Władze Google rozważają wprowadzenie możliwości blokowania zewnętrznych plików cookies w ramach przeglądarki Chrome. Produkt giganta ma zostać wyposażony w nową funkcjonalność - tzw. Privacy Sandbox. Zmiany miałaby zostać wprowadzone w ciągu dwóch lat.
Według koncernu z Mountain View firmy nadal będą mogły pozyskiwać dane biometryczne internautów i personalizować swoje oferty. Privacy Sandbox będzie jednak blokować wykorzystanie bardziej szczegółowych informacji na temat odbiorców, jakie często gromadzone są z wykorzystaniem plików śledzących (ang. tracking cookies).
Dziennik "Financial Times" zwrócił uwagę, że zaproponowane przez Google rozwiązanie różni się od tego, które jakiś czas temu wprowadziła firma Apple w swojej przeglądarce Safari. Zdaniem cytowanego przez gazetę dyrektora zespołu inżynierskiego przeglądarki Chrome Justina Schuha, podejście Apple'a jest bardzo radykalne i zachęca do obchodzenia blokady ciasteczek przez inne, bardziej inwazyjne metody śledzenia użytkowników.
Były szef działu cyberbezpieczeństwa w Facebooku Alex Stamos skomentował pomysł Google'a na Twitterze, zwracając uwagę, że ruch ten można interpretować na dwa sposoby.
"Bez cynizmu: to wielkie zwycięstwo dla prywatności! Cynicznie: Google wykorzystuje brak spójnego stanowiska koalicji stojącej w opozycji do wielkich firm technologicznych na temat kompromisów między ochroną prywatności a konkurencją rynkową do zabetonowania swojej pozycji oligopolisty na rynku reklam (obok Facebooka). Prawdopodobnie obie interpretacje są prawdziwe" - napisał Stamos.
Na całkowite domyślne blokowanie zewnętrznych ciasteczek śledzących w przeglądarce we wrześniu 2019 roku zdecydowała się Mozilla, producent przeglądarki Firefox. Funkcję wprowadzono wraz z mechanizmem zabezpieczającym użytkowników programu przed działaniem tzw. kryptominerów, czyli złośliwego oprogramowania wykorzystującego zasoby zaatakowanego komputera do pozyskiwania kryptowalut.