Nie mogę udzielać informacji, które mają charakter niejawny, a więc o tym, jakie środki operacyjne posiadają polskie służby - oświadczył w poniedziałek rzecznik rządu Piotr Müller. Jak dodał, sędziowie „mają wiedzę drobiazgową” o tym, na jaki zakres kontroli operacyjnej wydają zgodę.
Rzecznik rządu, pytany w Polsat News czy może potwierdzić, że polski rząd zakupił ten system, odparł, że nie może udzielać informacji, które "mają charakter niejawny, to znaczy, jakie środki operacyjne posiadają polskie służby". Jednocześnie wskazał, że "żadne działania kontroli operacyjnej, tej najdalej idącej, czyli m.in. kontroli rozmów, czy korespondencji, nie są w Polsce przeprowadzane przez służby bez zgody sądu".
Dopytywany, czy jest pewien, że sędziowie wydający taką zgodę mają wiedzę, że wydają zgodę także np. na Pegasusa, Müller zapewniał, że sędziowie "mają wiedzę drobiazgową o tym, jaki jest zakres kontroli, czy jest to kontrola rozmów, czy korespondencji, czy jakiegokolwiek innego działania".
Według niego, dopuszczone przez sąd działania operacyjne są "wylistowane" i tylko na określony czas. "Jeżeli ten czas (służby) przekroczą, muszą mieć ponowną zgodę sądu, w dodatku sąd w każdej chwili może kontrolować te działania i nakazać zniszczenie materiałów. W dodatku materiały, które (...) nie służą postawieniu jakiegoś zarzutu, muszą zostać zniszczone" - poinformował.
Czytaj też
Pytany, czy może zagwarantować, że te materiały "nie są wykorzystywane na bieżąco przez służby specjalne do innych celów", odpowiedział twierdząco. "Absolutnie takie materiały nie mogą i nie są wykorzystywane w innym celu, niż w zakresie, które są przedmiotem wniosku, który został skierowany do sądu".
Po uwadze, że o fakturze za zakup systemu Pegasus z Funduszu Sprawiedliwości doniósł prezes NIK Marian Banaś, a poseł KO Michała Szczerba "odnalazł pewne potwierdzenie w Ministerstwie Finansów", rzecznik rządu został zapytany, czy zakupu dokonano zgodnie z obowiązującymi regułami. Müller ponownie zaznaczył, że "tak, jak nie jest w pełni jawna informacja o wyposażeniu Wojska Polskiego, czy jednostek specjalnych, tak samo nie jest w pełni jawna informacja, jakie konkretne systemy są kupowane".
Wójcik: To było zgodne z prawem
Minister w KPRM Michał Wójcik (Solidarna Polska) pytany w Programie Trzecim Polskiego Radia o sprawę Pegasusa odpowiedział: "To było zgodne z prawem, bo jednym z celów Funduszu Sprawiedliwości jest zapobieganie przestępczości" - powiedział, zapytany o przekazanie z Funduszu Sprawiedliwości 25 mln zł na zakup programu Pegasus.
Minister Wójcik był pytany czy jest zwolennikiem powołania sejmowej komisji śledczej, która zajmie się wyjaśnieniem sprawy używania przez polskie służby programu do inwigilacji Pegasus. "Nie jestem zwolennikiem komisji śledczej. Dlatego, że są organy, które zajmują się tego typu sprawami, to jest m.in. prokuratura" - mówił Wójcik.
Podkreślił, że prokurator Ewa Wrzosek, która zgodnie z doniesieniami miała być podsłuchiwana przy użyciu Pegasusa, nie wyraziła zgody na przekazanie swojego telefonu do sprawdzenia prokuraturze.
Wójcik odniósł się też do poniedziałkowej publikacji "GW", w której podano, że na zakup Pegasusa przekazano 25 mln zł z Funduszu Sprawiedliwości, którego dysponentem jest Ministerstwo Sprawiedliwości. Dziennik podał, że zakup systemu z Funduszu Sprawiedliwości był precyzyjnie zaplanowaną operacją resortu sprawiedliwości i CBA, a na każdym etapie zadbano o kamuflaż.
"25 mln przekazanych środków. O tym dyskusja była już cztery lata temu. To było zgodne z prawem, bo jednym z celów Funduszu Sprawiedliwości jest zapobieganie przestępczości" - powiedział Wójcik.
Jego zdaniem w doniesieniach "GW" nie ma nowych informacji. "Nie ma tu żadnych nowych rzeczy, nie ma tu rewelacji. To wszystko było omawiane na komisjach. Oni to wiedzą tyko próbują namieszać ludziom w głowach" - dodał.
Pegasus dla CBA?
W poniedziałek "Gazeta Wyborcza" napisała, że Pegasus został zakupiony dla CBA z pieniędzy Funduszu Sprawiedliwości i była to precyzyjnie zaplanowana operacja. Ministerstwo Finansów uznało, po zawiadomieniu NIK w tej sprawie, że choć doszło do złamania przepisów, to "stopień szkodliwości czynu był znikomy" - napisała "GW", która opublikowała postanowienie Głównego Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych z września 2020 r., do którego dotarł poseł KO Michał Szczerba. Rzecznik ponownie odmówił wszczęcia postępowania w tej sprawie, ale - jak pisze GW - "podzielił wiele uwag NIK, zaś treść jego postanowienia odsłania kolejne elementy całego procesu".
Dziennik opisuje, że 15 września 2017 r. na posiedzeniu sejmowej komisji finansów publicznych był opiniowany m.in. wniosek ministra sprawiedliwości w sprawie zmian w planie finansowym Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej na 2017 r. "To właśnie dzięki tym zmianom Centralne Biuro Antykorupcyjne mogło dostać 25 mln zł na zakup izraelskiego systemu do inwigilacji Pegasus" - pisze gazeta.
Czytaj też
"GW" zaznacza, że "choć właśnie o to chodzi, na komisji nie pada o tym ani jedno słowo". Wniosek przedstawia wiceminister sprawiedliwości Michał Woś, który tłumaczy, że 12 sierpnia zmieniono zasady finansowania z Funduszu, "rozszerzając katalog podmiotów, które taką pomoc mogą świadczyć". Woś podaje, że teraz został "dodany katalog instytucji z sektora finansów publicznych. Stąd przedłożone zmiany".
Amerykańska agencja prasowa Associated Press podała pod koniec grudnia ub.rplu, powołując się na ustalenia działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab, że za pomocą opracowanego przez izraelską spółkę NSO Group oprogramowania Pegasus inwigilowany był senator KO Krzysztof Brejza, adwokat Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek.
Czytaj też
Chcemy być także bliżej Państwa - czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać - zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.