Reklama

Polityka i prawo

Nowa unijna regulacja obciąży firmy IT. Poniosą odpowiedzialność za nielegalne treści

Fot. Sébastien Bertrand/flickr
Fot. Sébastien Bertrand/flickr

Jak informuje dziennik „Financial Times”, Komisja Europejska rozpoczęła  prace nad regulacją dotyczącą usług cyfrowych - Digital Services Act (DSA). Nowe prawo ma m.in. umożliwić Unii Europejskiej wymuszanie na firmach technologicznych usuwania nielegalnych treści w globalnej sieci pod groźbą sankcji. 

Opracowywany przez KE zbiór przepisów ma pozwolić UE na zmianę podejścia do dużych koncernów technologicznych oferujących swoje usługi w krajach Wspólnoty. Dokument ma zapewnić Brukseli uprawnienia pozwalające na uregulowanie i egzekwowanie standardów w takich obszarach, jak mowa nienawiści, treści ekstremistyczne i naruszenia praw własności intelektualnej na platformach internetowych. Według "FT" nowe prawo najpewniej będzie również zawierało zapisy regulujące przejrzystość reklam politycznych i zmuszające firmy do poddania algorytmów ich usług zewnętrznemu nadzorowi.

Ursula von der Leyen, która w listopadzie obejmie przewodnictwo nad KE, w zeszłym tygodniu zapowiedziała, że DSA "poprawi zasady dot. odpowiedzialności i bezpieczeństwa cyfrowych platform, usług i produktów". Zaznaczyła, że projekt "dopełni jednolity rynek cyfrowy". Według unijnych urzędników nowe prawo zapewni szczegółowe ramy prawne dla wszystkich jego części, w tym - dostawców usług internetowych, wyszukiwarek, operatorów chmury obliczeniowej oraz mediów społecznościowych.

Dokument, który ma zastąpić 20-letnią unijną dyrektywę o handlu elektronicznym, powinien zostać ogłoszony pod koniec przyszłego roku. Jak podało "FT", przedstawiciele KE skontaktowali się już w kwestii planowanych zmian z reprezentantami sektora technologicznego. W okresie wakacyjnym urzędnicy mają ocenić słabe strony funkcjonujących zapisów prawnych.

W ocenie brytyjskiej gazety DSA będzie pierwszą tego typu legislacją regulującą na szeroką skalę zawartość dostępną na platformach cyfrowych. W myśl projektu opracowywanego przez KE usługodawcy będą poddani procedurom "powiadamiania i usuwania" (ang. notice and take down) pod groźbą kar finansowych. Ma to wymusić kasowanie zgłaszanych nielegalnych treści. Dotychczas UE polegała w tych kwestiach na systemie dobrowolnego utrzymywania standardów przez koncerny takie jak Facebook, Twitter czy YouTube.

Według "FT" unijni prawodawcy w kwestii platform internetowych i stwarzanych przez nie zagrożeń pozostali w tyle za dużymi państwami członkowskimi, takimi jak Niemcy, Francja czy Wielka Brytania. Wymienione kraje już wcześniej wystąpiły z własnymi planami regulacji mających zaradzić problemom takim jak nielegalne treści czy mowa nienawiści - wskazuje gazeta.

SZP/PAP

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama