Reklama

Polityka i prawo

#CyberMagazyn: Inwazja Rosji na Ukrainę a incydenty w Polsce. Konsekwencje rozpadu prawdy

ukraina wojsko
Wojna w Ukrainie
Autor. Генеральний штаб ЗСУ (@GeneralStaffUA)/Twitter

Uleganie przez służby wywiadowcze naciskowi opinii, często wykreowanej przez siły zewnętrzne lub samych decydentów, powoduje, że ich analizy nie dostrzegają lub ignorują zaistniałe fakty. Przykład? Wojna w Ukrainie i przecenienie potencjału Rosji.

Reklama

W ostatnim wydaniu #CyberMagazynu ("Rozpad prawdy a fałszywe wiadomości") wskazywaliśmy, że w wielu obszarach funkcjonowania każdego społeczeństwa fakty i dane są niezbędne do jego prawidłowego rozwoju.

Reklama

Podejmowanie złożonych decyzji, nawet jeśli wymagają subiektywnych ocen i intuicji wymaga, aby opierały się one na uzgodnionych faktach i wiarygodnych danych.

Jednak w obecnym dyskursie politycznym i obywatelskim brak zgody co do faktów wydaje się być większy niż kiedykolwiek. Opinie wypierają i przytłaczają fakty w mediach, a w efekcie mniej ufamy instytucjom, które niegdyś były zaufanymi źródłami informacji.

Reklama

Zjawisko odchodzenia od faktów i danych w debacie publicznej i decyzjach politycznych ma daleko idące konsekwencje. Jakie?

Czytaj też

Skutki rozpadu prawdy

Rozpad prawdny powoduje szczególnie szkodliwe efekty społeczne, którymi są: 

  1. Erozja dyskursu obywatelskiego.

Bez wspólnego zestawu faktów niemal niemożliwe staje się prowadzenie znaczącej debaty dotyczącej ważnych tematów.  W rezultacie jakość kształtowania polityki spada, a proces decyzyjny spowalnia, powodując paraliż polityczny.  

Niepewność i brak zgody co do faktów stwarzają coraz większe trudności w uzgodnieniu warunków debaty i uniemożliwiają kompromis.  Brak zaufania do organów władzy wzmacnia pozycję grup interesu, które mogą dalej ingerować w podejmowanie decyzji przez nie.

Paraliż polityczny skutkuje opóźnieniami w podejmowaniu niezbędnych decyzji społecznych i politycznych.  Dysfunkcja ta nakłada poważne koszty na gospodarkę, politykę zagraniczną, stosunki dyplomatyczne i wiarygodność państwa.

  1. Alienacja i wycofywanie się jednostek z instytucji politycznych i obywatelskich.

Wraz ze spadkiem zaufania dla wybieranych władz , spada również zaangażowanie obywatelskie - proces ten może zwiększać poczucie wyobcowania. Publiczne zaangażowanie obywatelskie często służy jako kontrola przedstawicieli politycznych poprzez wspieranie przejrzystości, odpowiedzialności i udziału społeczności.  

  1. Niepewność polityczna na szczeblu krajowym.

Brak oparcia polityki na faktach i analizach prowadzi do niepewności, gdy jednostki, korporacje, przeciwnicy i sojusznicy nie mają obiektywnych danych i punktów odniesienia, na których mogliby oprzeć swoje decyzje i nie są w stanie zaufać kluczowym instytucjom jako źródłom informacji.

Niepewność może wiązać się ze znacznymi kosztami ekonomicznymi w postaci odroczonych inwestycji gospodarczych, a także prowadzić do utraty wiarygodności na arenie międzynarodowej - i do wyzwań w stosunkach dyplomatycznych - jeśli sojusznicy i przeciwnicy zaczną kwestionować zobowiązania.

Czytaj też

Rozpad prawdy zagrożeniem dla bezpieczeństwa narodowego

Doug Irving, analityk komunikacyjnym w RAND Corporation, w swym tekście „Rozpad prawdy zagraża bezpieczeństwu narodowemu USA", opublikowanym 28 czerwca 2023, napisał: „Truth Decay to coś więcej niż tylko pozbawiona faktów tyrada w telewizji kablowej lub teoria spiskowa krążąca w mediach społecznościowych. Termin ten służy do opisania społeczeństwa, które dzieli się na podstawowe fakty, gdzie opinia zbyt często zastępuje analizę, a debaty przeradzają się w nieufność".

Dotychczasowe teorie zakładały, że polityka zagraniczna i bezpieczeństwo narodowe stoją ponad publicznymi problemami i jest to domena dyplomatów, agentów wywiadu i innych specjalistów. Obecnie straciły one swą aktualność.

