Reklama

Polityka i prawo

Centra pozyskiwania kryptowalut budzą sprzeciw lokalnych społeczności

Fot. Marco Krohn/Wikipedia Commons/CC 4.0
Fot. Marco Krohn/Wikipedia Commons/CC 4.0

Centra pozyskiwania kryptowalut budzą sprzeciw lokalnych społeczności, przede wszystkim ze względu na wysoki pobór energii elektrycznej - poinformowała we wtorek agencja Associated Press.

Centra pozyskiwania kryptowalut działają dzięki dziesiątkom podłączonych jednocześnie do sieci energetycznej serwerów i komputerów o dużej mocy obliczeniowej, co przyczynia się do bardzo dużego zużycia energii elektrycznej. Jak informuje AP, ich obecność w niektórych miejscach na granicy pomiędzy USA i Kanadą już przyczyniła się do wzrostu cen prądu w miejscowościach, w których są zlokalizowane. Mieszkańcy miejscowości, które za siedzibę obrały sobie centra pozyskiwania kryptowalut, coraz częściej wyrażają sprzeciw wobec ich działalności, a także względem ewentualnych korzyści z nich płynących.

Jak mówi burmistrz Masseny - niewielkiej miejscowości położonej tuż przy granicy USA i Kanady, Tim Currier, "nie chcemy, aby ktoś do nas przyjeżdżał, korzystał z naszych zasobów energetycznych nie dając nam w zamian miejsc pracy, które wcześniej obiecał, potem zaś znikał bez śladu". W miejscowości tej planuje rozpocząć swoją działalność spółka Coinmint. Chce ona przekształcić starą fabrykę aluminium w centrum pozyskiwania kryptowalut. Placówka ma docelowo miesięcznie zużywać energię elektryczną na poziomie 400 megawatów, co wystarczy na jednoczesne dostarczenie zasilania dla 300 tys. domków jednorodzinnych.

W innej miejscowości - Plattsburgu w stanie Nowy Jork - działają obecnie dwa centra pozyskiwania kryptowalut. Powszechnie obarcza się je winą za wzrost cen energii, co przyczyniło się do uchwalenia przez władze miejskie zakazu powstawania nowych placówek tego rodzaju w przeciągu kolejnych 18 miesięcy.

Właściciele centrów przemysłowego pozyskiwania kryptowalut skłaniają się ku wyborowi lokalizacji dla swojej działalności, która zagwarantuje im nie tylko korzystne warunki finansowe (tania energia elektryczna), ale i klimatyczne - preferowane są chłodniejsze lokalizacje, takie jak Islandia, czy też niektóre rejony w stanie Waszyngton (wokół rzeki Columbia). Najwięcej inwestycji tego rodzaju pojawia się jednak wzdłuż granicy pomiędzy USA i Kanadą. Przekonaniu władz lokalnych do zgody na budowę centrum pozyskiwania kryptowalut zazwyczaj pomaga obietnica stworzenia przez nie nowych miejsc pracy.

Pomimo tego, nieustannie dochodzi do starć pomiędzy biznesem a władzami lokalnymi. Próbą pogodzenia skonfliktowanych stron jest wprowadzenie w niektórych stanach prawa zezwalającego władzom miejskim na podwyższenie cen energii elektrycznej dla centrów pozyskiwania kryptowalut.

Jeden z zaangażowanych w tego rodzaju działalność przedsiębiorców, założyciel firmy hostingowej Zafra - Ryan Brienza, proponuje również inne rozwiązania. Wśród nich znajduje się m.in. propozycja pracy centrum pozyskiwania kryptowalut na rzecz miasta przez pół godziny każdego dnia, bądź ponowne użycie energii cieplnej wytwarzanej przez placówkę do ogrzewania budynków miejskich.

Zdaniem Brienzy, choć liczba miejsc pracy, którą może zaoferować mieszkańcom miasta centrum pozyskiwania kryptowalut jest niewielka, placówki tego rodzaju wciąż mogą wykazywać dużą rentowność i być opłacalne dla miejscowości, w których się znajdują. Jego zdaniem w przyszłości centra mogą przyciągać do miasta utalentowanych specjalistów z dziedziny technologii, a także inwestorów. Brienza zaznacza jednak, że to perspektywa długoterminowa

Źródło:PAP
Reklama
Reklama

Komentarze