Reklama

Polityka i prawo

Fot. Pxfuel.com/Domena pubiczna

Aplikacja Apple'a i Google'a pozwala śledzić użytkowników Androida

Rządy alarmują, że wbrew wcześniejszym zapewnieniom, aplikacja do monitorowania kontaktów opracowana wspólnie przez Apple i Google umożliwia śledzenie lokalizacji użytkowników korzystających z systemu Android. Państwa zaapelowały do Google’a o usunięcie luki.

W odróżnieniu od oprogramowania opracowywanego samodzielnie przez poszczególne państwa, aplikacja do monitorowania kontaktów międzyludzkich i rozprzestrzeniania się pandemii COVID-19 stworzona wspólnie przed dostawców mobilnych systemów operacyjnych iOS i Android miała chronić prywatność użytkowników i uniemożliwiać władzom śledzenie lokalizacji mieszkańców. Na skorzystanie z systemu opracowanego przez koncerny zdecydowały się takie państwa, jak m.in. Szwajcaria, Niemcy, Polska czy Łotwa. Jak dotąd bazująca na oprogramowaniu Apple'a i Google'a aplikacja zainstalowana została ponad 20 mln razy.

Okazuje się, że żeby program mógł poprawnie działać na urządzeniach z systemem operacyjnym Android - najpopularniejszym na rynku - ich użytkownicy muszą najpierw udostępnić ustawienia lokalizacji, co za pośrednictwem GPS umożliwia Google określenie, gdzie aktualnie znajduje się właściciel smartfona. Niektórzy rządzący przyznali, że byli zaskoczeni tym, że aplikacja umożliwia wgląd w położenie użytkowników i zaapelowali do koncernu z Mountain View o usunięcie luki w oprogramowaniu.

Rzeczniczka duńskiego ministerstwa zdrowia, Cecilie Lumbye Thorup, powiedziała, że urząd "rozpoczął już rozmowy z Google odnośnie tego, jak koncern wykorzystuje dane lokalizacyjne użytkowników".

Szwajcaria także przyznała, że od tygodni naciska na Google ws. modyfikacji oprogramowania. "Użytkownicy powinni móc korzystać z aplikacji monitorujących kontakty bez konieczności ujawniania innych danych" - powiedział Sang-Il Kim, szef działu cyfryzacji w szwajcarskim urzędzie zdrowia publicznego.

Władze Łotwy dodały, że naciskały na koncern w tej sprawie już wcześniej, jeszcze na etapie opracowywania przez Google aplikacji. "Nie podoba nam się, że korzystanie z systemu wymaga włączenia GPS" - powiedziała Elina Dimina z łotewskiego centrum prewencji i kontroli chorób.

Pete Voss, rzecznik Google'a, zapewnia, że aplikacja monitorująca kontakty między ludźmi nie korzysta z danych dotyczących lokalizacji użytkowników, nawet w przypadku osób, u których stwierdzono zakażenie koronawirusem. Oprogramowanie opiera się jedynie na technologii zbliżeniowej Bluetooth i odbiera sygnały od urządzeń, na których także zainstalowana jest aplikacja, jednak bez konieczności identyfikowania tego, gdzie znajduje się sprzęt. Rzecznik spółki dodał również, że jeśli użytkownik aplikacji nie wyrazi na to zgody, ta nie ma dostępu do jego danych lokalizacyjnych.

Apple, którego oprogramowanie nie wymaga od użytkownika włączenia ustawień lokalizacji na iOS, nie chciał komentować polityki Google'a.

Źródło:PAP
Reklama

Komentarze

    Reklama