Jak wynika z prowadzonych badań, to opinia publiczna może wywierać potężną presję w kwestiach wojny, pokoju i bezpieczeństwa narodowego. Zdaniem RAND, który od lat prowadzi badania nad tym zjawiskiem, media przekładające opinie nad fakty powodują, że ich odbiorcy są łatwym celem manipulacji zarówno sił wewnętrznych jak i zewnętrznych. Wykorzystują to w pełni „internetowe trolle" z Rosji i Chin, rozpalając emocję od kwestii rasowych po nakazy sanitarne, jak to miało w przypadku pandemii COVID -19.

Politolog Caitlin McCulloch i Heather Williams, była oficer Agencji Wywiadu Obronnego (DIA),  przeprowadzili badania fokusowe ze specjalistami w zakresie strategii wojskowej, terroryzmu, polityki zagranicznej, historii i politologii celem zidentyfikowania punktów, w których „Truth Decay" może zagrozić bezpieczeństwu narodowemu.

Określili oni „bezpieczeństwo narodowe", jako ochronę ludzi, miejsc i stylu życia. Zgodzili się, że zjawisko to stanowi coraz większe zagrożenie. Rządy w każdym kraju demokratycznym w swych decyzjach kierują się poglądami, jakie dominują wśród potencjalnych wyborców. Stąd też możliwość zewnętrznego i wewnętrznego kształtowania opinii publicznej może w efekcie  prowadzić do podejmowania decyzji w zakresie bezpieczeństwa.

Na przykład badanie z 2019 r. wykazało, że członkowie izraelskiego parlamentu są bardziej skłonni do wyrażenia zgody na ataki rakietowe wymierzone w Iran i Syrię, gdy byli przekonani i czuli, że tego właśnie chce opinia publiczna.

Jak pisze Doug Irving: Trudne relacje Ameryki z faktami zagrażają bezpieczeństwu narodowemu. >>Rozpad prawdy<< – malejąca rola faktów i analiz w życiu publicznym – może osłabić armię, kosztować nas wiarygodność USA w oczach ich sojuszników i podważyć  zdolność reagowania na kolejne kryzysy. >>Truth Decay<< stanowi >>ogromną lukę<<, >>oczywistą<<, >>silną broń<< w rękach przeciwników USA .

Jednak pełny zakres szkód, który wyrządza, dopiero zaczyna być widoczny. Stąd też politolog Caitlin McCulloch stwierdza: Utknęliśmy w cyklu (...). Polaryzacja przyczynia się do rozkładu prawdy, rozpad prawdy wpływa na polaryzację, a my kręcimy się w kółko. Szkody, jakie ten cykl wyrządza naszemu bezpieczeństwu narodowemu nie zostały w pełni zbadane".

Eksperci ogólnie zgodzili się, że z „Truth Decay" jest coraz gorzej. Ich zdaniem przywódcy polityczni kłamią teraz bardziej bezwstydnie i częściej w kwestiach bezpieczeństwa narodowego."  Heather J. Williams uważa, że zjawisko to utrudnia ludziom prowadzenie uzasadnionej debaty. Partyjniactwo i własny polityczny interes zostają zepchnięte do takiej skrajności, że nie ma środka, w którym można by osiągnąć kompromis, nie mówiąc już o konsensusie".

Heather Williams w swym komentarzu „Upadek prawdy i bezpieczeństwo narodowe", opublikowanym 1 sierpnia br. na stronach internetowych RAND, zwraca uwagę, że „Truth Decay" utrudnia analitykom wywiadu wykonywanie podstawowej funkcji ich pracy, jaką jest zbieranie i analizowanie danych. Tak jak każdemu trudno jest przefiltrować rosnącą liczbę opinii, aby znaleźć fakty, tak samo społeczność wywiadowcza zmaga się w obecnych realiach z tym wyzwaniem.

Zwiększa się również ryzyko, że decydenci nie będą ufać sporządzonych przez nich ocenom sytuacji. Jeśli nie mają zaufania do informacji opartych na faktach i ich analizach,  to może prowadzić do tego, że polityka bezpieczeństwa narodowego będzie opierać się na wykreowanych opiniach, różnego rodzaju  teoriach spiskowych lub dezinformacji, wytworzonych przez wrogie służby. W efekcie prowadzi to podważania i atakowania służb wywiadowczych w sferze publicznej przez decydentów. Było to szczególnie widoczne w 2017 r. wraz z publicznym ujawnieniem analiz społeczności wywiadowczej USA na temat rosyjskiej ingerencji w wybory prezydenckie w 2016 r., zakwestionowanych przez Donalda Trumpa, ówczesnego prezydenta Stanów Zjednoczonych.

Czytaj też

Wojna w Ukrainie to dowód

Uleganie przez służby wywiadowcze naciskowi opinii, często wykreowanej przez siły zewnętrzne lub samych decydentów, powoduje, że ich analizy nie dostrzegają lub ignorują zaistniałe fakty. Przykładem tego może być kwestia wycofania armii USA z Afganistanu oparta na błędnych analizach związanych z rzekomym poparciem społeczeństwa afgańskiego dla urzędującego prezydenta Aszrafa Ghani Ahmadzaja  i podległej mu armii. Skończyło się to jedną wielką wizerunkową klęska USA.

