Reklama

Polityka i prawo

Łukaszenko mówi wprost: „Cyberbroń jest groźniejsza od bomby atomowej”

Autor. The Presidential Press and Information Office/Wikimedia Commons/CC 4.0

„Niebezpieczeństwem przyszłości nie jest broń jądrowa. Są bardziej niebezpieczne kierunki. To broń biologiczna i cyberbroń. Są o wiele bardziej groźne” – ocenił prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenko. Jego słowa potwierdzają, jak istotną sferą jest cyberprzestrzeń. Jednak czy w swojej teorii nie posunął się za daleko? 

Reklama

Łukaszenko na kanale YouTube „Akademia Administracji Publicznej przy Prezydencie Republiki Białoruskiej” jednoznacznie ocenił, że „niebezpieczeństwem przyszłości nie jest broń jądrowa", lecz „broń biologiczna i cyberbroń”. Jego zdaniem są one znacznie groźniejsze. „Ludzkość nie zrozumiała jeszcze niebezpieczeństwa, które się z nimi wiąże, szczególnie z cyberbronią. To jest problem” – zaznaczył.

Reklama

Prezydent zwrócił uwagę, że powszechnie ludzie „drżą", myśląc o bombach atamowych, jednak w według niego cyberbroń to większy problem. Wynika to z faktu, że trudno je wykryć. „Nie jesteśmy nawet w stanie się bać cyberprzestępczości” – stwierdził. 

Autor. Академия управления при Президенте Республики Беларусь/YouTube

Cyberpartyzanci w kraju Łukaszenki

Reklama

Reżim Łukaszenki jest nękany cyberatakami. Jedną z grup, która prowadzi aktywne cyberdziałania wymierzone w infrastrukturę tego państwa są Białoruscy Cyberpartyzanci. Przykładem ich działań mogą być cyberataki wymierzone w sieci i systemy Kolei Białorusi, które doprowadziły do zakłóceń w transporcie. W wyniku działania hakerów konieczne było przejście na tryb pracy offline. 

Mowa tu o dwóch głośnych operacjach. Jedna miała miejsce pod koniec stycznia br., a druga w ostatnich dniach lutego, tuż po wybuchu wojny w Ukrainie. Celem Białoruskich Cyberpartyzantów było utrudnienie transportu wojsk Rosji. 

Czytaj też

Cyberataki nie muszą zabijać

W odniesieniu do słów prezydenta Łukaszenki należy przytoczyć opinie ekspertów, zajmujących się cyberprzestrzenią w kontekście konfliktów. Jak pisaliśmy w naszym #CyberMagazynie, pojawiają się twierdzenia, że cyberataki nie muszą wcale wywoływać poważnych zniszczeń, aby mieć wpływ na wynik konfrontacji. 

Przykładem może być stanowisko Thomasa Rida z Uniwersytetu Johna Hopkinsa. W publikacji „Cyber War Not Take Place” stwierdził, że cyberataki nie są jak pociski – niczego nie niszczą i z tego względu nie zabiją lub ranią. Jednak nie oznacza to, że ich znaczenie można umniejszać. Wynika to z faktu, że mogą mieć wpływ na rozstrzygnięcie bitwy czy całego konfliktu, nie poprzez destrukcję określonej infrastruktury, lecz zakłócenie logistyki lub zdolności wojskowych.

Czytaj też

Chcemy być także bliżej Państwa – czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.

Reklama

Komentarze (2)

  1. Ptin-nahoj

    Łukaszenko 6 lutego twierdził, że zanim Europa się obróci to on z putinem będą nad kanałem La Manche. Wojna na Ukrainie miała potrwać 2-3 dni. Jak twierdził: tam nie ma komu się bronić. A teraz zastanawia się jak wybrnąć z tej wojny. Bo albo kulka od putina albo bunt wojska i narodu.

  2. JAGODA

    Wypowiedział się granatem od brony oderwany kołchoźnik, samozwańczy prezydent światowego imperium ziemniaka i kiszonego ogóra !

Reklama