione po spotkaniach z policją i przedstawicielami BSI.
Minister spraw wewnętrznych powiedział, że rząd zwiększy również liczbę szkoleń dla polityków oraz społeczeństwa. Jednym z tematów przewodnich ma być bezpieczne tworzenie haseł. Jego zdaniem, wciąż wiele osób używa łatwych do złamania haseł, którymi posługuje się w wielu miejscach naraz.
Niemiecka opozycja krytykuje agencje bezpieczeństwa za reakcje w sprawie incydentu bezpieczeństwa. BSI miała zostać poinformowana przez jednego z polityków na początku grudnia o podejrzanej aktywności na jego skrzynce pocztowej oraz koncie w mediach społecznościowych. Były podobne 4 incydenty w 2018, ale służbom bezpieczeństwa nie udało się ich ze sobą powiązać. Arne Schoenbohm – szef BSI powiedział, że rozpatrywano je jako osobne sprawy. BSI jest odpowiedzialne za ochronę sieci rządowych.
Podejrzany Niemiec był znany władzom. W 2017 roku próbował wykraść dane, ale nie został wtedy skazany. Szef policji federalnej zapytany, dlaczego nastolatek nie został poddany obserwacji, powiedział, że było to zwyczajne przestępstwo takie jak włamanie i nie da się monitorować wszystkich podejrzanych.
W ostatnim wycieku danych ujawniono numery prywatnych telefonów oraz adresy zamieszkania. Wśród wykradzionych materiałów znalazły się również domowe adresy czy zbiór zdjęć, czatów i innych danych prywatnych.
Eksperci podkreślą, że posługiwanie się przez polityków, słabiej zabezpieczonymi, prywatnymi telefonami oraz nieświadomość o konieczności tworzenia skomplikowanych haseł, tylko zachęca do ataków. Problemem jest również zdecentralizowany niemiecki system polityczny i słabe powiązania pomiędzy siłami bezpieczeństwa w różnych regionach Niemiec. Ponadto odpowiedzialność za cyberbezpieczeństwo jest w Niemczech szeroko podzielona na federalne ministerstwa i agencje w 16 landach, co utrudnia szybką detekcję zagrożenia i dzielenie się danymi.
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany