Polityka i prawo
#CyberMagazyn: Europejska Tarcza Demokracji. Czy to unijna cenzura?

Autor. Kristina Flour/ Unsplash
Czy urzędnik z Brukseli usunie twoje posty pod pozorem walki z „propagandą”? Tak twierdzą krytycy nowego projektu Komisji Europejskiej. Sprawdziliśmy, co o nim wiadomo.
Autor: Piotr Litwin, starszy analityk, Stowarzyszenie Demagog
W połowie grudnia 2024 roku Parlament Europejski powołał specjalną komisję, która ma zająć się m.in. ochroną wspólnoty przed zewnętrznymi operacjami wpływu, manipulacjami w przestrzeni cyfrowej oraz ingerencjami w procesy demokratyczne. Efektem działania komisji ma być w przyszłości powstanie Europejskiej Tarczy Demokracji.
Zwolennicy tego rozwiązania przekonują, że to niezbędny767153) krok dla ochrony demokracji w obliczu zagrożenia, jakim są dezinformacja i ataki hybrydowe. Krytycy twierdzą natomiast, że to krok ku unijnej cenzurze. Pojawił się też zarzut, że celem projektu jest to, by właściciele mediów społecznościowych szybko usuwali ze swoich serwisów materiały wskazane przez unijnych urzędników.
Czy obawy są zasadne? Niełatwo odpowiedzieć jednoznacznie, bo nie wszystkie szczegóły projektu są znane. Przyjrzyjmy się dokładnie tej inicjatywie.
Obietnica von der Leyen
W ostatnim czasie byliśmy świadkami wyborów w Mołdawii, w Rumunii i w Gruzji. O niepokoje występujące w tych państwach podczas kampanii oskarżano zewnętrzne ingerencje i dezinformację. Ursula von der Leyen przedstawiła w maju 2024 roku pomysł stworzenia „tarczy”, która miałaby ochronić europejskie demokracje przed tego rodzaju zagrożeniami.
Europejska Tarcza Demokracji to jeden z projektów (s. 23), który przewodnicząca Komisji Europejskiej zobowiązała się zrealizować, jeśli zostanie ponownie wybrana na to stanowisko. Jako swoją inspirację wskazała podobne organy, które działają już na poziomie krajowym – francuską VIGINUM i szwedzką Agencję Obrony Psychologicznej (s. 23).
Po czerwcowych wyborach europejskich nowy skład Parlamentu Europejskiego wybrał von der Leyen na przewodniczącą KE na drugą kadencję.
Tarcza rusza od tego roku
Zgodnie z zapowiedzią prace na Europejską Tarczą Demokracji już trwają. Za projekt odpowiada komisarz Michael McGrath, powołany w listopadzie ubiegłego roku.
W grudniu 2024 roku Parlament Europejski zatwierdził utworzenie specjalnej komisji ds. Europejskiej Tarczy Demokracji, a 23 stycznia – ogłosił 33 nazwiska członków komisji (s. 7-8_EN.pdf)).
27 proc. miejsc zajmują ugrupowania prawicowe, 30 proc. – lewicowe, a 39 proc. – centrowe. Odpowiada to w przybliżeniu podziałowi mandatów w parlamencie. Poza tym znajdziemy jednego parlamentarzystę niezrzeszonego – Fidiasa Panajotu, cypryjskiego youtubera i influencera. Polaków w komisji reprezentują Beata Szydło i Bartłomiej Sienkiewicz.
Wśród zadań, z którymi komisja ma się zmierzyć przez najbliższe 12 miesięcy, znajdziemy między innymi:
- przegląd i ocenę istniejących przepisów i strategii politycznych pod względem luk, które mogłyby zostać wykorzystane do wrogiej ingerencji w procesy demokratyczne;
- opracowanie sugestii i wniosków w zakresie usunięcia tych luk i zwiększenia odporności na zagrożenia i ataki hybrydowe, w tym na manipulację i na operacje wpływu z zagranicy;
- przeciwdziałanie kampaniom informacyjnym tworzonym przez wrogie państwa trzecie w celu wywarcia wpływu na opinię publiczną Unii i szkodzącym celom UE;
- dbanie o ogólną odporność instytucjonalną na zagraniczne ingerencje, zagrożenia hybrydowe, ataki i dezinformację.
Czy to „nadzór nad demokracją”?
Nie wszystkich przekonał nowy pomysł przewodniczącej KE. Rezolucja jest dość ogólnikowa, a debata publiczna nie lubi próżni. Z tego powodu pomysł objęcia Unii Europejskiej „tarczą” stał się pożywką dla dezinformatorów.
Na blogu rzekomej kancelarii prawnej Lega Artis pojawił się artykuł o wymownym tytule „»Caryca« eurokołchozu przygotowuje się do zamachu na wolność słowa w mediach społecznościowych”. Autor wpisu wysuwa w nim podejrzenie, jakoby celem „gestapowskich przymiarek von der Leyen” było wprowadzenie cenzury.
Nazywamy Lega Artis rzekomą kancelarią, ponieważ założyciel serwisu nie figuruje w rejestrze adwokatów, a autorzy artykułów nie istnieją. To nie pierwszy raz, gdy na tym portalu publikuje się antyunijne lub fałszywe artykuły (1, 2, 3), a nawet treści pochodzące z rosyjskiej agencji RIA Novosti.
Inni też mają wątpliwości. A czy mają ku temu podstawy?
Swoje teorie w tej sprawie przedstawili politycy Konfederacji. 19 grudnia Paweł Usiądek alarmował, że Tarcza pozwoli Brukseli ingerować w proces wyborczy w państwach wspólnoty i anulować wybory tam, gdzie zwyciężą kandydaci, którzy są niepożądani z punktu widzenia interesów unijnych. Podobnie sądzi Marcin Palade, komentator polityczny.
Opinię Pawła Usiądka podziela także europoseł Ewa Zajączkowska-Hernik. Na platformie X przekonywała, że nowy organ unijny pozwoli brukselskim urzędnikom zmuszać platformy społecznościowe do usuwania treści, które zostaną uznane za „propagandę” i „fałszywe informacje”.
Podobne stanowisko zaprezentował na Facebooku poseł Michał Wawer – również ostrzegał przed agencją, która posłuży do „nadzorowania demokracji”. Podobnie jak poprzednicy uważa nowy projekt za krok w stronę cenzurowania internetu.
W treści dokumentu, na mocy którego powołano nową komisję, nie ma jednak mowy o cenzurze czy usuwaniu, bądź blokowaniu treści w internecie. Skąd więc takie interpretacje działań UE?
Urzędnik usunie Twoją „propagandę”? Sprawdzamy
Nie jest to kompletnie bezpodstawny wniosek. Ewa Zajączkowska-Hernik prawdopodobnie nawiązywała do słów Ursuli von der Leyen z czerwca ubiegłego roku:
„Kiedy więc wykryjemy szkodliwe informacje lub propagandę, musimy zapewnić ich szybkie usunięcie i zablokowanie. Jest to rola platform internetowych, które mają teraz szereg obowiązków. Musimy być czujni i bezkompromisowi, jeśli chodzi o zapewnienie, że jest to odpowiednio egzekwowane. To nie tylko odpowiedzialność moralna, ale także prawo UE!” - Ursula von der Leyen, Szczyt Demokracji w Kopenhadze, 14 czerwca 2024 roku
Przewodnicząca Komisji Europejskiej nawiązywała tutaj do unijnego Aktu o usługach cyfrowych (DSA), który nakłada liczne zobowiązania na platformy społecznościowe działające w państwach UE.
W przemowie przekonywała, że dzięki Tarczy organy unijne będą skuteczniejsze w wykrywaniu i demaskowaniu zewnętrznych operacji wpływu i manipulacji informacjami. Kolejnym krokiem będzie reagowanie z użyciem dostępnych narzędzi, takich jak właśnie DSA.
To (na razie) nic nowego
Oznacza to, że Ursula von der Leyen łączy pracę Europejskiej Tarczy Demokracji z obowiązującymi już w UE przepisami, których celem jest przeciwdziałanie dezinformacji i zewnętrznym operacjom wpływu.
Potwierdza to notatka767153_EN.pdf) dotycząca Tarczy, opublikowana w grudniu 2024 roku. Czytamy w niej, że unijny plan łączy i poszerza inicjatywy istniejące już przedtem.
O jakich działaniach mowa (poza tymi, które wynikają z DSA)? Przykładowo już w 2016 roku PE przyjął rezolucję dot. przeciwstawienia się antyunijnej propagandzie. Regularnie prowadzi się także misje obserwacji wyborów. Z kolei w latach 2020-2023 w PE działała767153_EN.pdf) specjalna Komisja ds. zagranicznej ingerencji we wszystkie procesy demokratyczne (s. 9767153_EN.pdf)). Efektem jej pracy były dwa raporty: INGE 1 oraz INGE 2.
Co istotne, także w rezolucji powołującej komisję ds. Tarczy zaznaczono, że będzie ona kontynuowała misję realizowaną w ramach poprzednich inicjatyw.
Co z usuwaniem treści w mediach społecznościowych?
Faktem jest, że akt o usługach cyfrowych określa ogólnounijne ramy wykrywania, oznaczania i usuwania nielegalnych treści. Prawdą jest też, że organy sądowe lub administracyjne – zgodnie z art. 9 ust 1 DSA – mogą wydać platformom nakaz podjęcia działań przeciwko nielegalnym treściom.
W Polsce, w ramach wdrożenia DSA, taki mechanizm na początku stycznia zaproponowało Ministerstwo Cyfryzacji. Po etapie konsultacji społecznych resort dodał do projektu nowelizacji ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną nowy rozdział – 2a.
Zgodnie z tą propozycją Prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej mógłby wydawać nakazy uniemożliwienia dostępu do nielegalnych treści (art. 11a). Sprawę nagłośnił Dziennik Gazeta Prawna, co wywołało obawy przed wprowadzeniem w ten sposób mechanizmu cenzury. Projekt jest wciąż na etapie prac rządowych.
Unijne regulacje gwarantują prawo do odwołania od decyzji platform
Obecnie każdy obywatel UE ma prawo zgłosić nielegalne treści, które opublikowano np. w mediach społecznościowych. Obowiązek sprawdzenia i ewentualnego usunięcia takiego materiału nadal spoczywa na samych platformach.
Równocześnie DSA wymaga, aby w takim przypadku moderacja przedstawiała jasne i konkretne powody swojej decyzji. Oznacza to diametralną zmianę, ponieważ wcześniej była to arbitralna decyzja samej platformy. Co więcej, akt nakazuje, aby użytkownikom zapewniono drogę odwoławczą.
Przepisy unijne oraz państwowe określają jasno, co jest nielegalne. Obecnie podaje się w nich jako przykłady treści nielegalnych: przekazy o charakterze terrorystycznym, materiały przedstawiające niegodziwe traktowanie dzieci w celach seksualnych lub nawoływanie do nienawiści.
Urzędnik nie usunie postu bez twojej wiedzy
Zaznaczmy, że przepisy określające, co jest nielegalne, zarówno na szczeblu wspólnoty, jak i poszczególnych krajów, zawsze mogą ulec zmianie. Również zjawisko propagandy571332_EN.pdf) nie jest definiowane jednakowo we wszystkich unijnych dokumentach. Z tego powodu niektóre obawy podnoszone przez krytyków Europejskiej Tarczy Demokracji nie są bezzasadne.
Nie oznacza to natomiast, że z chwilą wprowadzenia nowego rozwiązania na poziomie państw członkowskich obowiązuje cenzura, nad którą czuwa unijna agencja. W ramach Tarczy powołano dotychczas tylko specjalną komisję PE, której zadaniem jest kontynuacja pracy na rzecz zwiększenia odporności UE na zewnętrzne operacje wpływu oraz wzmocnienia istniejących instytucji przed manipulacjami.
Wraz z wejściem w życie DSA platformy społecznościowe muszą skrupulatniej przestrzegać unijnych i państwowych przepisów dotyczących nielegalnych treści. Nie oznacza to, że brukselscy urzędnicy mogą arbitralnie nakazać im usuwanie konkretnych treści. Takiego trybu zgłaszania treści nie przewidziano ani w DSA, ani w rezolucji powołującej komisję ds. Europejskiej Tarczy Demokracji.
Sztuczna inteligencja w Twoim banku. Gdzie ją spotkasz?
Materiał sponsorowany