Polityka i prawo
Brexitowa gorączka. W jakim celu rząd zbiera dane o obywatelach?
Brexit zbliża się wielkimi krokami. Tymczasem brytyjski rząd w ramach przygotowań do opuszczenia Unii Europejskiej chce zbierać dane o obywatelach i sposobach, w jaki korzystają z rządowych stron internetowych. Działania te otrzymały „najwyższy priorytet” - donosi serwis BuzzFeed
Główny doradca premiera Wielkiej Brytanii Dominic Cummings miał tak określić zawarte w swojej korespondencji elektronicznej instrukcje dla ministrów, szefów poszczególnych departamentów i koordynatorów działań politycznych.
Media podają, że na posiedzeniu rządowego zespołu odpowiedzialnego za koordynację działań dotyczących brexitu, które odbyło się 19 sierpnia premier Boris Johnson powiedział, że scentralizowane dane są niezbędne do wspomagania procesu wyjścia oraz przyspieszenia cyfrowej rewolucji w usługach publicznych.
Serwis Tech Crunch zwraca uwagę, że gromadzenie danych o sposobach korzystania z rządowych stron internetowych przez mieszkańców Wielkiej Brytanii będzie odbywało się bez ich wiedzy i zgody. Przedstawiciele brytyjskiej administracji odpowiadając na pytania dotyczące procederu zapewniają, że dane będą anonimizowane. Celem ich zbierania ma natomiast być poprawa jakości świadczonych usług - pisze TC.
Eksperci z branży cyberbezpieczeństwa i prywatności oceniają jednak, że anonimizacja danych w rzeczywistości nie będzie miała miejsca, a dane o odwiedzanych stronach i sposobie korzystania z nich bez trudu będzie można przyporządkować do poszczególnych osób.
Doradca premiera Johnsona Dominic Cummings w 2015 i 2016 roku był szefem kampanii "Vote Leave" opowiadającej się za opuszczeniem Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię. Był on odpowiedzialny m.in. za stworzenie planu zdobycia głosów w referendum dzięki kampanii w mediach społecznościowych, która polegała na wykorzystaniu danych użytkowników i profilowaniu ich pod kątem dostarczania im przekazu propagandowego w ramach sponsorowanych reklam na popularnych platformach internetowych w ostatnich dniach przed głosowaniem.
Kampania "Vote Leave" została później przyłapana na przekazywaniu środków finansowych firmie Aggregate IQ z Kanady, którą media połączyły z inną firmą konsultingową - Cambridge Analytica, znaną z nielegalnego pozyskania danych 87 mln użytkowników Facebooka do celów reklamy politycznej. Aggregate IQ miała pomagać w budowie kampanii marketingowej "Vote Leave". Wiele komunikatów emitowanych w jej ramach zawierało według mediów treści ksenofobiczne i rasistowskie.
Serwis Tech Crunch przypomina, że w ubiegłym roku brytyjski odpowiednik Urzędu Ochrony Danych Osobowych - ICO (Biuro Komisarza ds. Informacji) ostrzegło o ryzyku mikrotargetowania internautów na potrzeby reklamy politycznej. Zdaniem organu takie wykorzystanie danych obywateli podważa zaufanie do demokracji. Również w ubiegłym roku ICO opublikowało raport, w którym wskazało proceder nadużywania danych Brytyjczyków przez partie polityczne działające w kraju.
Tech Crunch spekuluje, że dane gromadzone na polecenie brytyjskiego premiera mogą zostać wykorzystane w ramach kampanii przed możliwymi przyspieszonymi wyborami w Zjednoczonym Królestwie.