Reklama

Polityka i prawo

#CyberMagazyn: Czy DSA doprowadzi do inflacji algorytmów w moderacji?

Autor. renateko / Pixabay

Mijający rok to nie tylko gorące debaty na temat tego, jak wiele wypaczeń ma dziś cyfrowa gospodarka, ale i rozmowy - nierzadko nie tak medialne jak wycieki informacji od sygnalistów - na temat tego, co można zrobić, by gospodarkę cyfrową usprawnić, a jej patologię ukrócić z wykorzystaniem regulacji. Jedną z nich ma być unijny Digital Services Act (DSA).

Projekt regulacji wspólnych przepisów w sprawie usług cyfrowych znany jako DSA został przyjęty przez Komisję ds. Rynku Wewnętrznego i Ochrony Konsumentów Parlamentu Europejskiego w połowie grudnia.

Unijne organy twierdzą, że proponowane rozwiązania przełożą się na lepszą ochronę konsumentów przed nadużyciami ze strony wielkich firm technologicznych, które względem respektowania ich praw w ostatnich latach, mówiąc oględnie - nie miały dobrej passy. "Co jest nielegalne offline, będzie również nielegalne online" - mówią unijni urzędnicy.

Głównym celem DSA miało być pociągnięcie wielkich platform do odpowiedzialności za to, co dzieje się w rzeczywistości tworzonej przez ich usługi cyfrowe, takie jak np. Facebook czy YouTube. Chodzi tu m.in. o nielegalne treści, takie jak zachęty do działań terrorystycznych czy propaganda ekstremistyczna.

Usuwanie materiałów tego rodzaju ma być przez DSA ściśle uregulowane - pytanie jednak brzmi, czy tak ścisła regulacja internetu, która wydaje nam się etycznie dobra, gdy myślimy np. o pornografii dziecięcej czy innych treściach przestępczych, jest równie korzystna dla istniejących w sieci inicjatyw obywatelskich i platform otwartych ?

Nadmierna regulacja - stłumienie cyfrowej aktywności obywatelskiej

Przykładem otwartej platformy, która działa dla wspólnego dobra, może być internetowa encyklopedia Wikipedia. Wszystkie wpisy w Wikipedii tworzone są przez wikipedystów - wolontariuszy, edytorów, którzy tworzą je bez wynagrodzenia.

Bez żadnych opłat można korzystać również z jej zasobów, dostępnych w kilkudziesięciu językach. Wikipedia nie śledzi tego, co czytają osoby ją wykorzystujące, nie gromadzi informacji o nawykach swoich użytkowników, nie serwuje im reklam.

Zbyt dużo restrykcji to koniec otwartego internetu

W minionym roku mieliśmy do czynienia z kilkoma atakami na Wikipedię, która była wykorzystywana do działań dezinformacyjnych, a artykuły informujące na tematy takie, jak np. szczepienia na koronawirusa były modyfikowane przez osoby biorące udział w operacjach informacyjnych. Czy oznacza to, że odpowiedzialnością za to powinna zostać obarczona sama encyklopedia i jej operator - Fundacja Wikimedia? Takie rozumienie sprawy uderza w sam model funkcjonowania otwartej platformy wiedzy dla wszystkich internautów, którą jest Wikipedia.

Próba zmuszenia encyklopedii do zgodności z bardzo restrykcyjnym prawem może skończyć się cenzurą wiedzy dostępnej w ramach tego zasobu - a zatem ograniczeniem prawa do informacji nas wszystkich.

Otwarte platformy to nie Big Techy

Platformy takie jak Wikipedia, a także mniejsze serwisy internetowe o charakterze lokalnym, bardzo często dające wiele korzyści swoim użytkownikom, nie będą w stanie wdrożyć zaawansowanych metod algortmicznej moderacji treści, która jest konieczna, by sprostać wymogom DSA.

W wypadku wielu podmiotów, usuwanie nielegalnych treści w ciągu bardzo krótkiego czasu, o którym mówi się w kontekście europejskich przepisów, to fikcja - poza Big Techami i ich platformami, takimi jak Facebook, Google, Twitter czy TikTok, wiele usług wciąż funkcjonuje w oparciu o działalność zespołów pracowników odpowiedzialnych za moderację treści.

Choć mniej efektywna niż algorytmiczna, "ludzka moderacja" daje przynajmniej przejrzystość w zakresie etyki i przestrzegania praw człowieka.

Chcąc ukrócić niekontrolowane działanie algorytmów odpowiedzialnych za proponowanie użytkownikom platform cyfrowych treści, a także pojawianie się nielegalnej zawartości w mediach społecznościowych i internecie, DSA może doprowadzić do kolejnej inflacji algorytmów - tym razem w moderacji .

Warto, by pracom nad nimi towarzyszyła analiza wpływu na przestrzeganie wolności obywatelskich, praw człowieka i zwykłej, uniwersalnej etyki.

Chcemy być także bliżej Państwa - czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać - zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.

Reklama
Reklama
Reklama