Doprowadziło to do kaskady kolejnych nietrafionych analiz opartych na opiniach wynikających z sytuacji, która zaistniała w Afganistanie. Mowa o m.in. założeniu, że na Ukrainie zostanie zrealizowany ten sam scenariusz co w Kabulu. W efekcie nie doceniono potencjału Ukrainy do stawienia oporu oraz przeceniono zdolności militarne Rosji. Także informacje wywiadowcze – pochodzące ze służb brytyjskich ( GCHQ i MI6 ) – nie zostały uznane za wiarygodne.

Był to efekt ukształtowanej powszechnie opinii wbrew faktom, jakie miały miejsce. Mowa o podejściu, że w Europie w XXI wieku nie może dojść do wybuchu wojny zainicjowanej przez Rosję. Także analitycy służb niemieckich i francuskich, nie wierzyli, że Rosja dokona inwazji na Ukrainę, pomimo ewidentnych dowodów na to wskazujących.

Czytaj też

Rozpad prawdy w Polsce

Opisany przez analityków RAND Corporation problem związany ze zjawiskiem „rozpadu prawdy" nie dotyczy jedynie Stanów Zjednoczonych. Jeśli przyjrzymy się obecnemu stanowi dyskursu publicznego w Polsce, to możemy stwierdzić, że zjawisko to również ma miejsce. Szczególnie dotyczy to kwestii związanych z bezpieczeństwem narodowym i polaryzacją społeczeństwa.

Strategia informacyjna przyjęta przez wiodące koncerny medialne również oparta jest na przedstawianiu opinii i interpretacji, a nie zaistniałych faktów. Ta rosnąca z tego tytułu polaryzacja doprowadza ważne debaty polityczne związane z bezpieczeństwem do skrajności. Efektem tego jest wytwarzanie wręcz otaczających nas „równoległych rzeczywistości".

Przykładem tego może być m.in. incydent ze szczątkami rosyjskiej rakiety w okolicach Bydgoszczy. Dyskusja wokół tego zdarzenia nie koncentrowała się na zaistniałym fakcie i jego potencjalnych przyczynach, lecz próbie narzucenia opinii i interpretacji w ramach bieżącego sporu politycznego. W efekcie doszło do wytworzenia związanego z tym chaosu informacyjnego, skrzętnie wykorzystanego przez polaryzacyjną narrację w mediach społecznościowych, podsycaną przez rosyjskie boty. Spowodowało to, że w części społeczeństwa nastąpiło zachwianie poczucia bezpieczeństwa.

Stąd też jeżeli przyjmiemy tezę, że pojawienie się rosyjskiej rakiety na polskim terytorium było działaniem intencjonalnym i założonym celem nie było testowanie systemu obrony powietrznej, lecz wywołanie gwałtownego sporu wewnętrznego, to można stwierdzić, że został on osiągnięty wręcz z naddatkiem.

Również trwająca dyskusja związana z dyslokacją części „Wagnerowców" na Białorusi w pobliżu granicy z Polską,  czy naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej  przez białoruskie śmigłowce, oparta nie jest o fakty a opinie, często nie mające nic wspólnego z rzeczywistością. Dlatego nie brakuje twierdzeń, że należało natychmiast ostrzelać wspomniane śmigłowce lub że może nam grozić wtargnięcie kompanii czołgów czy wozów bojowych Grupy Wagnera."

Rzeczywiste potencjalne zagrożenie bezpieczeństwa nie ma znaczenia. Liczy się jedynie to, jak to można wykorzystać do uderzenia w konkurenta politycznego. Wykorzystywana jest do maksimum w tym przypadku metoda „fleszowania" na platformach takich jak Twitter czy TikTok, która zastąpiła wszelkie dyskusje merytoryczne. Coraz częściej w przestrzeni informacyjnej mamy do czynienia ze zjawiskiem określonym mianem „Symulakrum" – kopi bez oryginału, jakim są medialne spektakle, w których sam fakt zaistniałego wydarzenia nie ma znaczenia, ale liczy się on jedynie jako przyczynek do narzucenia polaryzacyjnych opinii.

W efekcie wytwarzane jest poczucie nieistniejących zagrożeń, nie mających nic wspólnego z rzeczywistością. Sytuacja ta powoduje, że Rosja nie musi prowadzić żadnych złożonych operacji dezinformacyjnych. Wystarczy, że same jej niektóre poczynania, wobec braku konsensu ze strony elit politycznych w zakresie bezpieczeństwa narodowego, wywołują endemiczną gwałtowną polaryzację i destabilizację. Kreml osiąga dzięki temu swój zasadniczy cel, jakim jest wzbudzenie wątpliwości opinii publicznej co do kondycji i stanu bezpieczeństwa i zdolności jego obrony.

Czytaj też

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na:[email protected].

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama