Premier Australii Scott Morrison wydał specjalne oświadczenie w sprawie incydentu, którego celem były główne partie polityczne oraz struktury parlamentu. Według ekspertów cyberatak został przeprowadzony przez aktora państwowego.
Specjalne oświadczenie premiera Scott’a Morrison’a jest następstwem dochodzenia w sprawie próby włamania na serwery australijskiego parlamentu. „W trakcie analizy incydentu zdaliśmy sobie również sprawę, że wpłynął on także na sieci niektórych partii politycznych” – stwierdził premier rządu.
Scott Morrison nie wskazał na konkretne źródło cyberataku, ponieważ wiązałoby się to z koniecznością ujawnienia informacji niejawnych. „Nie zamierzam wdawać się w szczegóły tych spraw operacyjnych” – tłumaczył swoje stanowisko premier, wskazując jedynie, że „za ten cyberatak odpowiada aktor państwowy”. Z kolei australijskie Centrum Bezpieczeństwa Cybernetycznego stwierdziło, że pomimo iż systemy partyjne zostały naruszone, nie odkryto dowodów związanych z potencjalną kradzieżą lub wyciekiem danych.
Premier rządu, starając się uspokoić obywateli, zaznaczył – „Wprowadziliśmy szereg środków mających na celu zapewnienie integralności naszego systemu wyborczego”. Równocześnie dodał, że specjaliści odpowiedzialni za bezpieczeństwo poinformowali krajowe organy wyborcze i udzielą wsparcia wszystkim partiom politycznym. „Podjęliśmy zdecydowane działania w celu ochrony naszych interesów narodowych” – podkreśla Scott Morrison.
Jeden z australijskich liderów politycznych Bill Shorten krytycznie podchodzi do całej sprawy. „Nie możemy być zadowoleni z siebie i, jak pokazuje ostatni incydent wskazany przez premiera, nie jesteśmy odporni” – wskazuje polityk.
W ostatnich latach australijski rząd był nękany serią cyberataków, z których część została przypisana przez lokalne media Chinom. W wyniku najnowszego incydentu hasła polityków zostały zresetowane dla celów bezpieczeństwa.